środa, 22 listopada 2023

Piotr Komosiński: na plastyczność i obrazowość mojej muzyki ma duży wpływ to, że jestem fotografem

"Czasem w samotności, gdy wsłucham się w siebie, czuję napływ dźwięków, które dają się zamienić na głosy instrumentów. Słyszę opowiadaną przez nie historię, która jak wiatr, po chwili, odchodzi i przynosi inną, a potem kolejną i… kolejną." - tak o swoim nowym albumie opowiada Piotr Komosiński - twórca wrażliwy i wszechstronny. Basista, kompozytor i fotograf, który udziela się w kilku projektach muzycznych. 

Albumem "Wietrzne Historie" artysta świętuje trzydziestolecie muzycznej działalności. To trzydziestominutowa podróż pełna refleksji, uśmiechu i piękna w najczystszej postaci. Przez jej pryzmat spoglądamy wspólnie na twórczość Piotra pod kątem emocji zarówno po stronie twórcy jak i odbiorcy, na ulotność chwil, których doświadczamy, na to, jak otoczenie artysty wpływa na sztukę, którą tworzy zarówno pod kątem dźwięku jak i obrazu i jeszcze kilka innych aspektów, które stały się naturalną konsekwencją naszych okołomuzycznych rozważań.



fot. Krzysztof Gałązka

 

 

 

Między Uchem A Mózgiem: Wyobraź sobie taką sytuację – jesteś w bezpiecznym miejscu, zamykasz oczy – co widzisz w wyobraźni? Co słyszysz? Co czujesz?

Piotr Komosiński:  Widzę słońce, ciepło, radość. Szum wiatru i wody otula całą moja najbliższą przestrzeń, a ja wtedy czuję spokój, takie wyciszenie. Czasem rozproszy je dźwięk przelatujących ptaków, ale to jest piękne i nie jest czymś, co przeszkadza. Lubię oglądać niebo. Generalnie wyobrażam sobie to jako bardzo pozytywną chwilę.

 

MUAM:    Zapytałam o to, bo tak właśnie doświadczam dźwięków zawartych na Twojej nowej płycie. Gdy posłucha się muzyki nie robiąc nic innego, zamykając oczy – słyszy i czuje się więcej, uruchamia się wyobraźnię. Umysł odpoczywa, przenosi się w bezpieczną przestrzeń. Ciało odpoczywa od stresu, od nadmiaru bodźców… Dziękuję, to bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach, w których dominuje informacyjny chaos, medialny śmietnik.

Piotr:  bardzo mi miło, że moja muzyka potrafi tak oddziaływać i dziękuję za te słowa.


MUAM: „Wietrzne historie” to spójna, wciągająca opowieść, stworzona tak, by chłonąć ją w całości. Ma początek, rozwinięcie, kilka wątków, zakończenie – jak dobry film, jak dobra książka. Skłania, by wyłączyć się z otoczenia i skupić na niej, by  coś dostrzec, spojrzeć głębiej, bardziej wnikliwie. Może nad czymś ważnym się zastanowić, o czymś ważnym sobie przypomnieć… Tak to mniej więcej wygląda z perspektywy odbiorcy.  A jaki cel miał twórca, kreując tę muzyczną opowieść?


Piotr: Dla mnie ta płyta poza tym, że powstała na takie podsumowanie mojej trzydziestoletniej przygody z muzyką, jest oddaniem podróży. Takiego czasu, w którym człowiek przechodzi z jednego miejsca w drugie - z momentów radości do chwil smutku, czasu, który ciągle się zmienia przynosząc coś innego. W sumie to już same tytuły wskazują  na pewną podróż jakiegoś bohatera tej opowieści. 

Powiedziałem jakiegoś, bo pisząc tę płytę nie miałem na myśli kogoś konkretnego. To moja opowieść więc właściwie mogę też stwierdzić, że to ja jestem tym bohaterem i jest to odzwierciedlenie mojej podróży, przygody z muzyką, która towarzyszy mi od trzech dekad i przez ten czas była bardzo różna. Stąd wietrzne historie ulotne i zmienne.

 

MUAM: Wiatr kojarzy się ze zmianą, z przemijaniem, z ulotnością chwili, ale też z orzeźwieniem, świeżością, może wybudzeniem z letargu…  A Tobie?

Piotr: Dokładnie z tym samym, bardziej może z tym pierwszym czyli przemijaniem, mam poczucie jego ulotności, tego, że coś zabiera i przenosi w inne miejsca bezpowrotnie. Z drugiej strony też w taki ciepły dzień wiatr jest czymś świeżym, czymś co dodaje takiego orzeźwienia. Lubię taki wiatr.


MUAM: W wypowiedzi dołączonej do płyty zaznaczasz, że wiatr przynosi historie, opowieści. Lubisz słuchać ludzi? Rozmawiać z nimi? Znać ich perspektywę?

Piotr: Czasem lubię i wiem, że rozmowa z drugim człowiekiem potrafi wnieść dużo dobrego, ale mimo wszystko chyba jednak jestem samotnikiem w tej kwestii. Wolę udać się w pobliskie mi okolice przyrody i tam szukać moich historii, układać sobie w głowie pewne opowieści, łączyć jakieś wątki i tak tworzyć coś, co potem przenosi się na dźwięki. Jest to jednak tylko początek, ponieważ muzyka powstaje już w domu i wiem, że takie podróże są dla mnie inspiracją, która potem ma wpływ na przestrzeń w mojej muzyce. Często jak już tworzę to wracają obrazy pewnych miejsc i zazwyczaj ma to bezpośredni wpływ na przestrzeń w dźwiękach.

 

MUAM: „Wietrzne historie” to płyta zawieszona gdzieś pomiędzy światłem i ciemnością – jest tu spokój, ale też niepokój, jest tajemniczość, ale też wyciszenie…  Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas nagrań?

Piotr: Od euforii po smutek.  Ta płyta to dokładnie oddaje. Kompozycje na niej zawarte powstawały w okresie trzech/czterech lat. Każda tworzona była w innym nastroju, natomiast kiedy nagrywam lubię być bardzo wyciszony. Lubię, gdy nie ma wokół mnie zbędnych bodźców, by móc na maksa wczuć się w muzykę, grać wyobraźnią, a potem przekładać to na dźwięk. Wiele fragmentów na tej płycie powstało właśnie w ten sposób. Ten proces twórczy jest czymś pięknym! Miewam ciary podczas takich sesji. Nie chodzi o to, że moja muzyka jest cudowna - po prostu ten proces tworzenia daje mi taką radość i powoduje takie odczucia.

 

 

MUAM: W pełni to rozumiem i bardzo się cieszę. Tworzysz bardzo plastyczną, pejzażową muzykę, co mnie zupełnie nie dziwi, bo jesteś fotografem. Fotograf patrzy na świat, który go otacza inaczej, jakby pełniej, bardziej wnikliwie. Szuka kadrów praktycznie we wszystkim, co widzi, stara się uchwycić istotę rzeczy. Malujesz obrazy muzyką i sprawiasz, że obraz brzmi. Te dwie dziedziny sztuki pięknie się dopełniają. Opowieść pokierowana obrazem często potrzebuje dźwięku, a dźwięk obrazu. Mogą też istnieć niezależnie, a jednak i tak wzajemnie na siebie wpływają i inspirują ich twórcę. Jak to jest - słyszysz obraz i widzisz muzykę? Czym są dla Ciebie obie dziedziny sztuki?


Piotr: hmm... Zawsze mówię, że jestem szczęściarzem, że poruszam się w tych dwóch dziedzinach sztuki, ponieważ kiedy brakuje mi weny na fotografię to skupiam się na muzyce i wtedy komponuję i odwrotnie, kiedy słabnie wena muzyczna, idę w fotografię. Choć przyznam się, że w ostatnim czasie to jednak muzyka wygrywa. 

Jestem konceptualistą, więc raczej w mojej fotografii nie dominuje przypadek czy zastana rzeczywistość (choć i takie zdjęcia się przewijają to normalne) jednak bardziej interesuje mnie kreowanie obrazu w wyobraźni i potem za pomocą aparatu wyrażanie go. Lubię ten proces tworzenia i pobudzania wyobraźni  - to jest coś, co pojawia się też podczas komponowania -  wyobraźnia. Bardzo często kiedy nagrywam wsłuchuję się w dźwięk i szukam tych odpowiednich nut i brzmień, by stworzyć z nich całość. 

Kiedy spaceruję po okolicy, raczej nie słyszę tam mojej muzyki, zdecydowanie wolę skupiać się na dźwiękach otoczenia - tych naturalnych. Kiedy mam już gotowy utwór powracają w głowie obrazy, które kiedyś widziałem i w tym przypadku mogę powiedzieć, że "słyszę obraz" :). Myślę, że rzeczywiście na plastyczność i obrazowość mojej muzyki ma duży wpływ to, że jestem fotografem.


    


MUAM:  Jesteś założycielem grupy fotograficznej B1. Opowiedz mi proszę więcej o niej. Jakim typem fotografii się zajmujecie? Jak ta działalność przekłada się na Twoją muzykę? A może jest zupełnie niepowiązana?

Piotr: Grupa powstała w 2018 roku, współtworzę ją z Krzysztofem Gałązką. Znamy się z Krzyśkiem bardzo długo, lubimy się i razem fotografujemy. Każdy z nas tworzy trochę inną fotografię - Krzysztof bardziej narracyjną, u mnie zaś dominuje koncept. Wspólnym mianownikiem jest to, że nasze zdjęcia tworzą wspólną całość. Był taki czas, że sporo jeździliśmy z naszą ekspozycją po Polsce i wystawialiśmy się w różnych galeriach. Dużym wyróżnieniem było to, że nasze zdjęcia pojawiły się na Festiwalu w Rybniku. Obecnie mamy chwilowy przestój, ale myślę, że w przyszłym roku znów pojawimy na kilku wernisażach. 

Jeśli chodzi o powiązanie z muzyką, to są to dla mnie dwa odrębne światy. Tak jak wspomniałem w poprzedniej wypowiedzi - kiedy fotografuję, nie myślę o muzyce i odwrotnie. Lubię być skupiony na jednej rzeczy podczas tworzenia, daje mi to pełną kontrolę i poczucie bycia w danym momencie na odpowiedniej drodze.


 

MUAM: Jasna sprawa. :) Mimo wszystko wyczuwam jednak, że nie da się kompletnie od siebie odciąć obu pasji. Muzyka i obraz to coś takiego, co przenika się, wzajemnie inspiruje, czy chcemy tego, czy nie. Bez wątpienia masz podwójną, przenikającą się pasję. Jestem w stanie poniekąd to zrozumieć, choć nie gram na żadnym z instrumentów, to odbieram muzykę na poziomie emocjonalnym i próbuję o niej opowiadać słowem i obrazem. Dzięki temu, że fotografuję, potrafię też coś narysować i napisać. Jak myślisz, czy dzięki temu, że niektóre pasje są emocjonalnie powiązane można dostrzec, zdziałać, zrobić więcej?

Piotr: Zdecydowanie tak. Jest to naturalny rozwój i poszerzenie horyzontów. Myślę, też, że jest to bardzo naturalne dla wrażliwych ludzi, że potrafią odnaleźć ujście swoich emocji w różnych dziedzinach sztuki i w nich się wyrazić. Jest to piękne i trzeba to pielęgnować. Osobiście bardzo się cieszę, że mogę i potrafię poruszać się po różnych dziedzinach sztuki - wspomnianej już fotografii i muzyki. Nawet teraz podczas odpowiadania, leci w tle muzyka, która mnie relaksuje i pozwala dostrzec coś więcej niż tylko dźwięki...


 

MUAM: No właśnie...  Woda, pole, drzewa, bezkresna przestrzeń – w dzisiejszych czasach, zabudowanych przez deweloperów coraz trudniej o takie bezludne, spokojne, inspirujące miejsca. Masz to szczęście, że możesz ich doświadczać na co dzień, dzięki czemu stają się też tematem/inspiracją dla Twojej muzyki. To piękna sprawa… Jak wg Ciebie otoczenie wpływa na sztukę i jej twórcę? 

Piotr: Każdy twórca czerpie inspirację z różnych źródeł. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja lubię miasta, lubię architekturę i takie miejsca są też dla mnie inspiracją ale bardziej dla fotografii niż muzyki. To,co w ostatnim czasie komponuję wynika z tego, że lubię oddech, spokój i przestrzeń, a to daje mi przebywanie na łonie natury. Pewnie jakbym mieszkał w mieście to grałbym industrial haha - żart ;). 

Myślę, że otoczenie ma bardzo duży wpływ na sztukę i tym bardziej na twórcę. Każda rzecz którą się stworzy, czy to obraz czy skomponuje jakąś piosenkę czy napisze wiersz jest to wypadkowa, tego co doświadczamy na co dzień. W moim przypadku dużą rolę podczas komponowania i nagrywania odgrywają też emocje. Często się im poddaje i to one potrafią ukierunkować moją muzykę. Nie mam w głowie zaplanowanych kierunków muzycznych, zdecydowanie wolę jak to, co powstaje jest po prostu szczere, wynikające z danej chwili, z tego co w danym momencie we mnie gra.


 


MUAM: W sumie już o tym wspomniałeś, ale myślę, że warto to rozwinąć... Jak myślisz, jak wyglądałaby Twoja sztuka, gdybyś przebywał w zatłoczonym mieście, pełnym pędzących przed siebie ludzi, bez celu, bez sensu, kroczących ulicami jak zombie, wpatrzonymi w ekrany telefonów i odbijającymi się od siebie wzajemnie?
 

Piotr: Na obecny czas, myślę, że tak samo, tak jak wygląda i brzmi, ponieważ pozwala oderwać się właśnie od takich sytuacji jak w pytaniu.


 MUAM: Sprytnie wybrnąłeś. Niestety mam mniej więcej takie wyobrażenie, jak wspomniałam przed chwilą, o tym, co stanie się z ludzkością w najbliższej przyszłości. Niezbyt pozytywne. Świat zmierza w takim właśnie nieciekawym kierunku, niestety konsekwentnie. Oczywiście nowe technologie to też wiele ułatwień, plusów w codziennym życiu. Na swojej płycie próbujesz trochę uciec od tego scenariusza, prawda? 

Piotr: Generalnie tak, muzyka znajdująca się na płycie wycisza i uspokaja, pozwalając słuchaczowi przenieść się w inny świat, taki spokojny, pełen oddechu, wykreowany przez dźwięki. Myślę jednak też, że również pozwalam słuchaczowi kreować swój własny świat. Przy tworzeniu tej płyty korzystałem oczywiście z technologii, bo ciężko od niej uciec w dzisiejszych czasach i nawet byłoby to głupie. Raczej każdy z nas powinien się uczyć z niej korzystać tak by była ułatwieniem życia, ale jednocześnie nie możemy dać się jej zawładnąć. 

Przy tworzeniu muzyki zawsze dążę do tego by wszystko brzmiało jak najbardziej naturalnie, lubię takie brzmienia. Oczywiście mowa tu o akustycznych instrumentach, bo zupełnie inaczej mają się elektroniczne brzmienia z których też korzystam. Staram się natomiast by nie były one nachalne, by tworzyły coś w postaci takiego otulenia, takiego nieba, które otula ziemię :). Lubię naturę, co widać w moich teledyskach na których głównie prezentuje moje piękne Kujawy, które uwielbiam, stąd też i moja muzyka jest taka przestrzenna.


 

MUAM: „Wietrzne historie” to Twój jubileusz – tym pięknym albumem świętujesz trzy dekady artystycznej działalności. Całkiem dużo przez ten czas się zmieniło, o czym już wspomnieliśmy, choćby przy okazji poprzedniego pytania. Spójrzmy na te zmiany w kontekście rynku muzycznego i artysty niezależnego. Jak postrzegasz rynek muzyczny teraz, a jak postrzegałeś, gdy zaczynałeś przygodę z dźwiękiem? Jak postrzegasz współpracę z ludźmi? Możliwości, które są teraz, a które były kiedyś? 

 

Piotr:  No tak trzy dekady to już jest trochę czasu i pozwala to na złapanie refleksji. Zmieniło się dużo jeśli chodzi o rynek muzyczny. Przeglądam czasem stare maile, kierowane do różnych osób, kiedy załatwiałem występy dla moich zespołów. Przypominają mi one jak to było i mam punkt odniesienia. Chyba nie powiem, że kiedyś było lepiej a dziś jest trudno, ponieważ zarówno teraz jak i kiedyś o każdy koncert trzeba było "powalczyć". Jeśli gra się muzykę niszową to zawsze wiąże się to z "dobijaniem się". 

Mogę powiedzieć, że kiedyś łatwiej było w klubie uzyskać stawkę za koncert. Dziś rządzą bilety, ale też jest coraz więcej festiwali promujących artystów niezależnych i to jest fajne. W moim przypadku na przestrzeni tych 30 lat miałem okazję poznać wiele osób i to jest też skarb, dzięki któremu w niektórych miejscach jest mi trochę łatwiej załatwić koncert. Już się znamy, a wtedy jest zawsze inna rozmowa. 

Dzisiejsze czasy dzięki mediom społecznościowym pozwalają dotrzeć szybciej do słuchacza, ale też go rozleniwiają. Kiedyś nie było tyle atrakcji i ludzie z większą chęcią chodzili na koncerty. Dziś to pokolenie ma już rodziny, dorosłe życie a wśród młodzieży jest inna moda. Stąd na koncertach rzadko widuje młodych ludzi (oczywiście i tacy się pojawiają, ale w zdecydowanej mniejszości - mam na myśli muzykę niezależną, nie mainstream). 

Gdy miałem naście, czy trochę ponad 20 lat to koncerty były czymś ważnym. Tam dla mojego pokolenia kwitło życie towarzyskie, więc się na nich bywało, bo poza czymś co było najważniejsze czyli muzyką, mogliśmy się spotykać i wspólnie to przeżywać.Kiedyś też łatwiej było pojawić się z muzyką niszową w radiu i telewizji. Moja twórczość potrafiła pojawiać się w takim np. TeleExpresie i to o wiele trudniejsza niż to co gram teraz. Obecnie jest odrzucana, co argumentowane jest tym, że się nie nadaje. Trochę mnie to dziwi, aczkolwiek jednocześnie wiadomo z czego to wynika. Plusem jest natomiast to, że jest wielu redaktorów, którzy mają swoje autorskie audycje w rozgłośniach państwowych czy też prywatnych i nadają w nich różną muzykę. Dzięki temu mogłem zaistnieć na falach PR, radia Nowy Świat czy na przykład Radia z Kulturą. To w dzisiejszych czasach wydaje się łatwiejsze, ale może to też wynikać z tego, że też jestem starszy i bardziej pewny siebie niż kiedyś. Nie boję się dzielić moją muzyką i przychodzi mi to łatwiej. 

Współpraca z ludźmi zarówno kiedyś jak i teraz jest dobra, ponieważ to ty wybierasz z kim chcesz pracować. Zazwyczaj są to ludzie z pasją, więc ta współpraca jest fajna. Muszę  też o tym wspomnieć, że są w tym światku muzycznym też takie osoby, z dużym dorobkiem, które wspierają młodych, nieznanych szerzej artystów jak np. Wojciech Waglewski czy Jerzy Mazzoll. Chwała im za to, że to robią. To mega ważne, by dojrzali muzycy ze wspaniałym dorobkiem promowali artystów młodszych, mniej znanych. Myślę, że wyżej wymienionych niewiele to kosztuje a tym młodym, nowym artystom dodaje wiatru w skrzydła.

Podsumowując ja chyba jestem optymistą i zawsze staram się dostrzegać te dobre strony danego czasu.

 

MUAM: Zdecydowanie! Po tej wyczerpującej odpowiedzi nie pozostaje mi już nic innego jak podziękować za ten czas i życzyć wszelkiej pomyślności! 

 


"Wietrzne Historie" ukazały się 1 września 2023. Znajdziecie je m.in. tu: https://piotrkomosinski.bandcamp.com/album/wietrzne-historie