środa, 7 grudnia 2022

Zeal & Ardor, SOOMA, Ketha - Gdańsk, B90, 5.12.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Metal niejedno ma imię - potrafi zmrozić i przerazić za sprawą piekielnych growli, porwać do bezkompromisowej zabawy wchodzącymi w głowę melodiami, przyprawić o zawrót głowy szaleńczymi galopadami, ale też zapewnić chwilę refleksji czy zaintrygować jeszcze bardziej za sprawą nieoczywistych powiązań z innymi gatunkami. Można było się o tym przekonać w poniedziałkowy wieczór w B90, gdzie dla rozentuzjazmowanej publiczności zagrał Zeal & Ardor, jeden z najciekawszych współczesnych zespołów z tego nurtu. Występ Szwajcarów poprzedziły koncerty ich rodaków z SOOMA oraz polskiej grupy Ketha.

 

 

 

 

Koncerty, jak zawsze w B90 wystartowały punktualnie. Stoczniowy klub wypełniał się publicznością niespiesznie, prawdopodobnie ze względu na trwające Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Ostatecznie w klubie zjawiło się całkiem sporo sympatyków ambitnych cięższych brzmień. 

Rozpoczęła Ketha od intensywnego setu, wypełnionego dźwiękami ostrymi jak brzytwa, z naleciałościami metalcore'u i muzyki alternatywnej. Tylne oświetlenie sceny stworzyło mroczny i tajemniczy klimat. Zespół dał z siebie maksimum, co doceniła publiczność - niestety nieliczna, za to bardzo oddana. Nie padło ze sceny zbyt wiele słów, zabrzmiała za to muzyka potężna i nieoczywista. Kwartet schodził ze sceny z uśmiechami na ustach, kłaniając się nisko i dziękując za świetną atmosferę.

Jeszcze lepiej zaprezentowali się Szwajcarzy z SOOMA - bezkompromisowi, zadziorni i  nieco zwariowani. Od pierwszych minut swojego występu nie ustawali w skokach i dzielili się z publiką dobrą energią. Ich punkowo- metalowe brzmienie "chwyciło" - na widowni rozkręciły się tańce. Było tak fajnie, że zachwycony przyjęciem zespół i szczerze poruszony tym, że gra w tak dużej i pięknej sali, poprosił publiczność o wspólne zdjęcie jeszcze w trakcie koncertu. Takie historie nie zdarzają się często. Był to naprawdę dobry i szczery występ. 

Wszystko to było jedynie wstępem do tego, co pokazali Zeal & Ardor, którzy zmietli konkurencję totalnie za sprawą oryginalnego, porywającego i nieprawdopodobnie selektywnego brzmienia i na wskroś przeszywającego wokalu Manuela Gagneuxa. To była uczta dla uszu - kolejne utwory poruszały coraz silniej i siały coraz większe spustoszenie w duszy i umyśle. Ta nasycona duchowością muzyka "kopała" mocą i zachwycała precyzją wykonania. Trudno było ustać w miejscu i utrzymać w ryzach aparat - nie można było oderwać wzroku od sceny i powstrzymać kończyn od podrygiwania w rytm tak nośnej i mocnej muzyki. Gdy usłyszałam pierwsze takty "Church Burns", po prostu wmurowało mnie w ziemię. 

Od pamiętnego występu przed Behemothem w 2019 roku sporo się zmieniło - zespół, który już wtedy rozłożył mnie na łopatki, rozwinął się nieprawdopodobnie, urastając do rangi gwiazdy. Muzycy dojrzeli i doszlifowali swój niepowtarzalny styl, łączący metal z bluesowym ładunkiem emocjonalnym, niemal popową melodyjnością i soulowym, głębokim wokalem Manuela, który przeplatał go z potężnym krzykiem, przyprawiając słuchaczy o ciarki na skórze.

Zeal & Ardor urzekli jeszcze silniej, gdy okazało się, że mimo trapiącej członków zespołu choroby postanowili nie zawieść fanów i zagrać ten koncert. Przyjechali w okrojonym, czteroosobowym składzie - choroba dopadła dwóch wspierających Gagneuxa wokalistów. Dali z siebie absolutne maksimum, wyciskając z każdej kompozycji potężną dawkę energii i emocji. Zaprezentowali przekrojowy set, obejmujący wszystkie swoje wydawnictwa, w tym najnowszy album "imienny", bawiąc się konwencją, improwizując z formą i świetnie czując się na scenie. 

Manuel nawiązał fantastyczny kontakt z publicznością, której specjalnie nie musiał zachęcać do zabawy - fani skakali, śpiewali, szaleli ile sił w nogach i płucach, a ci, którzy nie znali wcześniej zespołu, momentalnie "weszli" w klimat koncertu i nie tylko słuchali z uwagą, ale reagowali bardzo żywiołowo. Był to bez wątpienia jeden z najlepszych koncertów tej jesieni.

To co, zdjęcia?

 KETHA


















































 SOOMA




















 

























 ZEAL & ARDOR