środa, 7 grudnia 2022

Wardruna - Poznań, Sala Ziemi, 6.12.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

"Jesteśmy bardzo daleko od domu, ale dzięki wam czujemy się jakbyśmy byli u siebie." - tymi słowami szczerze wzruszony Einar Selvik dziękował publiczności w Sali Ziemi za płynące z serca oklaski i ogłuszający doping. Wardruna zagrała w Poznaniu swój czwarty wyprzedany polski koncert, budując fenomenalny, tajemniczy klimat. Było to doświadczenie mistyczne i jedyne w swoim rodzaju - takie, które zapamiętuje się na zawsze.

 

 

Popularność Wardruny w naszym kraju przechodzi najśmielsze oczekiwania. Pięć wyprzedanych koncertów to nie lada wyczyn. Z drugiej strony trudno się temu dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że koncerty norweskiej grupy to magia, którą trudno ubrać w słowa, by wyrazić pełnię odczuć, które targają słuchaczem w trakcie występu. To niepowtarzalne doznanie o wymiarze duchowym, nieprawdopodobnej sile i potencjale terapeutycznym, a jednocześnie wycieczka w samo serce tradycji i kultury nordyckiej. 

Na tę trasę i spotkanie z ulubionym zespołem polscy fani czekali dwa i pół roku. Otrzymali, jak zawsze zresztą, spektakl najwyższej jakości, perfekcyjny pod względem atmosfery, brzmienia i oświetlenia. Zgadzało się wszystko. Ponad półtoragodzinny set wypełniły fragmenty najnowszego studyjnego albumu "Kvitravn", na czele z utworem tytułowym, "Gra" i "Skugge" oraz ukochanymi kompozycjami z poprzednich wydawnictw. Nie zabrakło też wspaniałej skaldyckiej wersji "Voluspa".

Praktycznie przez cały koncert trudno było powstrzymać wzruszenie. Fani słuchali z zapartym tchem, chłonąc każdy dźwięk i wpatrując się w głęboko przeżywających każdy utwór zespół, w szczególności  Einara Selvika, który ujmował charyzmą. Grał na własnoręcznie skonstruowanych instrumentach i śpiewał pięknie, a zarazem potężnie. Wtórowała mu niezwykła i przesympatyczna Lindy Fay Hella oraz czterech instrumentalistów, którzy okazyjne wspierali duet wokalny w chórkach. Było magicznie - czas się zatrzymał, świat stanął w miejscu. Liczyła się tylko ta konkretna chwila i płynące ze sceny emocje. Wszystko, co zaprzątało umysł przestało mieć znaczenie.

Einar tym razem mówił nieco mniej niż podczas poprzednich dwóch koncertów, w których miałam zaszczyt uczestniczyć w 2017 i 2019 roku w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Na finał koncertu wspomniał jednak o potrzebie kultywowania niezwykle ważnej tradycji śpiewu w związku z wykonaniem wieńczącego podstawowy set "Helvegen".  Obdarzony gigantyczną owacją na stojąco (koncert był siedzący) nie krył wzruszenia i choć niezmiennie pozostał bardzo skromnym i wrażliwym człowiekiem, zachęcony reakcjami fanów otworzył się nieco bardziej i zaczął żartować, co zostało przyjęte z jeszcze większym entuzjazmem. Przed ostatecznym opuszczeniem poznańskiej sceny wykonał w pojedynkę "Snake Pit Poetry" raz jeszcze poruszając do głębi.

Ostatnie dni nie były dla mnie najłatwiejszymi, jednak ten koncert wynagrodził wszystkie ciężkie chwile, pozwalając oczyścić umysł i uwolnić duszę. Muzyka Wardruny jak już znajdzie podatny grunt, trafia prosto w serce. To jeden z tych zespołów, dla których warto pokonać kilkaset kilometrów w środku tygodnia, by doświadczyć magii w czasie rzeczywistym i  spędzić czas z dźwiękami, które znaczą dla ciebie znacznie więcej niż miło płynące chwile przy ambitnych brzmieniach. To sztuka ponad podziałami, niezwykle uniwersalna, jednocząca fanów różnych gatunków oraz ludzi różnych kultur i narodowości. Kolejna okazja, by się o tym przekonać już w sierpniu przyszłego roku - Wardruna zagra w kieleckim amfiteatrze Kadzielnia, dokładnie 6 sierpnia 2023 roku. Będzie to jedyny przyszłoroczny polski koncert zespołu w naszym kraju.

 

WARDRUNA