niedziela, 18 września 2022

Behemoth - Opvs Contra Natvram (16.09.2022)

Stali się uosobieniem buntu, sprzeciwu i indywidualizmu. W ciągu swojej ponad trzydziestoletniej kariery osiągnęli już niemal wszystko, co może sobie wymarzyć niezależny zespół grający dźwięki ekstremalne, przenosząc muzykę metalową na salony i budząc skrajne emocje. Behemoth to zespół, którego nikomu przedstawiać nie trzeba i o którym napisano już w mediach właściwie wszystko. Właśnie ukazał się nowy album studyjny grupy, który jeszcze przed oficjalną premierą podzielił słuchaczy, co w zasadzie było do przewidzenia. Przyjrzałam mu się nieco bliżej.


 

Z ciekawym materiałem, który nieco wymyka się klasyfikacji często jest tak, że budzi odmienne, a chwilami nawet skrajne emocje. "To słaba płyta", "to najsłabszy album od lat", "dziwny album",  "nie taki, jak oczekiwaliśmy", "za mało blastów", "tendencja spadkowa", "to wszystko już było"... z drugiej zaś strony uznanie za poszukiwanie nowych brzmień, za osiągnięcia, za umiejętności i dzielenie się sztuką najwyższej jakości, bardzo dopracowaną i przemyślaną - o tej płycie napisano już w zasadzie wszystko. Budzi kontrowersje, rozmawia się o niej podając jako przykład zarówno w pozytywnym jak i negatywnym sensie. To świadczy o tym, że cel został osiągnięty i materiał został zauważony, a przecież o to chodzi, by muzyka nie przepadła w gąszczu zalewających nas codziennie informacji, często tych śmieciowych, nieistotnych, pochłaniających cenny czas.

Behemoth to klasa sama w sobie, zespół doceniony zarówno przez międzynarodową publiczność jak i media i z jednakową siłą nienawidzony przez fanatyków, konserwatystów, ortodoksów. Taki, który niczego nikomu nie musi udowadniać i z pełną odpowiedzialnością może po prostu robić swoje. Ile można grać to samo? Ile można grać tak, by zadowolić fanów, spełniać oczekiwania? Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że muzycy postanowili poszukać inspiracji w trochę innych muzycznych rejonach, zaryzykować. 

Oczywiście nie obyło się bez kontrowersji także w kwestiach wizualnych. Premierze albumu towarzyszył występ na dachu Pałacu Kultury w Warszawie, co oczywiście nie wszystkim się podobało. Pojawiły się osoby, które w ramach protestu zdzierały plakaty promujące wydarzenie, odmówiono z pewnością też wiele modlitw. Zespół musiał też zmienić pierwotny zamysł okładki albumu na bardziej przystępny, by tak silnie nie drażnił opinii publicznej. 




Możecie mnie teraz objechać w myślach, zwyzywać, ale uważam, że to naprawdę dobra płyta. Może nie genialna, nieprawdopodobnie innowacyjna i absolutnie niepodrabialna, ale bardzo dobra, świetnie zrealizowana, dopracowana Dokładnie taka, jakiej można było oczekiwać. Taka, której chce się słuchać i po którą warto sięgać, łącząca w odpowiednich proporcjach przystępność z mocą. Ujawnia swój potencjał oczywiście nie po pierwszym odsłuchu, lecz po kilku podejściach. Trzeba po prostu uważnie wsłuchać się w poszczególne kompozycje, by je docenić.

Tak, są na tej płycie melodie i nie ma w tym niczego złego. Nie sprawia to, że jest album skrajnie komercyjny. Wręcz przeciwnie - jest tu mnóstwo ciekawych dźwięków, po które chce się sięgać. Początkowe mroczne rytmy i miarowe uderzenia budzą skojarzenia z twórczością Heilung. Jest tajemniczo, niejednoznacznie, bardzo niepokojąco. Miód na uszy miłośników technicznego wyrafinowania stanowią gitarowe i perkusyjne partie. Każdy utwór ma coś w sobie, zostaje w głowie, skłania do refleksji. Świetnie słucha się też wokalnej ekspresji Nergala. Oprócz growlu znajdziecie tu nieco czystych wokali, chóralną przestrzeń. Brzmienie pięknie podkreśla niespokojne czasy, w których żyjemy. 

O zawartości tekstowej albumu lider Behemotha mówi następująco: "Tytuł albumu oznacza pójście pod prąd. To jakby negatyw wartości, moralności i etyki, którym się zdecydowanie sprzeciwiam. Ciągle zmagam się z destrukcyjnymi tendencjami w popkulturze – ograniczanie czy wręcz zakazywanie kultury, media społecznościowe i inne narzędzia, które moim zdaniem są bardzo niebezpieczną bronią w rękach ludzi, którzy nie są absolutnie kompetentni, ażeby osądzać innych. Z perspektywy artysty uważam to za bardzo destrukcyjne, niepokojące i ograniczające. Pokazuję temu wszystkiemu środkowy palec" Trudno  się z tym wszystkim nie zgodzić. 

Muzyka jest jedną z najpotężniejszych, najbardziej dostępnych i uniwersalnych form sprzeciwu, wyrazu własnego zdania i wykrzyczenia tego, z czym się nie zgadzamy. To potężna broń, która jednoczy ludzi w walce o wolność. Prawo do bycia sobą, do własnych poglądów i życia w zgodzie z własnym sumieniem posiada każdy i nikomu nie można tego odebrać. Behemoth ma potężną siłę i talent, dzięki którym dociera do szerszej publiczności. I bardzo dobrze, że tak jest. To świetna sprawa i bardzo potrzebna przeciwwaga w czasach dominacji tego, co nieszczere, sztuczne i niejednokrotnie banalne.

84%

Posłuchaj płyty: Behemoth - Opvs Contra Natvram