poniedziałek, 7 lutego 2022

Cult Of Luna - The Long Road North (11.02.2022)

Jak utrzymać wysoki poziom swoich wydawnictw, a przy tym stale zaskakiwać, jednocześnie nie igrając z emocjami zagorzałych fanów i zdobywając sympatie nowych? Receptę na sukces znają muzycy Cult Of Luna, którzy od lat dbają o najwyższą jakość tworzonej przez siebie muzyki. Choć post-metalowe rewiry znają na wylot, przy każdej możliwej okazji starają się wydobyć z takich dźwięków jak najwięcej emocji i klimatyczności. Nie stronią przy tym od wycieczek w inne muzyczne rejony.

Po doskonałym "A Dawn To Fear" i EPce "The Raging River", która była jego bezpośrednią kontynuacją i łączyła się z nim klimatem, członkowie zespołu postawili sobie niezwykle trudne zadanie i zaostrzyli apetyty odbiorców na jeszcze więcej mistycznych brzmień o filmowym potencjale. "The Long Road North", jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów ostatnich miesięcy, potwierdza, że Szwedzi nie tylko sprostali oczekiwaniom, ale podnieśli poprzeczkę jeszcze wyżej. 

Cult Of Luna niezmiennie cenią długie, niespiesznie rozwijające się formy i stopniowe budowanie mrocznej i niepokojącej atmosfery. Na "The Long Road North" brzmią potężnie, a jednocześnie bardzo przestrzennie. Pośród ciężaru przenika też pejzażowość, która objawia się poprzez refleksyjne melodie. Ta muzyka kipi od dynamiki, a zarazem urzeka emocjonalnością. Już zapowiadający, a zarazem rozpoczynający album "Cold Burn" to potwierdza, początkowo dając słuchaczowi mocny strzał prosto w twarz, by następnie rozkołysać wchodzącą w głowę melodią i zahipnotyzować atmosferą. Tym samym muzycy zabierają wszystkich chętnych w niemal siedemdziesięciominutową podróż przez wszystkie stany emocjonalne.

Ten album mimo wielu barw, którymi się mieni, jest bardzo spójny. To pasjonująca opowieść i naturalna kontynuacja i rozwój kierunku, który muzycy eksplorują od czasu "A Dawn To Fear", jeszcze jeden krok w stronę przystępności, nie tracący przy tym na jakości kompozycji. Cult Of Luna brzmią monumentalnie i ponadczasowo. Tej muzyki słucha się z prawdziwą przyjemnością, przy każdym kolejnym odsłuchu odkrywając kolejne warstwy i doświadczając nieco innych wrażeń. Najpełniej ten album brzmi w zupełnej ciszy, po zmroku, gdy można poświęcić mu pełną uwagę. Jak można się łatwo domyślić, odsłania swoją selektywność na dobrym sprzęcie. 

Zespołowi wyraźnie spodobała się też współpraca z innymi artystami. Tym razem zaprosili do współpracy szwedzką wokalistkę Mariam Wallentin, która doskonale zaśpiewała w pierwszej odsłonie "Beyond" oraz fenomenalnego saksofonistę i klarnecistę Colina Stetsona, który zagrał w wieńczącej album drugiej, bardzo onirycznej i eksperymentalnej części tej kompozycji. Słyszymy go także w potężnym "An Offering To The Wild". W "Blood Upon Stone" zespół wspomogli też przyjaciele Christian Mazzalai i Laurent Brancowitz z francuskiej grupy Phoenix. Miłośnikom melancholii spodoba się post-rockowo-shoegaze'owy "Into The Night" i jego urzekająca kontynuacja "Full Moon", które potrafią rozkołysać, ukoić i zachwycić.

Ta płyta oparta jest oczywiście na kontrastach, zderzeniach mroku i jaśniejszych partii, mocy i melodii, zgrzytów i refleksyjności. Wielbiciele potężnych ścian dźwięku będą zasłuchiwać się przede wszystkim w tych najdłuższych fragmentach - "Cold Burn", "An Offering To The Wild", wspomniany już "Blood Upon Stone" czy nagraniu tytułowym, które ma ponad 10 minut. Są one tak skonstruowane, by sprawiać, że odbiorca wnika w klimat całkowicie i zapomina o całym świecie, dając się porwać niemal w otchłań.

Muzycy podkreślają, że napisali ten album kierując się intuicją i sercem. To bardzo osobista płyta dla wokalisty i gitarzysty, lidera formacji Johannesa Perssona - jej tytuł obrazuje mentalną walkę, którą artysta toczył przez lata i z której wyszedł zwycięsko, robiąc ważny krok ku światłu i miejscu, w którym chce funkcjonować i do którego dąży.Te zmagania artysta opisuje w tekstach, ukazując bardzo emocjonalnie kolejne ich aspekty. Jak przyznaje, bardzo inspirowały go też zapierające dech krajobrazy północnej Szwecji, które jednocześnie niosły mu ukojenie.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic nowego, że jest tu po prostu więcej przystępności i melodyjności, dlatego ta płyta wydaje się tak dobra. To jednak bardzo szczera i bezpośrednia muzyka, a co więcej, to piękno w najczystszej postaci, które pozwala podziwiać w wyobraźni północno-skandynawskie krajobrazy, starcia żywiołów i odpoczywać od tego, co męczy i doskwiera na co dzień. To trochę tak jak oglądanie całkowicie wciągającego filmu i ucieczka od rzeczywistości, tak bardzo potrzebna w tych trudnych, niestabilnych i niespokojnych czasach. To bardzo ważny album nie tylko w kontekście zespołowej historii, lecz bez wątpienia jeden z najlepszych albumów ostatnich lat w muzyce okołometalowej, otwierający zespołowi drogę do serc słuchaczy na całym świecie. Jestem pewna, że będzie jedną z najważniejszych płyt 2022 roku, a kto wie, może i nadchodzącej dekady. 

98% 

Posłuchaj płyty: Cult Of Luna - The Long Road North