piątek, 19 czerwca 2020

Long Distance Calling - How Do We Want To Live? (26.06.2020)

Long Distance Calling - How Do We Want To Live?

Chcieli przełożyć wydanie nowego materiału na "lepszy" czas, ale gdy uświadomili sobie, że fani jak nigdy wcześniej potrzebują ich muzyki, postanowili utrzymać datę premiery. Niemcy z Long Distance Calling wracają z nową płytą. Na swoim siódmym albumie zadają słuchaczom retoryczne pytanie o przyszłość, wpisując się tym samym tematyką płyty w czas zdominowany przez pandemię koronawirusa. Czy udało im się utrzymać poziom fantastycznego "Boundless"?


Jak przystosować się do nowej rzeczywistości? Jak odnaleźć się w chaosie? Jak nauczyć się żyć od nowa? Pandemia nauczyła nas doceniać rzeczy, które otaczają nas na co dzień, szanować to, co mamy, cieszyć się z drobiazgów i nie oczekiwać cudów. Sytuacja, która nas spotkała pokazała też, jak ważna jest ciekawość. To właśnie ona pozwala przetrwać, bo dzięki niej dostosowujemy się do nowych warunków. W końcu jak mówi przysłowie "potrzeba jest matką wynalazku". 

Od takich wyjaśnień rozpoczyna się ten album. Dwuczęściowy "Curiosity" rozwija się od elektroniczno-ambientowego, tajemniczego wstępu do post rockowej galopady, po drodze zahaczając o rejony "Another Brick In The Wall" z repertuaru Pink Floyd.  "Hazard" bliski jest brzmieniom znanym z poprzednich dokonań, pełnym gitarowych sekwencji i budowanych stopniowo rozmarzonych melodii. To klasyczny post-rock. 

Mniej oczywiste są kolejne kompozycje.  "Fail - Opportunity" urzeka piękną partią skrzypiec. W "Immunity" ciekawym dodatkiem do gitarowych sekwencji są zabawy z elektroniką. "Sharing Thoughts" kołysze przyjemną fortepianową melodią, rozwijającą się dynamicznie z pomocą gitar i perkusji. Innowacją w porównaniu do poprzednich dokonań jest element recytatorsko - wokalny.  Kompozycje przeplatane są wypowiedziami wprowadzającymi w klimat i tematykę płyty, szczególnie na jej początku i pod koniec. "Voices" zaskakuje zaś rozmarzoną żeńską wokalizą. 

W "Beyond Your Limits" zaśpiewał natomiast Eric A. Pulverich z zespołu Kyles Tolone. Jak przekonywał Martin Lee Gore w "Enjoy The Silence" czasami słowa są zbędne - mogą tylko ranić. Po kilku przesłuchaniach mam nieodparte wrażenie, że jego udział nie był tu niezbędny, a wręcz przeciwnie, nie do końca spełnił oczekiwania, ponieważ umiejętności przekazywania emocji poprzez partie instrumentalne w przypadku Long Distance Calling są tak wysokie, że wyrażają więcej niż jakikolwiek tekst śpiewany. Fantastyczny tajemniczy klimat dominuje w "True - Negative", pełnym niepokojących partii perkusji, dziwnych odgłosów i przesterów. Szkoda, że to najkrótszy fragment albumu. Opowieść kończy się refleksyjnym "Ashes".

Jak już wspomniałam, jak zawsze w przypadku Long Distance Calling jest to album z przekazem. Pod "wirusową" otoczką kryje się drugie znaczeniowe dno, o zabarwieniu społeczno-politycznym. Muzycy zwracają uwagę na to, że żyjemy w czasach nie tylko porażająco szybkiego rozwoju technologii, ale też dezinformacji, w których ludzkie życie zdominowane jest przez sztuczną inteligencję i niezwykle ważna jest ochrona naszej prywatności. Dlatego tak istotne jest dokładne rozważenie, co udostępniamy w ramach portali społecznościowych, gdyż każda informacja może zostać wykorzystana w inny sposób niż byśmy tego chcieli. Co więcej niewielu z nas zastanawia się nad pochodzeniem otrzymywanych informacji, które są bardzo często wynikiem różnych manipulacji, mających na celu osiągnięcie konkretnych celów sprzedażowych czy sondażowych. Członkowie LDC podkreślają też, że warto rozmawiać, ale wprost, twarzą w twarz, bo tylko wtedy jakkolwiek można ocenić prawdziwe intencje rozmówcy. Warto wziąć to pod uwagę przy wysyłaniu kolejnej wiadomości drogą internetową.

Na swojej siódmej płycie Long Distance Calling nie zawodzą jeśli chodzi o budowanie post-rockowych sekwencji i klimatu znanego z klasycznych płyt z tego gatunku, jednocześnie udając się w muzyczną podróż nową, ekscytującą ścieżką. Tym razem zamiast typowej post-apokalipsy muzycy postawili na brzmienia pełne nadziei, mające dać fanom radość w tych trudnych czasach, lecz także skłonić ich do refleksji. To zdecydowanie się udało. Jest to album zdecydowanie warty uwagi wszystkich fanów malowania muzycznych pejzaży.  

84%