niedziela, 21 czerwca 2020

GoGo Penguin - GoGo Penguin (5.06.2020)

GoGo Penguin  - GoGo Penguin

Po doskonałym debiucie określono ich mianem "Radiohead brytyjskiego jazzu". Nic dziwnego, nikt dotąd w tak przystępny sposób nie łączył minimalizmu z jazzową klasyką i wpływami Aphex Twina i Four Tet. Gogo Penguin nie zachłysnęli się jednak sławą i ciężko pracowali by utrzymać szybko wypracowaną wysoką pozycję. Gdy trochę poeksperymentowali postanowili wrócić do korzeni, nie stroniąc jednak od brzmień będących obecnie na topie w tej muzycznej dziedzinie. Nagrali album "imienny", definiując się na nowo.



Brytyjskie trio w składzie Chris Illingworth (fortepian),  Rob Turner (perkusja) i Nick Blacka (kontrabas) po elektroniczno-eksperymentalnym "A Humdrum Star" postanowiło połączyć nowe wpływy z tym, co muzycy potrafią najlepiej i stworzyć 10 nu-jazzowych przystępnych pejzaży z nutą melancholii.  Piąty album Gogo Penguin przynosi nowe, świeże spojrzenie na jazzowo-elektroniczne granie.  To pełne zmian tempa urokliwe dźwięki, układające się w wielowymiarowe fragmenty muzycznej opowieści. Urzeka naturalnym ciepłem i lekkością. Prym wiedzie tu fortepian, malujący nastrojowe melodie, a wyrazista sekcja rytmiczna dodaje utworom mocy. 

Słucha się tego materiału jednym tchem. Jest spójny i wielowarstwowy, o czym można przekonać się po kilku odsłuchach, gdy zaczyna się dostrzegać  brzmieniowe smaczki i doceniać kunszt kompozytorsko-producencki. To płyta dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i fantastycznie zmiksowana, z podkreśleniem mocnych stron poszczególnych fragmentów. Zagrana czysto i z prawdziwą pasją.

Rozpoczyna się od fortepianowej miniatury "1#". W "Atomised" zwiększa się tempo, a rozpędzonej partii fortepianowej pełniącej funkcję riffu towarzyszy pulsująca sekcja rytmiczna. Później kompozycja zwalnia. Perkusja i bas wprowadzają w niepokojący klimat "Signal In The Noise". To jedna z najciekawszych odsłon tej płyty. 

"Open" zaskakuje ciekawą partią perkusji, hipnotyzując słuchacza powoli narastającą melodią. Pięknie płynie singlowy "F Maj Pixie" udający się w elektroniczne rejony. "Kora" maluje fenomenalne sekwencje perkusji toczące dialog z rozpędzonym fortepianem. Muzycy dają tu z siebie maksimum, wzajemnie się uzupełniając, a jednocześnie dając dowód indywidualnych talentów każdego z członków zespołu. Podobną sytuację obserwujemy w kolejnym "Totem". "Embers" wyraźnie zwalnia, przynosząc ukojenie pełną emocji fortepianową melodią, która stopniowo nabiera mocy. Spokojny i urokliwy jest też przedostatni "To The Nth". Album wieńczy kołyszący, delikatny "Don't Go".

To piękna, refleksyjna, a jednocześnie bardzo przystępna płyta. Idealna, by przy niej odpocząć, wyciszyć się, a także świetnie sprawdzająca się jako soundtrack towarzyszący codziennym zajęciom. Warto przy niej pozostać na dłużej.

85%

Posłuchaj fragmentu: Gogo Penguin - F Maj Pixie