poniedziałek, 15 stycznia 2024

Wilson Wilson: zostaliśmy we dwóch, nikt o nas nie wie, mamy kupę sprzętu i pomysłów - robimy płytę!

Zjawiskowi, nietuzinkowi, otwarci na inspiracje płynące z przeróżnych kierunków - członkowie Wilson Wilson to muzyczni odkrywcy, którzy dążą do perfekcji i dbają o każdy detal swojej twórczości. Choć po drodze spotkało ich wiele przeszkód, dopięli swego i zrealizowali swój cel. Nagrali wspaniały, bardzo różnorodny album, będący podróżą mieniącą się paletą emocji - bardzo nastrojową, nieco mroczną, trochę nostalgiczną i niesamowicie wciągającą. "Imagine All Is Well" to płyta dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, która zadowoli wymagającego odbiorcę. 

Premiera albumu zbliża się wielkimi krokami i już po cichu mogę Wam zdradzić, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że będzie to jedna z najciekawszych propozycji, które ukażą się w 2024 roku. Miałam ogromną przyjemność zadać poznańskiej grupie kilka pytań - zarówno tych trywialnych jak i bardziej wnikliwych. Rozmawiamy między innymi o wymagającym procesie twórczym, o zespołowych perturbacjach, o trudnej sztuce pisania tekstów, a także o tym, jak trudno jest wydać album niezależny.

Wilson Wilson, fot. Marta Wieczorek

 

 

 

Między Uchem A Mózgiem: Zacznę nietypowo: Steven Wilson, Ray Wilson, Anthony Wilson, Damian Wilson a może Wilson zupełnie niezwiązany z muzyką? Kogo byście wybrali?

Wilson Wilson: Z całym szacunkiem dla wymienionych Wilsonów - nie wybieramy żadnego z nich.



MUAM: Okej! Skąd to pytanie - miłośnicy muzyki gdy usłyszą Waszą nazwę pewnie będą głowić się o co chodzi. Czuję, że muszę niestety zadać to trywialne pytanie, bo nazywacie się dość nietypowo – skąd pojawił się pomysł i z którym Wilsonem Wasza nazwa powinna się kojarzyć?


Wilson Wilson:
Nasz Wilson Wilson to postać z kultowego brytyjskiego serialu Utopia, który lata temu rozwalił nam mózgi zarówno od strony wizualnej jak i soundtrackowej. Fun fact: w amerykańskiej wersji tego serialu (której nie polecamy) jedną z głównych ról zagrał Rainn WILSON. Przypadek?


MUAM: Haha, nie sądzę. ;) To skoro już to straszne pytanie padło, to opowiedzcie mi proszę choć w kilku słowach o historii Wilson Wilson. Graliście wcześniej w innych zespołach czy to Wasz początek muzycznej przygody?

Wilson Wilson: Zaczęło się tak naprawdę sporo lat temu, w czasach studenckich, od składu No Gravity Shoes (najpierw trio, potem kwartet) - grali w nim Kuba i Szymon, a Wojtek (Smutny Tuńczyk) który dołączył oficjalnie w 2023 jako trzeci Wilson, załatwił No Gravity Shoes pierwszy koncert w karierze, więc mimo że nie grał wtedy z nami, zawsze byliśmy blisko, muzycznie i poza. Kojarzona z post-rockiem, głównie instrumentalna formuła NGS po kilku latach się wyczerpała - skład zaczął się rozpadać, zaczęło nas też ciągnąć w stronę zupełnie innej muzyki. Pod koniec 2019 Kuba i Szymon zostali sami, już jako Wilson Wilson i będąc duetem z konieczności, zaczęli mozolnie tworzyć nowe rzeczy.


MUAM:„Big Freeze” trochę przypomina mi „Heroes” Davida Bowiego i trochę twórczość White Lies, niemniej bardzo mi się podoba. Co Was zainspirowało podczas komponowania tego utworu?

Wilson Wilson: Zdecydowanie “Heroes” Bowiego! Punktem wyjścia była próba stworzenia brzmienia podobnego do gitary Roberta Frippa, która w “Heroes” została przepuszczonej przez filtr syntezatora Korg MS20 - chcieliśmy uchwycić podobny klimat, ale staraliśmy się oczywiście unikać kopiowania. Właśnie tak powstał główny motyw, a potem poszło to już w swoją stronę. Drugą ważną inspiracją był utwór “Queen” Perfume Genius’a. Co do White Lies - nie pierwszy raz słyszymy to porównanie, co trochę nas bawi, bo żaden z nas nigdy specjalnie się w ich muzykę nie wkręcił.



MUAM: O dziwo to się zdarza dość często! Kiedyś w jednym z wywiadów A.A.Williams nie mogła nadziwić się porównaniom do Chelsea Wolfe, której właściwie nie słuchała i uznała, że w takim razie koniecznie musi poznać jej twórczość. W Waszej muzyce słychać zarówno echa dźwięków sprzed lat jak i nieco współcześniejsze nawiązania do szeroko pojętej alternatywy. Trudno Was jednoznacznie zaklasyfikować i bardzo dobrze, bo też nie o to chodzi. Do której stylistyki muzycznej jest Wam bliżej?

Wilson Wilson: Raczej nie myślimy o muzyce w taki sposób. Jaramy się wszystkim co uważamy za dobre i co sprawia, że sami  mamy ochotę robić muzykę - nie celujemy w żaden konkretny gatunek czy nawiązanie do konkretnego okresu. Po prostu gramy, a do tego co tworzymy naturalnie i często podświadomie przelewamy wszystko to, czego sami lubimy słuchać, a że jest tego sporo, no to potem faktycznie może być ciężko ogarnąć o co nam właściwie chodzi.



MUAM: Słuszne podejście, a moje pytanie było w pewnym sensie trochę podchwytliwe. Wasz debiutancki album jest już coraz bliżej – opowiecie o nim coś więcej? Wiem, że powstawał kilka lat i dopieszczaliście go w najdrobniejszych szczegółach oraz że jest wypadkową Waszych inspiracji na przestrzeni lat.

Wilson Wilson:
Zaczęło się od prostej myśli: zostaliśmy we dwóch, nikt o nas nie wie, mamy kupę sprzętu  i pomysłów - robimy płytę, ale taką na wypasie. A że mieliśmy różne, niekoniecznie pozytywne doświadczenia studyjne, postawiliśmy na totalne DIY. No i się wpakowaliśmy na 4 lata, po drodze przydarzyła się pandemia i dorosłość, co raczej nie pomogło. Ale uparcie dążyliśmy do celu. Po drodze dużo się nauczyliśmy i odkryliśmy mnóstwo nowej muzyki, nasze pomysły wiele razy skręcały w różne strony pod względem stylistyki. Początkowo wszystko było bardzo elektroniczne, z czasem zaczęliśmy wrzucać coraz więcej rzeczy do worka: dance punk, post punk, shoegaze, kraut rock, czy po prostu pop. No i po pandemii pojawił się też Wojtek, najpierw jeszcze nie jako członek Wilson Wilson, ale i tak zdążył dodać sporo od siebie w niejednym utworze.  



 

MUAM: Przy nagrywaniu debiutów są zwykle dwie drogi  - albo jest to płyta bardzo spontaniczna albo bardzo przemyślana, dopracowywana przez dłuższy okres czasu. Wy wybraliście tę drugą drogę. „Imagine All Is Well” jest bardzo dojrzałą i przemyślaną płytą, czego serdecznie Wam gratuluję. Jakie są waszym zdaniem plusy i minusy obu wspomnianych podejść?

Wilson Wilson: Bardzo dziękujemy za miłe słowa! Ciężko powiedzieć cokolwiek o podejściu spontanicznym, bo nigdy nie mieliśmy okazji go sprawdzić. Co do drugiej drogi - na pewno jest wtedy dużo czasu na dopieszczenie szczegółów, przetestowanie wielu wariantów. Ale to jest miecz obosieczny - jak z materiałem spędza się za dużo czasu, to traci się dystans i obiektywizm, do tego pojawia się frustracja czy zwątpienie. Chyba idealny jest złoty środek pomiędzy spontanem, a wysiadywaniem płyty przez 4 lata.



MUAM: W wypowiedzi dla portalu Soundrive znalazłam następującą informację, że teksty na płycie inspirowane są „absurdalizmem Camusa i nihilizmem Nietschego, a w szczególności motywem amor fati”. Opowiecie coś więcej na ten temat? Czy to będzie koncept album czy raczej zbiór utworów spójnych muzycznie i klimatycznie, ale skupionych na różnych zagadnieniach?

 
Wilson Wilson: Generalnie tworzenie tekstów nie przychodzi nam specjalnie łatwo i po drodze mieliśmy parę różnych sposobów na to jak je pisać. Sam fakt, że wolimy teksty po angielsku daje nam jakiś bufor w tym względzie, bo złe teksty po polsku brzmią zwyczajnie jeszcze gorzej - angielski pozwala nam z jednej strony traktować wokal bardziej jako instrument, z drugiej zaś nieco bardziej obiektywnie umiemy ocenić to co napisaliśmy.

Tak czy inaczej nigdy chyba nie spędziliśmy nad tekstami tyle czasu co przy tych utworach i choć nie był to concept album w zamyśle, to teksty są na tyle koherentne pod względem motywów, że można Imagine All Is Well uznać za album “nienachalnie” koncepcyjny. Jest na nim sporo nawiązań do motywu Syzyfa w ujęciu Alberta Camusa, który sugeruje, że należy go sobie wyobrażać jako człowieka  szczęśliwego. Parę utworów odnosi się też do tzw. wiecznego powrotu (zarówno w kontekście filozoficznego eksperymentu myślowego, jak i bardziej kosmologicznie). Na tyle to wszystko nam “kliknęło”, że łatwiej nam było później tworzyć warstwę wizualną z manekinem w centrum - w teledysku do Slowly Comes grającym „alternatywną wersję” Syzyfa, a na okładce przeglądającego się w lustrze.

 


MUAM: Zdecydowanie, wszystko spina się w piękną całość, a co więcej, macie bardzo fajne pomysły na minimalistyczne i bardzo plastyczne teledyski. Model ręki w Bones i zabawa cieniami, kręcąca się płyta winylowa w Big Freeze, „syzyfowy” Slowly Comes. Kto jest autorem tych wspaniałych pomysłów? Czy związani jesteście ze sztukami wizualnymi na co dzień?

Wilson Wilson: Dziękujemy! Dużą część technicznej roboty robi Kuba (bo jest control freakiem i lubi zarywać nocki), z pomocą żony Justyny i Szymona. Większość wizualek zaczyna się od wspólnych koncepcji i dyskusji (czasem sprzeczek) przed i w trakcie ich realizowania - wszyscy jesteśmy bardzo wrażliwi na wszelkie formy wizualne, każdy z nas bawi się w zdjęcia, kolaże czy rysunki, choć wszystko raczej amatorsko, jesteśmy zajawkowiczami. Często jest też tak, że Kuba robi wstępne projekty, ale jako że jest częściowym daltonistą, przerabia je potem kolorystycznie pod dyktando Szymona, a coraz częściej także Wojtka.



MUAM: Korzystając z tego, że jesteśmy na przełomie roku chciałam życzyć Wam wspaniałego 2024 roku i wszelkiej pomyślności, nie tylko muzycznie. Jaki był dla Was 2023 rok? Jakie macie plany na 2024 oprócz wydania płyty?

Wilson Wilson:
Dziękujemy i również życzymy wszystkiego dobrego! Rok 2023 był pracowity i stresujący. Cieszymy się z wypuszczonych singli, choć wg pierwotnego planu cała płyta miała być już latem… ale taki już los muzyki niezależnej. Super, że udało się zagrać dwa koncerty w świetnych miejscówkach, ale w 2024 chcielibyśmy pograć na pewno nieco więcej. Czeka nas więc sporo prób, żeby ograć cały materiał live. Chcielibyśmy też dotrzeć z płytą do jak największej liczby słuchaczy, więc przed nami sporo mozolnej i frustrującej promocji materiału.

 

MUAM: Dzięki piękne! Trzymam kciuki i do zobaczenia w takim razie na koncertach :)

 



"Imagine All Is Well" ukaże się 29 stycznia 2024 roku. Wypatrujcie go m.in. tu: https://wilsonwilsonband.bandcamp.com/