piątek, 24 lutego 2023

HOST - IX (24.02.2023)

Po latach grania ciężkich, mrocznych riffów i przeszywających growli potrzebny jest czas na odsapnięcie i  złapanie oddechu. Greg Mackintosh i Nick Holmes, których znacie doskonale z Paradise Lost od dawna w ramach swojego macierzystego zespołu nie bali się sięgać po różne środki wyrazu i przekraczać gatunkowych granic. Płyty, takie jak "Draconian Times", "One Second" czy "Host" po latach ożywionej krytyki i podziału wśród fanów stopniowo zyskiwały coraz większe uznanie - w końcu w muzyce przecież najważniejsze są szczerość i emocje, a nie szufladkowanie.

Pod koniec 2022 roku panowie postanowili znów zaskoczyć. Powołali do życia nowy projekt, którego debiutancki album lśni od melancholii, harmonii wokalnych i pięknych melodii. "IX" duetu HOST to podróż skierowana ku muzyce lat osiemdziesiątych, nie pozbawiona jednak charakterystycznego dla dokonań Mackintosha i Holmesa mroku.



Jak doszło do powstania tej płyty?

Jak powiedział w wywiadzie dla Metal Injection Greg Mackintosh, pomysł na tę płytę wykiełkował na black metalowym festiwalu w Norwegii, gdzie Paradise Lost byli jednymi z nielicznych "lżejszych" zespołów w line upie. Przeżył niemałe zaskoczenie, gdy podczas rozmów z muzykami tworzącymi dźwięki ekstremalne usłyszał mnóstwo pochwał dla albumu "Host", jednego z najbardziej nieprzewidywalnych zwrotów akcji w karierze Paradise Lost, którzy docenili ten materiał po latach. To był impuls, by znów zaskoczyć. Gdy nastała pandemia nadszedł odpowiedni czas, by odłożyć koncertowe plany na bok i zrobić coś innego. Greg zajął się komponowaniem i dopracowywaniem pomysłów, które czekały "w szufladzie". Zajął się produkcją albumu i komponowaniem na klawiszach, co przyniosło mu wiele radości. 
 

Jakie emocje wywołuje ten album?

Przede wszystkim rozczula i urzeka melancholijnym nastrojem. Przywodzi na myśl minione lata, budzi wspomnienia. Oczywiście, nie jest wesoło, ale nie może być - ten specyficzny klimat zawsze bliższy był refleksyjności niż uśmiechom od ucha do ucha. Miłośnicy mroku odnajdą tu piękno i z pewnością nie raz się uśmiechną. Te piosenki zostają w głowie.
 





W jakim stylu utrzymany jest ten album?

Czy to już pop? A może elektronika? Czy jeszcze rock? Trudno powiedzieć. To po prostu świetne piosenki, które w innych realiach z pewnością grane by były w rozgłośniach radiowych i kto wie, może wygrywały zestawienia ulubionych utworów na listach przebojów. Nuci się te melodie bezwiednie, dźwięki oplatają umysł i wwiercają się w podświadomość. Greg Mackintosh napisał i wyprodukował album uniwersalny, nie tylko dla miłośników metalu, a Nick Holmes zaśpiewał go tak, jak zawsze, z właściwą sobie rezerwą, a jednocześnie z pasją. 


Dla kogo jest ten album?

Lubisz Depeche Mode? Lubisz lżejsze oblicze Paradise Lost? Znajdziesz tu coś dla siebie bez wątpienia.  Duran Duran? The Cure? Susie and The Banshees? Echa tych i wielu innych artystów usłyszycie na tej płycie. Słyszalny jest tu jednak wyraźnie charakterystyczny, wypracowany przez lata styl Holmesa i Mackintosha i jeśli cenisz ich dokonania praktycznie nie ma szans, by ten album ci się ie spodobał. 


Kiedy najlepiej słuchać tej płyty?

W domu, wieczorem. To czysta radość słuchania. W tych harmoniach wokalnych można dryfować, można kołysać się do tych brzmień. Zdają się też świetnie dopasowywać do playlisty stworzonej do jazdy samochodem, też najlepiej po zmroku. 



Co wyróżnia ten album na tle innych płyt?

Nie spodziewajcie się tu innowacji, nie taki był cel tej płyty. Owszem, jest dużym zaskoczeniem, ale nie są to brzmienia zupełnie nowatorskie. To czysta nostalgia, chęć przywołania klimatu lat osiemdziesiątych i tych dźwięków, które zdefiniowały tę mroczniejszą stronę muzyki pop na wiele lat.To muzyka, którą po prostu jest wpisana w upodobania Holmesa i Mackintosha.

Warto zwrócić uwagę na partie smyczkowe w "Divine Emotions" i "Years Of Suspicion" - zdecydowanie dodają wyjątkowości.


O czym jest ten album?

Jest bardzo uniwersalny, dotyka tematów, które bliskie są każdemu z nas. Holmes jak zawsze napisał mądre teksty o niepewności, strachu, rozterkach, bólu istnienia, ale w sposób wyważony, nieprzesadzony. To trochę taka ucieczka w czasy, gdzie wiele rzeczy wydawało się niekoniecznie łatwiejszych, ale na pewno bardziej jasnych i szczerych.


Dlaczego warto tego posłuchać?

Okej, jeśli gotycka, nihilistyczna aura nie jest wam bliska, odpuśćcie tę płytę. Ale jeśli jest w was ten mrok i melancholia, która w jakiś sposób was definiuje i nie lubicie wesołych utworów, to po prostu nie ma opcji, by ten album się nie spodobał. Przekonajcie się sami :)

 


89% 

Album znajdziecie na popularnych platformach streamingowych i w dobrych sklepach muzycznych :)