wtorek, 8 listopada 2022

Mord'A'Stigmata - Like Ants And Snakes (4.11.2022)

Mrok, niepokój, ciężar. Gitarowe ostre riffy, potężne blasty, growl. Przytłaczająca atmosfera - znacie tę estetykę doskonale. Metal, szczególnie jego ekstremalne odmiany jak black i death potrafią dostarczyć ogromu emocji. Eksploatowane jednak zbyt silnie i zbyt zbliżony sposób przez liczne zespoły mogą znużyć i zmęczyć - jak każdy inny gatunek muzyczny. Co za dużo to po prostu... - no sami wiecie.

Stagnacji i zaszufladkowania w jednym gatunku muzycznym chcą uniknąć członkowie Mord'A'Stigmata, którzy na swojej nowej płycie podążają w zupełnie innym kierunku niż dotychczas. "Like Ants And Snakes" to bez wątpienia album, który podzieli fanów silniej niż jakiekolwiek inne wydawnictwo zespołu.



Ci, którzy mieli okazję być na którymś z letnich festiwali (Soundrive Festival, Summer Dying Loud Festival czy Castle Party), mogli już w wakacje doświadczyć tej znaczącej zmiany na własne uszy. Growle i galopady ustąpiły miejsca muzyce znacznie bardziej atmosferycznej, lżejszej w formie wyrazu, nie pozbawionej jednak charakterystycznego mroku i niepokoju. To album, który dotyka równie mocno, jak dotychczasowe propozycje Mord'A'Stigmata, chwilami oddziałuje nawet silniej. Można ten kierunek delikatnie porównać do stylu, który obrał na "Remnants" zespół Rosk. 

Muzycy grupy podkreślają, że szóste wydawnictwo to zapis zmian, które każdy z członków zespołu przeszedł zarówno na poziomie muzycznym jak i w sferze osobistej. Okres pandemii i koncertowej przerwy pomógł znaleźć im nową drogę ekspresji, którą chcieli obrać od dawna. "To droga spalonych mostów, palenia własnych barier i niekończącej się wewnętrznej walki" i trudno się z tym dobitnym określeniem nie zgodzić słuchając tego materiału. 

Łukasz Dziamarski prezentuje się na tym wydawnictwie z zupełnie innej wokalnej strony, stawiając na niski, doom'owy głos, który zastępuje growl. Śpiew jest nieco zamglony, a jednak oddziałuje na podświadomość. Sporo w tej muzyce minimalizmu, zaczerpnięć z ambientu czy jazzu. Zdecydowanie lepiej się przy niej kołysze niż skacze. Ta muzyka skłania do refleksji i sprawia, że odbiorca zatrzymuje się w codziennym biegu, by zastanowić się po co to wszystko robi. 

"Like Ants And Snakes" to sześć kompozycji, które budują spójną opowieść. To album zdecydowanie bliższy nocy i mglistej aurze niż jasności dnia. Idealnie wpisuje się w listopadową porę.  Niepokój, który ze sobą niesie wlewa się w serce strumieniami. W nagraniach albumu towarzyszyli kwartetowi saksofonista Roman Głowacki oraz wokalistka Patrycja Kaczan, wnosząc jeszcze więcej przestrzeni i wyjątkowości.

Ortodoksyjni fani metalu będą prawdopodobnie zawiedzeni tym materiałem. Być może ktoś posądzi grupę o zdradę ideałów. Takie jest jednak ryzyko podążania przed siebie i poszukiwania nowych środków wyrazu. Mord'A'Stigmata zawsze szukali czegoś nietypowego. Nie stali w miejscu, by zadowalać fanów tej czy innej płyty. Nagrali kolejny bardzo intrygujący, nietuzinkowy album i za to należą im się brawa. To szczera opowieść, bardzo osobista i emocjonalna. Choć nasycona smutkiem, melancholią i ciężarem, to jednocześnie niezwykle hipnotyzująca i na swoisty sposób piękna. Jestem bardzo ciekawa, jakie będą kolejne kroki zespołu i bardzo mocno trzymam kciuki za te dalsze działania.