środa, 30 listopada 2022

Jozef Van Wissem + Jarboe & P. Emerson Williams - Poznań, U Bazyla, 29.11.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

W późnolistopadowy, zimny i ponury wieczór warto się wyciszyć. Idealną okazją  ku temu okazał się trzeci z polskich wspólnych występów Jarboe i Jozefa Van Wissema, którzy zagrali kameralne koncerty w Poznaniu U Bazyla. Było bardzo mrocznie, a jednocześnie nie brakowało momentów wzruszających.

 

 


 

Scena spowita kotarą, czerwone subtelne światło, kilka rzędów krzeseł - tak prezentowała się tego wieczoru sala klubu, który zwykle wypełnia szalejąca w pogo publiczność, żywiołowo reagująca na płynące ze sceny energetyczne, gitarowe dźwięki. Tym razem było nieco inaczej i pokuszę się o stwierdzenie, że jeszcze ciekawiej niż podczas rockowo-metalowego koncertu. W kameralnej, intymnej, eksperymentalnej odsłonie Klub U Bazyla sprawdził się wyśmienicie - zarówno pod względem dźwięku, oświetlenia jak i atmosfery.

Jako pierwsza na skrytą w czerwieni scenę wkroczyła Jarboe, która zasiadła za klawiszami i...komputerem. Towarzyszył jej grający na gitarze elektrycznej P. Emerson Williams. Był to występ zaskakujący i bardzo minimalistyczny, za to niesamowicie klimatyczny. Jarboe śpiewała przepięknie, czując każdą nutę, czarując swoim niezwykłym głosem. Partner artystki także zaśpiewał kilka partii. Razem zbudowali gęstniejącą z każdą chwilą atmosferę, pełną mroku i piękna. Publiczność wniknęła w ten klimat całkowicie, wsłuchując się w delikatne harmonie oraz gitarowe zgrzyty, które towarzyszyły partiom klawiszy. Kilkadziesiąt minut minęło niepostrzeżenie, pozostawiając słuchaczy w zawieszeniu i niepokoju. Był to jeden z tych występów, które na pierwszy rzut oka nie robią gigantycznego wrażenia, za to wnikają głęboko w duszę, siejąc w niej spustoszenie.


Pełen niepokoju klimat podkręcił mocniej Jozef Van Wissem, który zaczarował publiczność całkowicie, łącząc czyste piękno z mrokiem i aurą rodem z opowieści o wampirach. Nic dziwnego, w końcu jest autorem fantastycznej ścieżki dźwiękowej do filmu "Nosferatu -symfonia grozy", kultowego niemego horroru z 1922 roku. W tym roku ten niezwykły film obchodzi swoje stulecie. Miałam przyjemność doświadczyć tej ścieżki dźwiękowej wraz z projekcją w ubiegłym roku (relacja). Poznański koncert był moim trzecim występem Van Wissema. Każdy z nich był inny i na swój sposób niezwykły.

Tym razem fenomenalny lutnista zagrał na zupełnie nowym instrumencie, który wzbogacił brzmienie jego wspaniałych kompozycji, łączących czyste piękno z mrokiem. W pierwszej części koncertu zaprezentował utwory instrumentalne, w tym kilka fragmentów ścieżki dźwiękowej z wspomnianego horroru, później zaś kompozycje, które wzbogacił jego niski, głęboki głos, pochodzące z fantastycznych albumów "We Adore You. You Have No Name" oraz "Ex Mortis".

Występ Jozefa mimo ogromu mroku, który ze sobą niósł przyniósł w tym niełatwym czasie także dużo ciepła. Brzmienia przenikała energia i... uśmiech, co nie było jedynie moim odczuciem. W pokoncertowej rozmowie artysta przyznawał, że grało mu się bardzo dobrze dzięki świetnemu nagłośnieniu i fajnej atmosferze. Zagrał nieco szybciej i żywiej, wpuszczając do swoich utworów kilka słonecznych promieni. Dodał, że był to nadspodziewanie pozytywny występ, co z ust bardzo mrocznego artysty brzmi tym bardziej wyjątkowo. Atmosferę podkreślało też subtelne, wyważone oświetlenie, tym razem także w innych odcieniach niż krwista czerwień. 



Urzeczony ciepłym przyjęciem Wissem powrócił po ukłonach na krótki bis. Szkoda jedynie, że nie doczekaliśmy się duetu Jarboe i Jozefa, jak w jednej z kompozycji z "Ex Mortis", ale widocznie taki był zamysł artystów. Nie zmienia to jednak faktu, że był to przepiękny wieczór wypełniony wyjątkowymi dźwiękami, w sam raz na jesienną porę.

JARBOE & P. EMERSON WILLIAMS

 














































 

JOZEF VAN WISSEM