wtorek, 13 września 2022

Summer Dying Loud 2022 - Dzień 1 [Napalm Death, Asphyx, Dvne, Nytt Land, Truchło Strzygi i inni], Aleksandrów Łódzki 8.09.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Koniec lata zbliża się nieuchronnie - choć oficjalnie w ogólnie przyjętym kalendarzu ta ulubiona przez wielu pora roku ma do dyspozycji jeszcze dziesięć dni, natura coraz dotkliwiej przypomina o zbliżających się długich nocach i niskich temperaturach. O tej przyrodniczej zmianie warty świadczy też finał sezonu festiwalowego, który miał miejsce w miniony weekend w Aleksandrowie Łódzkim za sprawą Summer Dying Loud Festival. Po pandemicznej przerwie i ubiegłorocznej jednodniowej formy (relacja) festiwal powrócił do trzydniowej odsłony i wystartował z pełną mocą. Pierwszy dzień trzynastej edycji święta muzyki mrocznej i nieoczywistej upłynął pod znakiem czternastu fantastycznych koncertów, sympatycznych spotkań i ... deszczu.




Gdy tylko przekroczyłam festiwalowe progi, momentalnie przypomniałam sobie, dlaczego na te kilka dni do Aleksandrowa Łódzkiego rokrocznie zjeżdżają miłośnicy ciężkich brzmień nie tylko z niemal wszystkich stron Polski, ale też z zagranicy. Trudno o wydarzenie tak prężnie rozwijające się w tak niedużym mieście i tak zaangażowanych i oddanych muzyce organizatorów i fanów. To wszystko buduje niesamowitą atmosferę i sprawia, że tak niepozorne miejsce jak Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji staje się przestrzenią wyjątkową i ważną dla fanów ostrych riffów, growli i blastów. 

Trzynasta edycja SDL była szczególna i przełomowa nie tylko ze względu na ogromne wyzwanie logistyczne związane z doborem wykonawców w dobie czającego się za rogiem, co jakiś czas niezmiennie dającego o sobie znać koronawirusa i wciąż niepewnej przyszłości, lecz także  powiększenie festiwalowego terenu i start nowej sceny. Po raz pierwszy w historii wystartowała druga arena muzycznych zmagań o wdzięcznej nazwie The Crypt, tym razem zdecydowanie bardziej kameralna. Tym samym stworzono w jednym z budynków ośrodka przestrzeń dla jeszcze kilku zespołów, a także dla sympatyków sztuki. Scenę urokliwie otaczała wystawa prac artystów wizualnych, którzy sprzedawali swoje dzieła i był to strzał w dziesiątkę.

Niełatwe zadanie otwarcia festiwalowych zmagań przypadło triu Narbo Dacal, które wydało kilka miesięcy temu rewelacyjną debiutancką EPkę pod szyldem Piranha Music. Doświadczeni muzycy, znani między innymi z Inkwizycji wraz z intrygująca basistką obdarzoną wyjątkowym głosem mimo bardzo niekoncertowej pory dali z siebie wszystko i zachwycili dzielnie wspierającą ich pod barierkami publiczność. Ich fuzja doom, post i sludge metalu brzmiała wybornie. 

Mocnego death metalowego kopa w klasycznym stylu zaserwował Chainsword.  Nieco bardziej apokaliptycznie zrobiło się podczas występu Drip Of Lies, którzy nie szczędzili ciężaru i niewesołych melodii tym, którzy kochają zanurzać się w black metalowym mroku. Mimo niespecjalnie budującego nastroju kompozycji na twarzach muzyków pojawiały się uśmiechy, gdy słyszeli głośny doping fanów. Energią, świetnymi tekstami i poczuciem humoru zachwycił punkowy JAD,  który wśród fanów metalu ma pokaźne grono wielbicieli. Była to świetna okazja dla zespołu, by zaprezentować nagrania z najnowszego albumu "Ból". Za sprawą szybkich, intensywnych strzałów, które złożyły się na dwudziestominutowy występ, pod sceną rozpętało się totalne szaleństwo. I nie ma w tym niczego dziwnego, bo JAD w koncertowej odsłonie poraża mocą i przekonuje do siebie jeszcze mocniej.

Chwilę wytchnienia od szaleństw przyniósł koncert grupy Dom Zły, która nie stroniła jednak od mroku i ciężaru. Zespół zagrał z pełnym zaangażowaniem i oddaniem. Wokalistka hipnotyzowała wzrokiem i krzykiem i wraz z towarzyszącymi muzykami stworzyła pełen niepokoju klimat. Był to bardzo dobry występ. 

Jestem pewna, że cokolwiek napisałabym tu o koncercie Gruzji, zdecydowanie nie odda to tego, czego można było doświadczyć podczas tego występu. Tu w zasadzie nic się nie zgadzało, a zarazem wszystko było na swoim miejscu. Był to jeden wielki chaos, a jednocześnie bardzo przemyślana forma i wizerunek. Jedno jest pewne - ten koncertu można było doświadczyć nie tylko słuchowo i wzrokowo, ale można było go też poczuć bardzo bezpośrednio, o czym mieli okazję przekonać się zarówno fani w pierwszych rzędach jak i pracujący w fosie fotografowie. Kto choć raz widział Gruzję na żywo, ten rozumie, o co chodzi, a kto jeszcze nie dostąpił tego zaszczytu niech wie, że istnieje spora szansa, że tego koncertu długo nie zapomni. 

Wyczekiwany przez piszącą te słowa koncert brytyjskiego DVNE sponiewierała czająca się za rogiem od kilku godzin ulewa. Co ciekawe jednocześnie dodała post-apokaliptycznej muzyce dodatkowego klimatu. Taniec w deszczu w rytm kołyszących melodii, hipnotyzujących wokali kontrastujących z mrocznym growlem i potężnych riffów to jedno z najbardziej niezwykłych doświadczeń, jakich można doznać na koncercie plenerowym, o czym miała okazję przekonać się festiwalowa publiczność. Taka sytuacja zdecydowanie nie sprzyja natomiast fotografowaniu i zmusza do ochrony sprzętu, w wyniku czego zmuszona byłam słuchać części tego koncertu pod dachem samochodowego bagażnika. Nie zawiodło na szczęście nagłośnienie - koncert mimo trudnych warunków brzmiał naprawdę potężnie, a do tego selektywnie, za co jestem niezmiernie wdzięczna. Było to moje drugie spotkanie z tą muzyką na żywo (pierwsze miało miejsce w poznańskim klubie Pod Minogą w ubiegłym roku) i pozostawiło ogromną chęć ponownego doświadczenia tych dźwięków w koncertowej odsłonie. 

Mniej więcej od godziny dziewiętnastej festiwalowicze mieli do dyspozycji także wspomnianą kilka akapitów powyżej "kryptę", do której opady ściągnęły sporą część publiczności ku uciesze łódzkiej grupy Hedone, której występ rozpoczynał działalność sceny znajdującej się na parterze, w sali konferencyjnej na tyłach jednego z budynków MOSiRu. Dowodzony przez charyzmatycznego Macieja Werka, znanego bywalcom koncertów także z festiwalu Soundedit zespół zagrał mroczny, taneczny set. który świetnie wpisał się w nastrój kameralnej, zamkniętej i nieco dusznej przestrzeni. Świetnie odnalazł się w tych okolicznościach też bezkompromisowy, mroczny Loathfinder. Nieco wcześniej porcję stonerowej melodyjności zaserwowali Taxi Caveman, a debiut tej sceny zwieńczył rytuał zaprezentowany przez syberyjski duet Nytt Land, którzy zabrali publiczność w podróż w świat legend, baśni i wierzeń rodem z gęstych lasów.

W międzyczasie na dużej scenie potężny koncert w strugach deszczu zagrał Asphyx, serwując mocny i konkretny wstęp do występu gwiazd wieczoru. Podczas koncertu Napalm Death opady nie słabły, ale emocje wciąż wrzały - publika postanowiła zaangażować się jeszcze bardziej,  szaleć w najlepsze, machać głowami i kręcić tak lubiane "młynki". Szaleństw nie brakowało też na scenie - wokalista grupy zagrzewał fanów do zabawy nieustannie przechadzając się po scenicznych deskach. Mimo zimna i dyskomfortu wodnego publiczność kipiała. Tę energię się czuło - każdy zgrzyt, krzyk i riff wywoływał interakcję i silnie rezonował z metalowym, niezniszczalnym tłumem. Wiele osób spełniło tego dnia marzenia o doświadczeniu koncertu prawdziwej metalowej legendy w wyjątkowych okolicznościach, a Napalm Death udowodnili, że mimo tak wielkiego dorobku nie składają broni i wciąż mają wiele do powiedzenia. Co więcej kochają polską publiczność z wzajemnością Kolejna okazja by się o tym przekonać już w lutym przyszłego roku, we Wrocławiu.

Po tak intensywnych emocjach trudno było o wykrzesanie z siebie choć krzty energii na kolejne koncerty. Dla metalowej publiki nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Ci którzy potrzebowali wyciszenia i oczyszczenia mogli znaleźć je podczas wspomnianego rytuału Nytt Land, natomiast spragnieni jeszcze większej dawki energii otrzymali ją za sprawą koncertu nieobliczalnego składu Truchło Strzygi. Było wszystko - spektakl, energia, ogień i piekielna moc, czyli to, czego mógł oczekiwać fan ekstremów.

Pierwszy festiwalowy dzień ze względu na wybryki pogodowe, muzyczną różnorodność i intensywność był doświadczeniem z gatunku tych najbardziej wymagających. Jednak to, co naprawdę ekstremalne miało dopiero nadejść. Ciąg dalszy nastąpi...

Tymczasem zapraszam do obejrzenia galerii:

 NARBO DACAL



























 

CHAINSWORD

 
























 




























 

DRIP OF LIES

 
























 

JAD

 




























 

DOM ZŁY

 































 

GRUZJA

 














































 

HEDONE

 


































































 

DVNE

 
















































 

TAXI CAVEMAN

 





















 

ASPHYX

 
















































 

LOATHFINDER

 
















 

NAPALM DEATH

 












































 

NYTT LAND

 






















 

TRUCHŁO STRZYGI