wtorek, 3 maja 2022

Skunk Anansie + Shelf Lives - Gdańsk, Stary Maneż 2.05.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Gdy idąc na koncert widzisz potężne autobusy na brytyjskich rejestracjach, czarne ciężarówki ze sprzętem i słyszysz ogłuszający bas dobiegający z sali, gdzie właśnie trwa próba, wiedz, że dzieje się coś ważnego. W środku majowego weekendu Trójmiasto odwiedziły prawdziwe gwiazdy - w Starym Maneżu zagrali Skunk Anansie. Było bardzo energetycznie, intensywnie, a klub drżał w posadach. Ale zacznijmy od początku. 

 


 

Czym jest koncert? Przeżyciem jedynym w swoim rodzaju? Spotkaniem z ulubionym artystą? Szansą, by podziękować za lata wzruszeń i dostarczanych emocji? Okazją, by poczuć pełną moc muzyki, którą się ceni? Wielowymiarowym doświadczeniem piękna, prawdy i szczerych emocji? Szansą, by zabłysnąć na chwilę w blasku gwiazdy? Wspólnym śpiewaniem refrenów ulubionych piosenek? A może okazją do zabawy, wypicia piwka i spotkania ze znajomymi?

Do wymienionych propozycji można dodać jeszcze setki innych i żadna z nich nie byłaby nieprawdziwa - wszystko zależy przecież od osobistych preferencji, odczuć, emocji i oczekiwań. A i sama forma koncertu w znacznej mierze zależy od prezentowanej muzyki. Koncert rockowy, to nie filharmonia. To czysta energia, rock and roll, przekraczanie granic. I tak właśnie ma być, tylko powinny być ku temu stworzone odpowiednie warunki. Każdy koncert można podkręcić dźwiękowo tak, by nie tylko był okazją do świetnej zabawy w rytm ulubionych piosenek i wspólnego śpiewania, ale szansą, by posłuchać ich w jeszcze lepszej jakości, poczuć ich moc i raz jeszcze przypomnieć sobie dlaczego nam się tak bardzo podobają.

Co stanie się, gdy zespół, który spokojnie zapełnia duże areny i gra na wielkich festiwalowych scenach postanowi przenieść swoje show do klubu na niespełna 1,5 tysiąca osób? Jasne, jest kameralnie, a każdy, kto zdobył bilet na wyprzedany od dawna koncert może czuć się wyjątkowy. Tłum kipi od energii, szczególnie gdy liderka zespołu podkręca atmosferę na każdym kroku, zachęcając do zabawy, skoków, tańców, oklasków i "oddając głos" publice w refrenach. Oczywiście, osoby w pierwszych rzędach przeżywają nieprawdopodobne emocje, gdy artystka składa im życzenia urodzinowe, o co proszą w hasłach wypisanych na transparentach, macha do nich, uśmiecha się, a świetnie bawią się nie tylko ci, którzy znają wszystkie płyty zespołu na pamięć, ale i osoby, które pamiętają z radia kilka hitów i gdy słyszą je w koncertowej odsłonie, natychmiast się ożywiają. Jednak jest też druga strona - potężny bas, który tłamsi pozostałe instrumenty, wokal rozkręcony na maksa i przez to zniekształcony po to, by przebić się przez ścianę dźwięku, drżące od basu ściany klubu, potworny ścisk w napierającym tłumie. Kto co lubi...

Skunk Anansie mają hity, ogromne doświadczenie koncertowe, sprawdzone patenty na to, jak rozgrzać publiczność - nic dziwnego, w końcu robią to z powodzeniem od 25 lat. Skin jest od lat niezmiennie charyzmatyczna i bardzo zaangażowana w kontakt z publicznością, a przede wszystkim obdarzona jest potężnym, rozpoznawalnym głosem, który decyduje o wyjątkowości śpiewanych przez nią utworów. Jest wizytówką grupy, której żywą legendę stworzyła i która od lat porywa tłumy. Zespół wie, jak łączyć ambitne brzmienia z przebojowością, jak żonglować napięciem, by widowisko nabierało tempa. Oczywiście między utworami pojawiły się aktualne tematy, jak bunt przeciwko sytuacji politycznej na świecie, wojna, konieczność walki o wolność i spotkały się z gorącym aplauzem. Nie zabrakło też punkowego buntu, poczucia humoru, a nawet charakterystycznej dla koncertów metalowych "ściany śmierci". Tylko gdzieś w tym wszystkim na dalszy plan zeszły te skrywane głęboko emocje, ta iskra, która sprawia, że koncert jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju. To jednak bardzo indywidualne odczucie, absolutnie nie umniejszające widowisku godnemu wielkiej areny. 

Na koniec dodam jeszcze, że przed gwiazdami zaprezentował się alternatywny duet z Londynu, Shelf Lives, poruszający się gdzieś na pograniczu rapu, elektroniki, przesterów i post-punku, który dał się poznać za sprawą niepokornych teledysków. Śpiewająca i rapująca wokalistka w towarzystwie gitarzysty w ciągu swojego półgodzinnego występu rozgrzali publiczność i zaprezentowali nagrania ze świeżutkiego debiutu "Yes, offence", który ukazał się w ubiegły czwartek, 28 kwietnia. Był to bezkompromisowy koncert, który trafił przede wszystkim do młodego pokolenia słuchaczy, wpisując się we współczesne trendy, ale zaintrygował tez tych trochę starszych miłośników muzyki, otwartych na nowości. Jestem  ciekawa, jak będą brzmiały dalsze muzyczne kroki tego zespołu. Kto wie, może już niedługo zobaczymy ich na wielkich festiwalach?

Tymczasem zapraszam do obejrzenia zdjęć.

SHELF LIVES

 































 

SKUNK ANANSIE