niedziela, 6 marca 2022

BOKKA + Decadent Fun Club - Blood Moon Tour - Gdańsk, Stary Maneż, 5.03.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Nie wiemy kim są, nie znamy ich nazwisk i muzycznej przeszłości - nic się w tym zakresie nie zmieniło od prawie dekady. Nie opowiadają o sobie po to, by skupić w pełni uwagę odbiorców na swojej twórczości i jej przekazie. Są tajemniczy i swoją artystyczną wrażliwość przelewają w niebanalne kompozycje. Na każdej płycie proponują inną, ciekawą historię sięgającą inspiracjami tematyki science-fiction, kosmosu i ucieczki od codzienności. Od debiutu wydanego w 2013 roku  BOKKA niezmiennie zachwyca autorskim spojrzeniem na szeroko pojęta muzykę elektroniczną, łącząc ją z elementami popu i rocka. Trasę promującą czwarty album zespołu rozpoczął koncert w Gdańsku i był to wieczór pełen emocji w niebanalnym wydaniu.

 


 

 

BOKKA tworzy muzykę pełną głębi, przestrzeni i brzmieniowych niuansów, które najlepiej prezentują się  właśnie podczas występów na żywo, o czym mieszkańcy Trójmiasta mogli przekonać się już kilka razy, w tym np. w maju 2018 roku, gdy zespół promował w Starym Maneżu album "Life On Planet B". Okazją do powrotu do gdańskiego klubu stała się premiera "Blood Moon", opowieści o końcu świata, muzycznej ścieżce dźwiękowej do nieistniejącego filmu, o której pisałam kilka dni temu.

Jak było tym razem? Podobnie jak przed czterema laty zgadzało się wszystko - nie tylko muzyka, ale też konwencja, przekaz, nagłośnienie i oprawa wizualna. Utwory brzmiały bardzo selektywnie i niemal w każdym punkcie sali można było odczuwać pełną przyjemność słuchania. Muzycy zrezygnowali z dużego ekranu z wizualizacjami na rzecz subtelnego, punktowego oświetlenia, a centralnym punktem dekoracji sceny stał się wielki księżyc, który rozświetlony czerwonym światłem budził zachwyt. Zgodnie z tradycją zaprezentowali też nowe maski i stroje, utrzymane w konwencji albumu. 

Prawdziwą niespodzianką dla fanów była zmiana komunikacji. Wokalistka BOKKI odezwała się po raz pierwszy w historii - co prawda głosem mocno przesterowanym, jednak było to na swój sposób przełamanie granicy dzielącej zespół i publiczność. Nie mówiła wiele, ale też nie było zupełnie takiej potrzeby - muzyka broniła się sama. Artystka szczerze podziękowała za przybycie szczególnie w tak trudnym czasie i w imieniu całego zespołu wyraziła solidarność z walczącą Ukrainą, dedykując walczącym o wolność największy przebój zespołu, zaprezentowany w mroczniejszej formie "Town Of Strangers".

Setlistę wypełniły nie tylko nowe kompozycje, lecz także utwory z poprzednich albumów, które zespół zaprezentował w zmienionych aranżacjach, wpasowując je klimatem w tematykę koncertu. Bokka wystąpiła jako kwartet - wokalistkę wsparli gitarzysta, perkusista i basista grający także na klawiszach i w tej formie utwory nabrały jeszcze większej mocy rażenia. Potężnie zabrzmiały zarówno dynamiczne nagranie tytułowe, jak i pełen melancholii "How... It All Ends", piękny "Walk On Wire" czy przestrzenny "900". Nie zabrakło też bardzo rockowego "K&B", na które czekało wielu fanów. Niezwykłe doznania zapewnił też eteryczny "The Abyss". Cały występ był bardzo spójny, przemyślany i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Mimo masek wyraźnie dało się wyczuć porozumienie na linii artysta - fan. Wnikliwy obserwator mógł dostrzec na twarzach artystów szczere uśmiechy.

Zachwycona publiczność wywołała zespół na bis, podczas którego zabrzmiały jeszcze trzy kompozycje, w tym doskonały remiks "Remains Of Nothing" z repertuaru Archive, który zakończył ten rewelacyjny koncert.

W tym momencie warto jeszcze wspomnieć o tych, którzy zagrali przed gwiazdą, bo ich występ był zdecydowanie wart uwagi. Wieczór otworzył kilkudziesięciominutowy set kwartetu Decadent Fun Club, który zaprezentował autorską odsłonę połączenia post punku i synth wave'u, mocno nasyconą udzielającymi się wrażliwemu odbiorcy emocjami. Zespół pod wodzą obdarzonego świetnym głosem, charyzmatycznego Pavua Ostrovsky'ego zabrał słuchaczy w podróż po meandrach świadomości i porwał mroczną, intensywną, pulsującą muzyką.  Był to bardzo przemyślany i dopracowany występ, który pozostawił po sobie przejmujący niepokój i chęć zgłębienia twórczości grupy. Zabrzmiały kompozycje po polsku i po angielsku, w tym  intrygujący cover zespołu Manaam, "Paranoja Jest Goła". Muzycy szykują się do wydania debiutanckiego albumu. Jestem bardzo ciekawa jego zawartości.

Sobotni wieczór w Starym Maneżu dostarczył potężnej dawki emocji i pozwolił choć na kilka godzin odciąć się od przytłaczającej rzeczywistości. Zapraszam do obejrzenia galerii.

 

DECADENT FUN CLUB

 







































































 

BOKKA