środa, 10 listopada 2021

Giorgio Fazer: traktujemy wydane przez nas albumy jako uniwersum, które łączy pytanie o współczesność

Na co dzień stykamy się z brakiem szacunku, z wzajemnym niezrozumieniem, zawiścią, złością. Ludzie "odzierają" się wzajemnie z godności, ich "rozumy śpią". Otacza nas syf, bałagan informacyjny, chaos, bezsensowny pęd nie wiadomo ku czemu. To wszystko przytłacza, męczy, szczególnie, gdy jest się wrażliwą osobą. Giorgio Fazer kreują w swoich dźwiękach alternatywną przestrzeń, ostoję, świat, który pozwala od tego wszystkiego uciec, odciąć się, odpocząć. Jestem im za to ogromnie wdzięczna, co miałam okazję przekazać Mironowi i Mateuszowi podczas wywiadu, bardzo onirycznego i tajemniczego, zupełnie jak muzyka duetu. Panowie wydali niedawno nowy album, "Gdy Rozum Śpi". Porozmawialiśmy o tej płycie, o ucieczce od codzienności,  najbliższych planach zespołu i nadchodzących koncertach.

 



Między Uchem A Mózgiem: Domyślam się, że przede wszystkim poprzez tworzenie muzyki odreagowujecie na swój sposób rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Macie jeszcze inne sposoby na odcięcie się? Literatura? Film? Malarstwo? Natura? Medytacja?
 

Giorgio Fazer: Tak, pewnie. Przy czym to niekoniecznie chodzi o odcięcie się, bo nie odwracamy się od świata i nie alienujemy. Te przestrzenie, które wymieniłaś są dla nas raczej równoległymi rzeczywistościami, z których czerpiemy i które napędzają nas do działania. Nie rozpatrujemy kwestii artystycznych i duchowych w takim podziale na kategorie, one wszystkie dla nas się ze sobą przenikają.

MUAM: "Odarci z godności" i "Gdy rozum śpi" zostały wydane w odstępie zaledwie roku. Choć są to z założenia dwie osobne opowieści mam wrażenie, że mają wspólny mianownik, bo patrząc z szerszej perspektywy powstawały w podobnym okresie. Jest tu kontynuacja emocji i klimatu, po prostu Wasz charakterystyczny styl i wciągająca, filmowa narracja. Są narratorzy, tajemnicze głosy, które wypowiadają się na początku i końcu, czy w istotnych momentach. Są Wasze przesterowane, oniryczne wokale. Podobna jest też długość obu płyt. Zastanawiam się, czy proces powstawania obu wydawnictw był podobny, czy bardzo się różnił?

GF: W okresie pandemii mieliśmy dużo czasu na komponowanie i produkowanie muzyki. Pracowaliśmy regularnie i przyniosło to w rezultacie dwie płyty oparte na dwóch różnych konceptach. Ich podobieństwo jest dość naturalne w związku z bliskością tego czasu, ale jednocześnie pomysły na płyty są różne. Traktujemy wydane przez nas do tej pory albumy jako pewne uniwersum. Tematycznie łączy je pytanie o współczesność, ale w bardzo konkretnym, polskim kontekście. Na ten moment jest to trylogia, ale nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. 



 

MUAM: "Odarci z godności" to Wasza interpretacja ścieżki dźwiękowej do westernu. W tego typu filmach występują bohaterowie walczący z wrogami o zwycięstwo dobra nad złem. Mieliście swoich bohaterów w dzieciństwie? A teraz, po latach macie autorytety, wzory do naśladowania?

GF: Żyjemy w czasach, w których autorytety nie wiadomo już czym są, a świat jest zbyt złożony, aby trzymać się wzorców, tak jak to było kiedyś, np. w starszych pokoleniach. O tym braku opowiada również nasza muzyka. W tej chwili największymi autorytetami dla nas są osoby z najbliższego otoczenia, które nie są bohaterami z piedestału narodowego, ale istnieją dla nas realnie i blisko.

MUAM: Opowiadając o "Gdy Rozum Śpi" wspominaliście już o odnalezionym dyktafonie i tajemniczym Głosie, który został na nim zarejestrowany. Wypowiedział się na tej płycie dość dobitnie na temat tego, co go gryzie i mu doskwiera, ale mam wrażenie, że wiele zagadnień pozostało otwartych… Czy jest w planach kontynuacja opowieści z Głosem w roli głównej i nadanie mu przestrzeni do ponownego wypowiedzenia się? Pada tu zdanie, że Głos jest przyszłością… 

 

GF: W związku z tym, że nagranie zostało przez nas odnalezione i jego tajemnica nie została rozwiązana, to siłą rzeczy pozostanie sprawą otwartą. Chyba, że odnajdzie się autor głosu. Dlatego organizujemy cykl seansów spirytystycznych, podczas których będziemy starali się go przywołać. Mamy nadzieję, że przybliży nas to do jakichś odpowiedzi i może otworzy kolejną historię.



 

MUAM: Czy są na tej płycie nagrania terenowe? Niedawno na temat zdobywania i łączenia takich nagrań rozmawiałam z Łukaszem Poleszakiem (Wudec), który uświadomił mi, jak wiele aspektów jest tutaj ważnych i jak bardzo ekscytujący może być sam proces ich pozyskiwania.

GF: Jeżeli przyjmiemy, że nagranie odnalezione na dyktafonie jest nagraniem terenowym, to zgadzamy się z tak postawioną sprawą. Nagrania terenowe są formą obiektywnej rejestracji zdarzeń, której nigdy nie znajdzie się w nagraniu muzycznym per se.

MUAM: "Gdy Rozum Śpi" to bardzo oniryczna opowieść, która najlepiej wybrzmiewa po zmroku, w późnych godzinach nocnych. O takiej porze często do tej płyty wracam, bo właśnie wtedy odsłania swoje tajemnice, przestrzenie, w których można dryfować i uciekać poza świadomość. Ten trans jest wręcz uzależniający, za każdym razem odkrywa się tu coś nowego. Ta muzyka jest nieoczywista i wieloznaczna, podobnie jak sen, który niby się pamięta, ale nie do końca, a jego interpretacja się zmienia. Czy na kształt tej płyty miały wpływ sny? Czy pamiętacie jakieś niesamowite zdarzenia, które miały miejsce w waszych snach?
 

GF: Nie. Przez cały czas nagrywania płyty nie przyśniło nam się kompletnie nic. Sen nie jest inspiracją dla tego albumu. To wrażenie wynika z pewnej estetyki, w której się poruszamy, nie jest naszą główną inspiracją. Swoją drogą to bardzo ciekawe spostrzeżenie, bo wielu osobom nasza muzyka kojarzy się ze stanami onirycznymi. Pomimo, że każdy śni inaczej, to jednak jakaś ogólna wrażeniowość wydaje się dla wielu wspólna - niewykluczone, że to stąd te skojarzenia. A może kwestią jest tutaj wrażliwość naszych słuchaczy?

MUAM: Tak, to bardzo możliwe :) A skąd pomysł na okładkę płyty? Jak powstała ta koncepcja? Mam na myśli tu polską edycję przedstawiającą skupisko bloków i błąkającą się postać… Przyznaję, że świetnie pasuje ona do czasu, w którym album powstawał.

GF: Pomysł na okładkę powstał w głowie Dawida Gąsiorka po naszym krótkim wprowadzeniu w temat albumu. Dawid w swoim stylu kreatywnie zaprojektował kolaż, który trafnie wydobywa na powierzchnię to, co próbowaliśmy ująć w muzyce. Swoją drogą nie myśleliśmy o skojarzeniu z pandemiczną rzeczywistością, a jest to rzeczywiście bardzo ciekawa myśl. 


MUAM: Opowiedzcie proszę więcej o japońskiej edycji albumu. To bardzo prestiżowa sprawa. Wiem, że już jest dostępna także do nabycia w Polsce.

GF: Jesteśmy również podekscytowani faktem, że mamy w ręku japońską wersję albumu “Gdy rozum śpi”, wydaną przez tokijską wytwórnię mAtter. To dla nas ogromne wyróżnienie i zaczynamy już planować trasę koncertową po Japonii.

Płyta jest dostępna u wydawcy, ale można ją zdobyć w Polsce, kontaktując się bezpośrednio z nami. Zostało nam jeszcze kilka ostatnich sztuk. Będziemy je mieli na listopadowych seansach.

MUAM: Niezmiernie się cieszę, że macie w planach koncerty. W tym roku będą 4, jeden z nich w gdańskiej Kolonii Artystów. Zgodnie z Waszą zapowiedzią, mają odbyć się w formie seansu spirytystycznego. Czego w takim układzie mogą się spodziewać uczestnicy? Oczywiście nie chodzi mi o zepsucie tu niespodzianki, ale może bardziej jakąś wskazówkę, by jeszcze bardziej zachęcić do udziału😊

GF: Nie chcemy zdradzać szczegółów, bo będą to wyjątkowe dla nas wydarzenia. Pracujemy obecnie nad scenografią i przebiegem seansów. Podczas jesiennej trasy będziemy występowali razem z medium ukrywającym się pod pseudonimem wniwecz. Zapraszamy na koncerty:


18.11 PIES andaluzyjski, Poznań

19.11 Kipisz, Łódź

20.11 Kolonia Artystów, Gdańsk

25.11 Pogłos, Warszawa 

 

MUAM: To na koniec jeszcze pytanie z drugiej strony. Tyle Wam już tych pytań zadałam, że sama zaczęłam się zastanawiać, czy może jest coś, o co chcielibyście mnie zapytać?

GF: W związku z tym, że widzimy jak bardzo jesteś zaangażowana w kulturę - prowadzisz blog, jeździsz na koncerty, robisz zdjęcia, uważnie śledzisz to, co się dzieje - jesteśmy bardzo ciekawi, jak widzisz kulturę niezależną w Polsce. Jak byś oceniła jej aktualną kondycję i co jest w niej dla Ciebie najbardziej interesujące oraz jakie widzisz zagrożenia dla jej rozwoju?  

MUAM: Kultura niezależna, nie tylko w naszym kraju to prawdziwa kopalnia talentów - na polu muzycznym, literackim, filmowym, malarskim i każdym innym, który można do sztuki zaliczyć. Dzięki temu, że artyści tworzą i chcą dzielić się tym, co czują, wrażliwi i otwarci odbiorcy mogą czerpać siłę i energię do codziennych zmagań. Twórcy, którzy kierują się w swoich dokonaniach szczerością i emocjami pokazują, że jest na tym szalonym świecie coś, w co warto wierzyć, co warto wspierać, komu warto zaufać.

Mamy w Polsce naprawdę wielu fantastycznych artystów, nie odbiegających poziomem od twórców z innych krajów, którzy są przez rodzimych słuchaczy bardzo niedoceniani. Ubolewam nad tym, że np. wśród fanów muzyki na żywo wciąż panuje przekonanie, że te zagraniczne zespoły są ciekawsze, a polskie to takie "zaplecze", że na ich koncerty jeszcze zdąży się pójść, że przecież są na wyciągnięcie ręki, to okej, warto wesprzeć, ale jakby w drugiej kolejności. Oczywiście nie każdy tak myśli, co pokazał np. sukces tegorocznego Soundrive Festival z całkowicie polskim line-upem, ale wciąż takie podejście jednak dominuje, głównie dlatego, że w naszym kraju jest przepaść pomiędzy taką totalną komercją, którą znajdzie się w masowych mediach, a sceną niezależną. Są wyjątki, ale one tylko potwierdzają tę regułę. Tym, którzy mają coś do przekazania często trudno przeskoczyć wyżej i dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, bo ten schodek jest bardzo stromy i często ich własny, ogromny wkład energii i środków nie wystarcza, a ich zaangażowanie w projekt trwa tak długo, na ile wystarczy im zapału. To przykre, ale niestety też w tym wypadku nie dziwi.

Niby w dobie Internetu powinno być łatwiej, szansą na dotarcie do fanów mogą być media społecznościowe, ale są też pułapką. Wszystko się miesza, mieli, to, co ciekawe ginie w gąszczu śmieci i reklam. W efekcie ci, którzy są wspierani przez duże wytwórnie choć mają dużą grupę odbiorców, docierają do jeszcze większej grupy dzięki wręcz nachalnej promocji. Polacy są mistrzami marketingu, kłopot w tym, że nie zawsze idzie to w parze z jakością... Osobiście bardzo ubolewam nad tym. Dlatego właśnie chodzę na koncerty, wspieram sztukę, piszę, by podzielić się emocjami, które wywołuje we mnie sztuka, niezależnie od pochodzenia czy gatunku. Dzięki wielkie za wszystko i do zobaczenia na koncertach!



Album "Gdy Rozum Śpi" znajdziecie tutaj: 

https://requiem-records.com/index.php?lang=pl&p=sklep&f=1&c=&t=album&st=data&o=&pid=308&page=0