Jesienny sezon koncertowy trwa w najlepsze i oby ten stał trwał niezmiennie. W szary, listopadowy niedzielny wieczór w gdyńskiej Desdemonie, na finał intensywnego koncertowego weekendu zagrał Arrm i przyniósł słuchaczom fantastyczną porcję psychodelicznego relaksu.
Lekkość grania, płynące melodie, psychodeliczny klimat, kadzidła, bujające rytmy, atmosfera rodem ze snu - tak mniej więcej brzmiał ten koncert. Co więcej, był bardzo dobrze nagłośniony, co w przypadku niedużych, kameralnych pomieszczeń jest często dużym wyzwaniem.
Pozycja leżąca, którą bez skrępowania przyjął jeden z fanów, zdaje się być przy odbiorze tej hipnotyzującej muzyki najwłaściwszą. Można było też siedzieć, stać, kołysać w rytm muzyki przy zaaranżowanej w rogu sali scenie, czy też rozłożyć się na kanapach, fotelach, podłodze, zamknąć oczy i chłonąć dźwięki. Arrm zagrali wyśmienicie, bardzo atmosferycznie, a połączenie post-rocka, ambientu, psychodelii, space rocka i jazzu sprawdziło się w kameralnej przestrzeni Desdemony znakomicie. Dwugryfowa gitara, kontrabas, elektronika, perkusja i przeszkadzajki to połączenie nietuzinkowe, które na żywo brzmi spektakularnie.
Każdy, kto zdecydował się ruszyć na ten koncert mógł czuć się usatysfakcjonowany tym bardziej, że zachęceni dopingiem publiczności muzycy zrobili dla trójmiejskich fanów wyjątek i oprócz wykonania podstawowego setu, na który składał się materiał ze świetnej płyty "II" zagrali energetyczny bis. Był to jeszcze jeden bardzo przyjemny koncertowy wieczór spędzony w miłej atmosferze.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć
