wtorek, 5 stycznia 2021

Zaginione płyty 2020 - SUPLEMENT

No to jest - ostatnia porcja płyt z 2020 roku, o których chciałam, ale nie zdążyłam szerzej napisać. Wśród poniższych propozycji znajdą się bardzo różne wydawnictwa, od popu aż po dźwięki ekstremalne, jazz, czy elektronikę. Do wyboru, do koloru. Miłego odbioru.

Uwaga! Jak to zwykle bywa w przypadku warto na tę listę zajrzeć więcej niż raz, bo może się ona jeszcze powiększyć w styczniu 😊

 


Hóbit - Japl (16.01.2020) 


Jazz niejedno ma imię. Zdecydowanie ciekawą interpretację tego gatunku prezentują zespoły z Islandii. Debiut grupy Hóbit to pomost między zamiłowaniem do improwizowania, a psychodeliczną aurą i tajemniczością bliską np. muzyce rockowej. To muzyka, po którą warto sięgnąć niezależnie od ulubionej estetyki, właściwie o dowolnej porze.



Lanterns On The Lake - Spook The Herd (21.02.2020)

Kwintet z Newcastle powraca po 4 latach przerwy z porcją urokliwych, alt-popowych piosenek. To niebanalne utwory z przekazem, których świetnie słucha się niezależnie od pory dnia i roku. Wokal Angeli Chan jest bardzo charakterystyczny i fantastycznie pasuje do zespołowych dźwięków. Piękna płyta.

 

 


Vual - To End All Life (1.03.2020)

Masz dosyć wszystkiego? Świetnie, jest muzyka, która idealnie wpasuje się w taki nastrój! Debiut Vual to idealny materiał, gdy życie dobija i najchętniej zakończyłoby się definitywnie wszystko. Dominuje tu niepokój, mrok, trans, a podstawą budowania klimatu są niespieszne partie gitar, rosnące napięcie i wyziewy z otchłani. 

 

 

 

Leifur Gunnarsson - Tónn úr tómi (13.03.2020)

Drugi album islandzkiego artysty to wycieczka w kierunku pustki i refleksyjności. To solidna porcja niebanalnego, nieco alternatywnego jazzu, opartego na budowaniu niepokojącego nastroju. To muzyka bardzo precyzyjna, zarejestrowana przez doskonałych muzyków, a jednocześnie bardzo klimatyczna.




Perchta -
Ufång (10.04.2020) 

Są z Austrii i pociąga ich folkowa tradycja. Właściwie brzmią, jakby funkcjonowali w Skandynawii. Ich celem jest zachowanie tradycji i pamięci o tym, co wspólne i ważne. Sporo w ich muzyce rytualności, mroku i atmosferycznych, nieoczywistych dźwięków, które chłonie się jednym tchem. Ta folkowość zderza się z black-metalową energią i przeszywającym growlem, który kontrastuje z delikatnymi melorecytacjami. Tym dziwnym brzmieniom towarzyszą poetyckie teksty, co dodatkowo podkreśla wyjątkowość tego materiału. Sprawdźcie ich debiut, bo jeszcze mogą sporo namieszać w metalowo-folkowym światku. 

 

 

Fall of Messiah - Senicarne (31.07.2020)

Cenisz mrok, a zarazem pejzażowość? Nie rażą Cię zmiany tempa? Lubisz Cult Of Lunę, czy Deafheaven, a jednocześnie gustujesz w malowaniu dźwiękami w post-rockowym stylu? Sprawdź Fall Of Messiah. Francuzi nagrali bardzo ciekawy czwarty album, który może nie jest jakoś niesamowicie odkrywczy, ale sprosta wymaganiom miłośników post i black metalu.

 

 

 


Parallax+Bjarnadóttir - Lighthouse (30.08.2020)

Ten album to efekt współpracy norweskiego tria improwizatorów Parallax z islandzkim kompozytorem i gitarzystą Hafdís Bjarnadóttir. Nagrania oparte są na rejestracji odgłosów natury Islandii. To niezwykła podróż w głąb tej tajemniczej krainy, pokazana z innej perspektywy. 

 

 

Włodi/1988 - W/88 (17.09.2020)

Ten album prezentuje bardzo indywidualne podejście do hip-hopowej estetyki.  Połowa duetu Syny wraz z producentem stworzyli propozycję, która pogodzi fanów różnych gatunków. Dominuje tu minimalizm, niepokój i pewna ulotność. Jeśli nie boicie się nieoczywistych rozwiązań, sprawdźcie ten materiał!

 

 


Mines Falls - Mines Falls (18.09.2020)

Mines Falls to zespół dwóch braci - Carsona i Erika Lunda, którzy potrafią pisać niebanalne melodie. Dźwięki na ich imiennym debiucie balansują gdzieś pomiędzy popowymi balladami, a ambitną elektroniką z pewną dozą neoklasyki. Prym wiodą tu klawisze. Jest spora szansa, że ta muzyka spodoba się fanom Radiohead.



Briqueville- Quelle (22.09.2020) 

Ten belgijski zespół jest zdecydowanie wart uwagi miłośników atmosferycznego metalu i niespiesznie rozwijających się kompozycji, a przede wszystkim tajemniczości. By skupić uwagę słuchacza wyłącznie na dźwiękach, postanowili, że nie będą ujawniać swojej tożsamości i będą występować na scenie w maskach, nie przedstawiając się. Anonimowo działają od ponad dekady.

Trzecia płyta grupy została wydana przez Pelagic Records. Muzycy nagrali ją na odległość, ze względu na pandemiczne utrudnienia. Ta muzyka oddaje pięknie charakter roku, w którym powstała. Dominuje tu mrok, hipnotyczność i duszna atmosfera. Słyszalne są także elektroniczne i jazzowe wpływy, ponieważ muzycy grupy udzielali się w innych projektach. Ta muzyka spodoba się fanom post i doom metalu. 

 

Munknörr -  Eikthyrnir  (2.11.2020)


Choć jest to muzyka z południowoamerykańskiego Urugwaju , jej autora fascynuje aura i rytualność nordyckiego folku. Bliżej tym dźwiękom do Wardruny czy Forndom niż do typowo słowiańskich korzeni. Wśród inspiracji Munknörr znajduje się także muzyka celtycka. Wsłuchajcie się uważnie w przeszywający, tajemniczy żeński wokal i niespiesznie płynące melodie nasycone rytualnymi rytmami. To płyta o cyklu życia i śmierci, dualności, walce dnia z nocą, światła z ciemnością. Skądś to znamy prawda? Spokojnie, to nie jest kopia Lunatic Soul. To osobista i szczera płyta.

 


Here The Captain Speaking, The Captain Is Dead - Flux Capacitor (6.11.2020)


Lubisz psychodeliczne odjazdy, kosmiczne odloty? Bliski jest ci stoner, doom i space rock? Posłuchaj koniecznie tych Hiszpanów. To dźwięki, które doskonale odnalazłyby się w Space Festowej rozpisce, bo bliskie są stylistyce obranej przez chociażby Kairon IRSE. Warto sprawdzić.





 

Katla
- Allt þetta Helvítis Myrkur (13.11.2020) 

Mrok, zgrzyty, hałasy i atmosferyczność - takie połączenie, szczególnie w islandzkiej odsłonie jest zawsze warte uwagi. Zespół byłego perkusisty Sólstafir wydał właśnie drugi album, którego powinni posłuchać otwarci słuchacze, ceniący połączenie refleksyjności i metalowej energii. To muzyka o sporym ładunku emocjonalnym, która poruszy niejedną wrażliwą duszę, a ponadto szczera, bezpośrednia i po prostu bardzo ładna.



Lucia Cadotsch - Speak Low II (27.11.2020)

Urodziła się w Szwajcarii, ale mieszka w Berlinie. Wokalistka Lucia Cadotsch na swoim drugim albumie czaruje głosem i grą na wiolonczeli, a towarzyszący jej muzycy grający na saksofonie tenorowym, kontrabasie i organach Hammonda dopełniają niezwykłego klimatu. To jazz, ale nie skupiony na niesamowitych technicznych improwizacjach, lecz pięknych melodiach i tajemniczej atmosferze. To muzyka, która wykracza poza gatunki i zapada w pamięć. Warto się jej przysłuchać bliżej. 

 

 


Greg Puciato - Fuck Content (18.12.2020) 

Na tym albumie znajdziecie dosłownie wszystko, od pop-rockowych piosenek, aż po ekstremalny metal. Nowy solowy album wokalisty The Dillinger Escape Plan poszerza horyzonty i zmusza do myślenia. To kompilacja koncertowych nagrań z "Child Soldier:Creator Of God" oraz pięciu nowych, studyjnych kompozycji. Warto po nią sięgnąć. 



Devereaux - Corpus Maestus (19.12.2020) 

To reedycja legendarnego dema grupy, które pierwotnie ujrzało światło dzienne w mikroskopijnym nakładzie. Świetna propozycja dla fanów klimatycznego gotyku. Jest niepokojąco, tajemniczo i złowrogo, a także surowo i bezkompromisowo.




King Gizzard & The Lizard Wizard - Teenage Gizzard (24.12.2020) 

Ten zespół jest po prostu niemożliwy. Nie zdążyliśmy się jeszcze nacieszyć KG, a Australijczycy już wypuścili kolejne wydawnictwo, chcąc zrobić fanom prezent na święta. W sumie nie powinno to dziwić, gdy weźmie się pod uwagę choćby niedawne 5 albumów wydanych w ciągu 1 roku. Tym razem Stu Mackenzie i przyjaciele prezentują garażowe, psychodeliczne oblicze, nawiązując bezpośrednio do energii towarzyszącej koncertom grupy. Pierwszych osiem nagrań zarejestrowano w 2010 roku w Angelsea, a dwa ostatnie w 2011 w Carlton. To muzyka nagrana na zupełnym luzie, która spodoba się miłośnikom psychodelii i sprosta oczekiwaniom fanów grupy. Skutecznie poprawia nastrój.