czwartek, 21 stycznia 2021

Viagra Boys - Welfare Jazz (8.01.2021)

Viagra Boys - Welfare Jazz

Są ze Szwecji, ale w ich muzyce nie znajdziecie tej typowo skandynawskiej mrocznej wrażliwości. Grają za to bezkompromisowo i trochę "niepoważnie". Trudno te dźwięki zaklasyfikować do konkretnego gatunku, ale zdecydowanie więcej w nich rock'n'rolla, indie i przebojowości niż metalowego ciężaru czy emocjonalnej żonglerki. Viagra Boys grają tak, że gdyby nie wirusowe blokady, mogliby bez problemu rozkręcić imprezę w niejednym rockowym klubie i porwać do szaleństwa festiwalową publiczność.


Piosenki pulsują, wchodzą w głowę i zmuszają słuchacza do kołysania się w ich rytm. Pogodzą fanów różnych stylistyk i mogą stać się dzięki temu częstym gościem na playlistach odtwarzanych przy okazji towarzyskich spotkań przyjaciół, którzy cenią muzykę niezależną, niebanalną i oryginalną, ale w kontekście ulubionych gatunków wybierają odmienne pozycje.

Nick Cave spotyka w tych brzmieniach gdzieś w połowie drogi Iggy'ego Popa, ale nie tylko. Rock miesza się tu z popem, punkiem, jazzem i elektroniką, a wszystko doprawione zostało charakterystycznym szorstkim wokalem, psychodelicznym sosem i dużą dozą dystansu. To muzyka pełna energii i taka, której dobrze słucha się o dowolnej porze. Można do niej skakać i tańczyć, lecz równie dobrze się przy niej odpoczywa. Wtedy można posłuchać słów, które towarzyszą muzyce, a jest zdecydowanie na co zwrócić uwagę.

Album jest w pewnym sensie osobistym rozliczeniem z życiowymi decyzjami przez wokalistę grupy Sebastiana Murphy, który przyznał w materiałach prasowych, że utwory powstały w czasie, gdy był w długim związku i zupełnie o niego nie dbał, oddając się narkotykowemu nałogowi. Gdy zorientował się, jak spieprzył sprawę, było już za późno. W swojej wypowiedzi podkreślił, że większość treści na albumie dotyczy procesu godzenia się z tym, że wytyczył sobie w życiu błędne cele.

Muzycy droczą się na tej płycie ze słuchaczami, wbijają szpileczkę tu i tam, a jednocześnie sprawiają, że uśmiech nie schodzi z twarzy. To właściwość dobrych płyt. Ta jest dodatkowo uniwersalna. Słucha się jej jednym tchem, a czterdzieści minut mija błyskawicznie. Oczywiście później chce się ten album włączyć ponownie. No i tak w kółko. Od tych brzmień łatwo się uzależnić. 

82%

Posłuchaj płyty: Viagra Boys - Welfare Jazz