środa, 6 maja 2020

Vittuma - Megumi (7.01.2020)

Vittuma - Megumi

Nie jest łatwo być kobietą. Wiecznie narażona na ocenianie, na komentarze, na porównywanie. Zobowiązana, by spełniać oczekiwania mężczyzn, dostosowywać się do wytyczonych wzorców, ideałów, także tych kreowanych przez popkulturę. Ta ładna, bo ma takie cechy, tamta brzydka, bo ich nie posiada. Zobowiązana także, by wykonywać pewne zadania, a innych nie - bo nie wypada? Przykłady można tu mnożyć. Mają one niebagatelny wpływ na psychikę, postrzeganie własnej wartości, uczucia, relacje. Wie doskonale o tym Vittuma, która postanowiła bardzo szczerze i wprost opowiedzieć o kobiecych doświadczeniach na nowej EPce.




Pod tym pięknym pseudonimem kryje się solowy projekt Magdaleny Witczak, wokalistki post-hardcore'owego LØVTE. "Megumi" to jej czwarte osobiste wydawnictwo. Artystka nagrała, zaśpiewała, napisała teksty, wyprodukowała i zmiksowała album samodzielnie, a efektem jej pracy jest dzieło głęboko poruszające. Właściwie jedyną jego wadą jest długość - to zaledwie cztery kompozycje, które po zakończeniu same się proszą o ponowne odtworzenie, a później kolejne i kolejne i kolejne...

Wypełniają je dźwięki eteryczne, delikatne i refleksyjne, oparte na miksach instrumentów smyczkowych i klawiszowych oraz wokalnych pogłosów. Przypadną do gustu tym, co lubią eksperymenty, ale przede wszystkim wrażliwym słuchaczom, ceniącym dokonania Bjork, czy Agnes Obel. Niezwykłe, magiczne, pełne emocji, z arcyważnym przekazem. 

Jak Magdalena opowiadała na łamach portali społecznościowych "Megumi" to cztery piosenki o "bolesnym doświadczeniu kobiecości i seksualności kobiety złamanej przez pop/kulturę". Tytuł płyty odnosi się do imienia odważnej i bezkompromisowej japońskiej artystki Rokudenashiko, która chcąc obalić tabu i oswoić kobiety ze swoją seksualnością i pomóc w samoakceptacji, zaczęła tworzyć odlewy swoich genitaliów. Jej prace spotkały się z niezrozumieniem i dyskryminacją, które zakończyło się aresztem i oskarżeniami o złamanie "prawa o obsceniczności" w kraju, w którym przyzwala się na organizację festiwalu płodności. Po trzech latach na szczęście artystka została oczyszczona z zarzutów. 

Nic dziwnego, że ta niezwykle poruszająca historia stała się inspiracją do stworzenia płyty. Takiej, której powinny posłuchać wszystkie osoby obu płci, które kiedykolwiek poczuły się źle z powodu tego jakie są i kim są. Powinny być tylko i wyłącznie sobą i mieć ku temu pełne prawo.

Jarek Kowal był pierwszy. Odnalazł ten niezwykły album w bezkresach serwisów streamingowych i pięknie opisał na łamach Soundrive. Postanowiłam, że też Wam o nim powiem, bo to jedna z tych płyt, które pozostawiają na słuchaczu efekt trwały. Warto się o tym przekonać na własne uszy. 


88%


Posłuchaj płyty: Vittuma - Megumi