środa, 2 października 2019

The Comet Is Coming - The Afterlife EP (27.09.2019)


The Comet Is Coming - The Afterlife EP

Powszechny dostęp do sieci, nowych technologii i praktycznie każdego produktu, który w danej chwili wydaje się nam niezbędny, sprawiają, że coraz trudniej pozyskać uwagę odbiorcy, niezależnie od dziedziny. Każdego dnia ukazują się na rynku tysiące produktów, których wytwórcy toczą wyścig o zauważalność w mediach, a tym samym zysk. Niestety konsumencki pęd dopadł także ten najbardziej niezależny obszar ludzkiej działalności – sztukę, a w tym muzykę. 



Twórcy próbujący zabiegać o słuchaczy prześcigają się w pomysłach na promocję swoich dokonań, stawiając na serwisy streamingowe, teledyski, single, EPki na rzecz długogrających wydawnictw, a jeśli już dzielą się pełnym albumem rzadziej niż raz w roku, wielu z nich proponuje reedycje, odświeżone wersje poprzednich płyt uzupełnione o kilka utworów, nowe formaty, grafiki czy inne drobiazgi pomagające sprzedać produkt. 

Nie dziwi więc fakt wydania dwóch albumów rocznie. Tak w tym roku postąpili chociażby Australijczycy z King Gizzard & The Lizard Wizard, za nieco ponad dwa tygodnie światło dzienne ujrzy także druga część "Everything Not Saved Will Be Lost" Foals. Na podobny pomysł wpadli The Comet Is Coming, o których wspominałam w podsumowaniu pierwszego kwartału, przy okazji ich drugiego, rewelacyjnego albumu. Pół roku później Danalogue, King Shabaka i Betamax wracają z nową EPką. Czy dorównuje poprzednikowi?

“The Afterlife” jest kontynuacją przełomowego wydawnictwa londyńskiego tria, zarówno pod kątem fabularnym, jak i muzycznym. Jak podkreślił saksofonista grupy, obie płyty uzupełniają się, a jednocześnie są dla siebie przeciwieństwem, niczym dzień i noc, światło i ciemność, stworzenie i zniszczenie. To dyptyk, który należy postrzegać jako całość, słuchając obu albumów w kolejności powstawania. Jego pierwsza część jest pochwałą życia, zaś kolejna opowieścią o tym, co czeka nas w późniejszym etapie. 

Kosmiczna energia, funkowo-jazzowo-elektroniczne szaleństwa, i psychodeliczna aura towarzysząca “Trust In The Lifeforce Of A Deep Mystery” tym razem ustępują nieco miejsca refleksyjności. Melodie są tu delikatniejsze, niosą spokój, melancholię, choć nie brakuje im hipnotycznego charakteru i instrumentalnych, spacerockowych odjazdów. Podobnie jak na poprzedniczce są tu także elementy hip hopu, eksperymentalne partie perkusji, poruszające dźwięki saksofonu i elektroniczne pogłosy. 

Saksofonista Shabaka Hutchings, znany między innymi z Sons Of Kemet, klawiszowiec Dan Leavers i perkusista Max Hallett zabierają słuchaczy w podróż ponad gatunkami. Sześć kompozycji układa się w spójną całość, wymykającą się szufladkowaniu w jazzowych ramach. To płyta pełna emocji, bezkompromisowa, nieoczywista i bardzo przyjemna w odbiorze. Słucha się jej jednym tchem i po zakończeniu chętnie odtwarza ponownie, co umożliwia odkrywanie kolejnych dźwiękowych smaczków. To dźwięki zainspirowane twórczością Mahavishnu Orchestra czy Sun Ra Arkestra, jednak dzięki elementom hip-hopowo-elektronicznym, nabierające bardziej alternatywnego, współczesnego charakteru. 

Na minialbumie wyraźnie wyczuwalna jest radość wspólnego grania i tworzenia. Rozpoczyna go bardzo wymowny "All That Matters Is The Moment" z ulotną partią saksofonu, eksperymentalną perkusją i mrocznym brzmieniem basu. Wyróżnia go monolog poety Joshuy Idehena, rozbrzmiewający na tle instrumentów. Utwór rozwija się i płynnie łączy z transowym "The Softness Of The Present", opartym na połamanych basowo-perkusyjnych rytmach. 

W trzecim, tytułowym nagraniu dominują przestery. Kompozycja powoli nabiera intensywności przykuwając uwagę słuchacza kołyszącą melodią. W dwuczęściowym "Lifeforce" kosmiczne, eksperymentalne ambientowe partie z pierwszej części ustępują miejsca tanecznej rytmice części drugiej, gdzie na pierwszym planie szaleje saksofonista. Całość wieńczy “The Seven Planetary Heavens” - przestrzenny, lekki i urzekający delikatnością. 

“The Afterlife” to dowód na nieograniczoną wyobraźnię muzyków, którzy przecierając nowe muzyczne szlaki dają początek muzycznym trendom na kolejne lata. Hutchings, Leavers i Hallett wzorem Sun Ra stworzyli swój własny, niepowtarzalny styl. To właśnie dzięki nim jazz ma szansę przedostać się do świadomości młodszych słuchaczy - wielbicieli rocka, popu, elektroniki, a nawet hip hopu. Właśnie po tym poznaje się artystów wyjątkowych, bezkompromisowo kroczących przed siebie.  
 

 
 
8,5/10