Muzyczne duety zdecydowanie są w tym roku w modzie. Można tak stwierdzić, przyglądając się premierom płytowym ostatnich miesięcy - Dark Morph, będący projektem Jonsiego z Sigur Ros oraz Carla Michaela von Hausswolffa, Iron & Wine i Calexico, Karen O & Danger Mouse, Marissy Nadler & Stephen Brodsky czy Uniform & The Body. Tym razem wspólnym dziełem podzielili się wokalista Mike Patton oraz francuski kompozytor Jean-Claude Vannier.
Faith
No More, Mr Bungle, Peeping Tom, Tomahawk, Fantomas, Dead Cross, Mondo Cane i
współpraca z licznymi artystami na czele z Bjork, Amonem Tobinem i Norah Jones
– dorobek artystyczny Mike’a Pattona jest imponujący. Obdarzony
sześciooktawowym głosem wokalista to niezwykle kreatywny muzyk, kompozytor i
aktor, któremu trudno usiedzieć w jednym miejscu. Media podają, że francuskiego
kompozytora Jean-Claude'a Vanniera, znanego ze ścieżek dźwiękowych do filmów,
m.in. „Wirus i Oktan” oraz współpracy z Sergem Gainsbourgiem, poznał osiem lat
temu, podczas koncertu upamiętniającego dorobek mistrza francuskiej piosenki.
Patton
wspomina to spotkanie bardzo ciepło. Zaimponowały mu umiejętności i precyzja
kompozytora. Natomiast Vannier przyznał, że Patton tchnął w wymyślone przez
niego dźwięki nowe życie, dopełniając je swoim głosem, charyzmą, poczuciem
humoru i ciekawymi tekstami. Nie byłoby jednak „Corpse Flower” , gdyby nie
pomoc doskonałych muzyków, takich jak Smokey Hormel (Beck, Johnny Cash), Justin
Meldal-Johnsen (Beck, Air, Nine Inch Nails) and James Gadson (Beck, Jamie
Lidell). The Parisian players are Denys Lable, Bernard Paganotti (Magma), Daniel
Ciampolini, Didier Malherbe, Léonard Le Cloarec , a także Bécon Palace String
Ensemble.
To
płyta niezwykła, nietypowa, nieoczywista. Zawiera dwanaście kompozycji
składających się na spójną całość – bardzo emocjonalną, a zarazem intrygującą
muzycznie. Ogromna w tym zasługa Pattona, który ujawnia na niej pełen wachlarz
wokalnych możliwości – szepcze, czaruje niższym i wyższym głosem, krzyczy,
recytuje. Brzmi trochę jak Leonard Cohen, innym razem jak Nick Cave, a tak
naprawdę pozostaje sobą, bawiąc się barwą głosu, jego tonacją i wyrażając w ten
sposób pełen wachlarz uczuć. Jest tu romantyzm, lekkość i radość, uniesienie, a
także niepokój i mrok. Buduje w ten sposób bardzo intymną atmosferę,
jednocześnie nie pozbawiając utworów przestrzeni.
„Nagrywając
ten album nie stawialiśmy sobie żadnych granic.” – podkreślał Patton w rozmowie
z dziennikarzem The Quietus, kontynuując: „Chciałem jak koczownik wyruszyć w
różne muzyczne rejony. Z tego chaosu miał powstać album z muzyką świata”. Tak
też się stało. „Corpse Flower” mieni się paletą muzycznych barw. Zawiera
inspiracje stylistyką country, elementy mrocznego folku, retro-popu o
francuskim zabarwieniu, trochę rocka i muzyki filmowej, a wszystko to łączy się
w całość o nietypowym charakterze. Zdecydowanie jest to dzieło wymagające kilku
podejść, za każdym razem ujawniające inne, równie fascynujące oblicze.
Niezwykły
klimat albumu dopełnia czarno-biała okładka autorstwa Kenro Izu, przedstawiająca
orchidee. Przewrotny jest natomiast sam tytuł albumu, świetnie demonstrujący
wspomniane poczucie humoru Mike’a Pattona. To popularne określenie gatunku
kwiatów o łacińskiej nazwie Amorphophallus, wydzielających podobny do gnijącego
mięsa zapach przyciagający zapylające owady.
Nad
„Corpse Flower” unosi się marzycielska atmosfera, przenosząca słuchacza kilkadziesiąt
lat wstecz, gdy królowała klasyczna piosenka francuska, pełna romantyzmu,
miłości i piękna. To szczery album nagrany przez przyjaciół. Wyraźnie da się to
odczuć, zagłębiając się w poszczególne kompozycje – urzekające lekkością i
pomysłowością, bogate w zwroty akcji niczym w pasjonującym, wielowątkowym filmie.
Album
rozpoczyna " Ballad C.3.3" z melorecytacją Pattona, czytającego
fragmenty poezji Oscara Wilde'a i ciekawą partią przesterowanej gitary. W
"Camion" mamy do czynienia z balladowym obliczem Faith No More, delikatnym,
lecz nieco mrocznym. " Chansons D'Amour" urzeka francuskim romantyzmem,
"Cold Sun Warm Beer" to natomiast nieco humorystyczny, psychodeliczny
utwór, pełen przewrotności, nerwowych oddechów i mrocznych chórków oraz uderzeń
w klawisze.
"Browning"
kołysze melodią gitar, powoduje przyspieszone bicie serca pulsowaniem perkusji,
jazzowymi wstawkami klawiszy, jednocześnie intrygując narracją Pattona w
westernowym stylu. W "Hungry Ghost" powraca mrok - w warstwie wokalnej
kompozycja bliska jest dokonaniom Nicka Cave'a. Jest tu świetna partia
perkusji, mroczne dzwony, chór, smyczki rodem z filmu z lat sześćdziesiątych i niepokojąca
melodia. Nagranie tytułowe podtrzymuje humorystyczno-romantyczno-mroczny klimat.
W "Insolubles" dominują partie akustycznej gitary i elementy
etniczne. W warstwie wokalnej jest zaś bardzo podniośle.
W "On The Top Of The World" Patton
śpiewa charakterystycznie, a utwór przykuwa uwagę retro-chórkami i radosnym
pogwizdywaniem. To kolejne nagranie
bliskie dokonaniom Faith No More. "Yard Bull" to czyste country. Tanecznie,
bardziej niezależnie i niepokojąco brzmi zaś "A Schoolgirl's Day", w
którym ster przejmują gitarowe efekty i partie instrumentów smyczkowych. Patton
opowiada tu nieco przewrotną historię o dziewczynie uciekającej z domu. Album
kończy się niby klasyczną melodią z bogatymi orkiestracjami i doskonałym,
żartobliwym tekstem, bardzo kontrastującym z wyrafinowaniem warstwy muzycznej.
Taka
właśnie jest ta płyta - trochę dziwna, nieoczywista, oparta na kontrastach. Podniosłość
zderza się tu ze słownym żartem, styl retro z nowoczesnością, klasyka z hałaśliwymi
przesterami i humorystycznymi wstawkami, recytowane opowieści z nietuzinkowym
śpiewem. Atmosfera chwili burzona jest dźwiękowym zwrotem akcji, co jednych
może szybko zirytować, innych zaś zaciekawić. Do "Corpse Flower" należy
podejść bez jakichkolwiek oczekiwań czy nastawiania się na konkretne emocje.
To, jakie wywoła zdecydowanie zależy od naszego nastroju w danym momencie. Zdecydowanie
warto dać się zaskoczyć i ponieść albumowej nieoczywistości.
8/10