piątek, 20 lipca 2018

Zalewski Śpiewa Niemena – Sopot, Opera Leśna, 19.07.2018


"Dziwny Jest Ten Świat", "Jednego Serca", "Sen o Warszawie" – trudno znaleźć osobę, która nie kojarzyłaby tych szlagierów. Dla wielu Polaków Czesław Niemen był postacią wybitną i niezastąpioną w świecie muzyki.

Wielu wykonawców próbowało oddać hołd jego twórczości, jednak z bardzo różnym skutkiem. Jak pisałam na początku lipca, gdy dowiedziałam się, że Krzysztof Zalewski postanowił zinterpretować utwory Mistrza i wydać je na płycie, potraktowałam tę informację nieco sceptycznie, jak się później okazało, zupełnie niesłusznie (zajrzyj do recenzji płyty). W miniony czwartek miałam okazję usłyszeć albumowe interpretacje na żywo i były one jeszcze bardziej przekonujące niż wersje studyjne. 


Opera Leśna to miejsce wyjątkowe w historii polskiej piosenki. Czesław Niemen wykonywał tam swoje kompozycje wielokrotnie, za każdym razem szokując muzyczną kreatywnością. Już na samym początku występu Zalewski podkreślił, że zarówno dla niego, jak i całego zespołu muzyków możliwość występowania przed sopocką publicznością z repertuarem legendy to ogromny zaszczyt, tym bardziej, że tego wieczoru słuchacze stawili się naprawdę licznie – wolne miejsca na widowni można było policzyć na palcach.  Co więcej, na koncert przybyło kilka pokoleń osób spragnionych muzycznych wrażeń, co zupełnie nie zdziwiło artysty, który podkreślił, że na jednym z poprzednich występów obecny był jego 82-letni ojciec.  

Muzycy podeszli do twórczości Niemena z należytym szacunkiem. Utwory zostały zaaranżowane nowocześnie, a jednocześnie nie straciły nic ze swojej melodyjności i siły przekazu. Biła z nich świeżość i pozytywna energia. Zostały dobrane tak, aby wyeksponować ważne treści zawarte w tekstach, podkreślić pełnię wokalnych możliwości i własny styl Zalewskiego oraz towarzyszących mu sióstr Przybysz, a także stworzyć przestrzeń do improwizacji dla towarzyszących wokalistom instrumentalistów. Był to wieczór eklektyczny, który zadowolił zarówno starszych jak i młodszych odbiorców. Nowoczesność płynnie komponowała się ze stylem retro, a soulowo-elektroniczne brzmienia łączyły z rockową energią, post rockowym artyzmem i popową lekkością. 

Koncertową setlistę wypełniły kompozycje zawarte na płycie, nie obyło się jednak bez niespodzianek. Występ rozpoczęło wieńczące podstawową część albumu post rockowe "Outro inspirowane Blue Community", które mogło wprawić w konsternację osoby oczekujące melodii w stylu retro, jak chociażby "Przyjdź w taką noc", dla którego znalazło się miejsce kilka minut później. Instrumentalny wstęp wypełniły świetne partie gitar Zalewskiego, Zagórskiego i Stawińskiego, klawiszowe pejzaże Jóźwika oraz perkusyjne improwizacje Staruszkiewicza. Saksofonista i flecista Tomasz Duda błyszczał natomiast w bardziej eksperymentalnych i orientalnych fragmentach koncertu, takich jak nowa wersja "Pielgrzyma", utworu wykonanego przez Niemena w 1974 roku z zespołem Aerolit, w której Zalewski nie tylko zachwycił wokalem, lecz także umiejętnością zamiennej gry na gitarze i klawiszach. Wyjątkowości aranżacji dodały orientalne partie klawiszy oraz fantastyczne wokalizy i ekspresyjny taniec sióstr Przybysz. 

Zaskakującym rozwiązaniem było solowe wykonanie dwóch utworów przez siostry Przybysz. Natalia zaśpiewała "Mów Do Mnie Jeszcze", zaś Paulina "Ode To Venus". Było to ciekawe urozmaicenie, które rozbiło jednak nieco nastrój koncertu – trudno słuchać utworów napisanych z perspektywy mężczyzny, gdy wykonywane są przez kobiety. Ponadto mimo budzących podziw umiejętności wokalnych obu sióstr, ich interpretacje niekoniecznie pasowały do melodyki kompozycji Niemena. Sprawdziły się one doskonale w formie chórków towarzyszących Zalewskiemu, jednak nie do końca w przypadku wokalu prowadzącego. 

Świetnie wypadły natomiast soulowo-elektroniczny, pulsujący "Status Mojego Ja", porażająca rockową energią "Doloniedola", pochwalające piękno natury "Kwiaty Ojczyste" oraz ulubiony utwór Zalewskiego z repertuaru Niemena – "Począwszy Od Kaina", który wyróżnia dysonans poznawczy w postaci przejmującego tekstu a jednocześnie zachęcającej do tańca melodii. 

Nie mogło zabraknąć także wciąż aktualnego szlagieru "Dziwny Jest Ten Świat", który wywołał ciarki na plecach u niejednego słuchacza. Największych emocji dostarczył jednak bis w postaci akustycznej, poruszającej wersji "Snu o Warszawie", który publiczność zaśpiewała razem z Krzysztofem oraz brawurowego wykonania "Jednego Serca", które wokalista kończył śpiewając wśród publiczności. 

Zalewski to sceniczny dynamit, który niezależnie od tego, czy występuje w małym klubie, czy na otwartej przestrzeni dla tysięcy ludzi, na deskach czuje się jak ryba w wodzie. Śpiewa, tańczy, skacze i zaraża swoją energią publiczność, nie tylko budząc podziw swoimi umiejętnościami wokalnymi i lekkością, z jaką je wykorzystuje, lecz także zdolnościami instrumentalnymi, a przede wszystkim otwartością i bezpośredniością. 

Na koniec warto dodać, że organizatorzy wydarzenia stanęli na wysokości zadania. Nic dziwnego, mają przecież doświadczenie w sprawowaniu pieczy nad bezpiecznym przebiegiem dużych koncertów, transmitowanych w mediach. Pozytywnie zaskoczył mnie porządek przy wpuszczaniu i wypuszczaniu uczestników, wygoda drewnianych siedzeń na widowni, niezłe zaplecze gastronomiczne oraz przestrzeń pomiędzy rzędami, umożliwiająca swobodne opuszczenie opery w razie takiej potrzeby. Nie było też większych kłopotów z nagłośnieniem i widocznością sceny. Jedynym mankamentem mogła dla niektórych okazać się wczesna godzina rozpoczęcia koncertu, w wyniku czego prawie cały występ odbył się przy świetle dziennym, co pozbawiło go nieco intymnej atmosfery. Takie są jednak uroki lata.