poniedziałek, 25 września 2023

Dopelord: wiedźmy powinny być ważne dla wszystkich współcześnie żyjących, którzy nie chcą żyć w mentalnym średniowieczu

Niespieszne riffy, mrok, duszna, gęsta i mglista atmosfera, a zarazem dużo melodii i poczucia humoru - tak brzmi nowy album Dopelord. Na "Songs for Satan" znajdziecie to, za co od lat cenicie zespół, jak i kilka nowych, ekscytujących pomysłów, w tym śpiew ptaków! O nowej płycie Dopelord opowiedział mi basista i wokalista grupy, Piotr Zin. Choć głównym tematem naszej rozmowy była zawartość albumu porozmawialiśmy też o filmach, koncertach i planach na najbliższe miesiące.

 



 

Między Uchem A Mózgiem: Zacznę ten wywiad dość nietypowo – jaki gatunek sowy odzywa się w albumowym intrze? Później słyszymy też inne ptaki… Gdzie zarejestrowaliście  nagranie?


Piotrek Zin: To puszczyk, a te inne ptaki to wrony. Potrzebowaliśmy tych konkretnych ptasich odgłosów, więc są to sample z internetowych ostępów.



MUAM: Singiel „Night Of The Witch” to kluczowy utwór na Waszym nowym albumie i o ile mnie pamięć nie myli, tego nagrania można było posłuchać już na koncertach kilka miesięcy temu. To kluczowy motyw tego albumu. Wiedźmy są dla was ważne, dlaczego?

Piotrek: Na żywo go akurat jeszcze nie graliśmy, ale będziemy. Z kluczowością bym nie przesadzał, ot motyw, który otwiera i zamyka album. Wiedźmy natomiast, rozumiane jako osoby, które wyzwoliły się z okowów patriarchatu powinny być ważne dla wszystkich współcześnie żyjących, którzy nie chcą żyć w mentalnym średniowieczu. 



MUAM: W tym kontekście jak najbardziej zgadzam się z Tobą. Świetnie się słucha Waszej nowej płyty. Jest tu Wasze flagowe brzmienie, ale też trochę zabawy z konwencją i nowe pomysły. Jak Wam się nagrywało ten materiał?

 
Piotrek: Zazwyczaj nagrywa nam się dobrze, bo raczej jesteśmy przygotowani. Tutaj akurat było pod tym względem trochę mniej pewnie, bo niektóre ważne decyzje, odnoszące się do konstrukcji utworów, zapadały już w studiu. Do tego nie jesteśmy przyzwyczajeni. 

 

 


MUAM: W „Worms” jest trochę bardzo mrocznego wokalu, „Evil Spell” to niepokojąca, a zarazem całkiem romantyczna ballada ze śpiewem na głosy. Co was zainspirowało do właśnie tych wyborów?


Piotrek: "Worms" z początku miał wyglądać zupełnie inaczej, miał inny tytuł i tekst, a także melodyjny refren. Paweł przy nagraniach wokalu stwierdził, że w takiej formie mu ten kawałek nie leży i zaproponował to, co weszło na płytę. To numer dla tych, którzy nie mogą ścierpieć tego zawodzenia z krypty, które snuje się przez resztę albumu. "Evil Spell" faktycznie jest romantyczną balladą, w której z kolei początkowo miał śpiewać Paweł. I tak to u nas wygląda, jeśli chodzi o pracę w studiu.



MUAM: Bardzo podobają mi się też inne pomysły, np. finałowa miniatura instrumentalna, która spina klamrą materiał… aż chce się go włączyć ponownie i zanurzyć się w ten tajemniczy świat raz jeszcze. 

 
Piotrek: To wynik zakupu przeze mnie klawiatury sterującej. Dzięki niej w domu mogłem na spokojnie posiedzieć i powymyślać różne głupoty. Początkowo chciałem to wcisnąć w "Night of the Witch", ale koncepcja również się zmieniła i wyszła z tego taka mała repryza na koniec.


MUAM: Piękna sprawa. A czy podobnie jak poprzednim razem zostało wam trochę materiału na kolejne działania?
 

Piotrek: Niestety/stety nie tym razem. Wersja specjalna dla wydania PostWax zawiera dodatkowy kawałek, ale to tyle.



MUAM: Bawicie się też muzyką przede wszystkim na koncertach. To zawsze ogrom energii, pozytywnych emocji i uśmiechu. Obserwujecie ze sceny publiczność? Jak ją odbieracie?

Piotrek: Każda publiczność jest inna i bardzo lubimy ją obserwować. Najlepiej w ogóle byłoby, gdyby nie trzeba się było skupiać na instrumentach i wokalach, bo mam wrażenie, że wiele szalenie interesujących momentów nam umyka. 



MUAM: Po pandemicznej trasie z Vaderem pojechaliście z nimi jeszcze raz po Polsce, w ramach ich jubileuszu 40lecia. Jak było? Jak w ogóle doszło między Wami do współpracy?
 

Piotrek: Trochę przez przypadek, jak z wieloma rzeczami u nas. Ta pierwsza trasa z Vaderem była trochę zrządzeniem losu. Dlatego tym milej odebraliśmy zaproszenie na drugą, jubileuszową trasę. Była (a w zasadzie jest, bo kolejne jej odnogi odbędą się niedalekiej przyszłości) dużym wydarzeniem, znakomitym pod względem frekwencyjnym, ale także organizacyjnym i towarzyskim. Kilka dni temu Vader ogłosił kolejną część tej trasy, będziemy grali przed nimi trzy koncerty w grudniu. 



MUAM: Bardzo ciekawym gatunkowym połączeniem była też Wasza trasa z The Stubs. Świetnie się bawiłam na koncercie w Elblągu. Jak współpraca wyglądała w tym przypadku?

Piotrek: Z chłopakami znamy się od wielu lat, ja ich poznałem w Wilnie, gdzie graliśmy razem. Bardzo sobie kibicujemy, więc kwestią czasu była wspólna trasa. Mam nadzieję, że uda się to powtórzyć w przyszłości.


MUAM: A pamiętasz jakąś dziwną sytuację z koncertu z udziałem publiczności? 

Piotrek: Pamiętam jakiegoś chłopa z Tallina, który przez pół koncertu pokazywał mi faka. Dzięki, stary.





MUAM: W ramach resetu oglądałam kilka dni temu bardzo osobliwą „Parodię Ponuklearną” nakręconą amatorsko w Białymstoku… w ramach takiego cyklu „Najlepsze z Najgorszych”. Wiem, że jesteście fanami kina klasy B i przenosicie czasem te inspiracje do muzyki. Czy na nowej płycie znajdziemy odniesienia do jakiś konkretnych tytułów?

Piotrek: Kino klasy "Ż", to u nas głównie Paweł. Na nowej płycie nie ma natomiast żadnych sampli filmowych. Obecnie w trasach oglądamy czasem kino klasy "B", ale nie są to horrory. Trochę ciężko byłoby nam wkomponować w ten album jakieś wyimki z "Hard Ticket to Hawaii" na przykład.


MUAM: Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

Piotrek: Mogę mówić tylko za siebie. Mam wrażenie, że nie bardzo mnie ostatnio interesują filmy w ogóle. Ale kilka dni temu oglądałem "Synchronic" i mogłem w sumie nie oglądać. Czekam na drugą część "Diuny".


 


 

MUAM: Dopelord prężnie działa już od ponad dekady.  Co się zmieniło od czasu, gdy zaczynaliście? Jaki cel ma obecnie zespół? 

 
Piotrek: Nasze cele pozostają niezmienne, robić nowe kawałki, nagrywać kolejne płyty, grać tyle koncertów ile się da. Przez lata zwiększyła się intensywność, z jaką działamy, ale to chyba naturalne, dla zespołów, które jakoś się tam rozwijają.


MUAM: Zdecydowanie tak. Dostałam Wasz album do wglądu od sympatycznej niemieckiej agencji promującej muzykę niezależną. Co sprawiło, że wybraliście zagraniczną agencję? Jak wam się współpracuje?


Piotrek: "Songs for Satan" wydany będzie przez Blues Funeral, label z USA i to nasz wydawca współpracuje z agencjami PR, które swoimi mackami starają się sięgnąć możliwie najdalej. To dla nas nowość, bo nigdy się tym specjalnie nie przejmowaliśmy, pozwalając sprawom toczyć się własnym, często powolnym, biegiem.


MUAM: A co sądzisz o współczesnych standardach kierujących przemysłem muzycznym?

Piotrek: Nie bardzo wiem, co masz na myśli, ale nie jestem też ekspertem, by mieć coś interesującego do powiedzenia na ten temat.



MUAM: W sumie może faktycznie nie poruszajmy jednak tego tematu. :) To jakie plany na najbliższe miesiące? Wypoczynek po nagraniach czy trasa? 

Piotrek: Nagrania miały miejsce ponad rok temu, więc już sobie zdążyliśmy odpocząć. Zaraz po premierze ruszamy w trasę po Europie, potem gramy w Hydrozagadce w listopadzie, a w grudniu mamy kolejne koncerty na jubileuszowej trasie Vadera.


Zdjęcia pochodzą z koncertu w elbląskim klubie Mjazzga, gdzie zespół wystąpił w styczniu br. wraz z The Stubs. Pełna galeria dostępna jest tu: https://www.miedzyuchemamozgiem.pl/2023/01/dopelord-stubs-elblag-mjazzga-13012023.html

 


Songs For Satan ukazuje się 6 października 2023 roku nakładem Blues Funeral Recordings. Będziecie mogli go posłuchać m.in. tu: 

 https://dopelord.bandcamp.com/album/songs-for-satan

 

Jesienią Dopelord udaje się w trasę koncertową po Europie i zagra w Niemczech, Czechach, Holandii, Belgii. Francji i Szwajcarii. Oprócz wspomnianego listopadowego występu w warszawskiej Hydrozagadce grupa wystąpi w tym roku w naszym kraju jeszcze w grudniu 2023, u boku Vadera i Frontside: