niedziela, 24 września 2023

Bjork - Conurcopia Arena Tour - Wiener Stadthalle, Wiedeń, 19.09.2023

Otacza nas wyjątkowe piękno, o które musimy się troszczyć każdego dnia, by nie przyczynić się do jego destrukcji. Czekają nas kluczowe zmiany, by nie dopuścić do zagłady naszej planety, by ocalić to, co najcenniejsze dla przyszłych pokoleń. Czas się obudzić. Z tym niebagatelnie ważnym przesłaniem jeździ po świecie młoda aktywistka Greta Thunberg. Tożsame myśli towarzyszą także Bjork -  islandzkiej innowatorce i jednej z najwspanialszych i najzdolniejszych artystek na świecie, która postanowiła nieść ten przekaz przez świat w ramach swojej trasy koncertowej. We wtorek 19 września Conurcopia zawitała do wiedeńskiej hali koncertowej Wiener Stadthalle. To nie był zwyczajny koncert, lecz porywający, zachwycający, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach spektakl.



Septet fletowy Viibra, uzdolniona harfistka Katie Buckley, klawiszowiec dbający o syntezatorowe podkłady, inżynier dźwięku Bergur Þórisson, perkusista Manu Delago, producent Arca i Ona - wybitna wokalistka, eksperymentatorka i innowatorka - wymarzony skład, który wspólnie tworzy sztukę wybitną i ponadczasową, poruszającą najczulsze struny u wrażliwego odbiorcy - to po prostu nie mogło się nie udać.

Specjalnie opracowana choreografia, wyjątkowa scenografia, idealnie dobrana stylistycznie setlista, uniwersalne, ważne przesłanie i nieprawdopodobne instrumenty -  Björk Guðmundsdóttir to twórczyni o wyjątkowej wrażliwości i niezwykłej artystycznej wizji, czemu daje wyraz od wielu lat. Wiedeńskiej widowni, dla której wystąpiła po niemal dwudziestopięcioletniej przerwie, zaserwowała spektakl, który każdy z uczestników będzie pamiętał długo. 

W błogi, a zarazem refleksyjny nastrój po przekroczeniu bram koncertowej areny wprowadzał śpiew ptaków, który w miarę zbliżania się chwili rozpoczęcia koncertu narastał. Na przepięknej, zbudowanej z ogromu przezroczystych wstęg kurtynie wyświetlała się zaś grzybowo-roślinna grafika zdobiąca okładkę ubiegłorocznego albumu "Fossora". To właśnie ta płyta wraz z albumem "Utopia" stanowi rdzeń tematyczny trasy Conurcopia. 

Półtoragodzinny koncert był jak sen, jak wkroczenie do magicznej krainy, w której liczy się tylko to, co czułe, piękne i delikatne. Świat, w którym człowiek zespala się z naturą i dryfuje w czasoprzestrzeni, gdzie nie ma agresji, hejtu, zła, a króluje miłość i równowaga, w której współistnieją różne gatunki. Idealne nagłośnienie Wiener Stadthalle pozwalało czerpać z każdej chwili koncertu maksimum emocji i rozkoszować się selektywnym brzmieniem, jednocześnie podziwiając osobliwe widowisko wsparte zapierającymi dech wizualizacjami.

Tym razem nie było supportów, reklam, influencerów zaproszonych po to, by promować markę i siebie samych tym, że po prostu są, przepychania się pod sceną i przypadkowych osób, które przyszły się pokazać - byli miłośnicy sztuki, wrażliwi odbiorcy i fani, którzy wpatrywali się w scenę uważnie i z zapartym tchem chłonęli każdy dźwięk. Można było skorzystać jedynie z miejsc siedzących, a ci, którym udało się zdobyć miejsca tuż przy scenie mieli ogromne szczęście podziwiać detale scenografii, niesamowite instrumenty, jak zawsze osobliwe stroje, a nawet niekiedy spojrzeć w oczy artystki, gdy pojawiała się na wysuniętym ku publiczności podeście. Tak się złożyło, że byłam jedną z tych uprzywilejowanych osób, które zdążyły złapać najlepsze bilety - nietanie, ale zdecydowanie warte swojej ceny. O takim dźwięku, takim widoku i takim komforcie odbioru koncertu zazwyczaj można jedynie pomarzyć. 



Nie powinno nikogo dziwić, że od pierwszych minut występu towarzyszyło mi trudne do opanowania wzruszenie, podczas którego bezgraniczna radość mieszała się z niedowierzaniem i wrażeniem śnienia na jawie. Nie byłam zresztą sama - gdy dyskretnie rozejrzałam się wśród sąsiadów, dostrzegłam podobne emocje. Łzy szczęścia  napływały do oczu gdy uszy oplatały delikatne dźwięki fletu, harfy i wykonanych specjalnie na zamówienie instrumentów takich jak piezoelektryczne skrzypce, kolisty flet, aluphone (połączone ze sobą aluminiowe dzwonki), ksylosyntezator, segulharpa, Ogromne wrażenie zrobiły na mnie także misy umieszczone w komorze wypełnionej wodą, pełniące rolę perkusyjnych instrumentów, w które pieczołowicie uderzał Manu Delago podczas jednego z utworów i przelewał pomiędzy nimi wodę.

Silne doznania wywoływał już sam wokal Bjork, który niósł się po sali z ogromną mocą i nabierał dodatkowego, kosmicznego wymiaru, gdy artystka śpiewała wewnątrz specjalnej komory pogłosowej. Uroku całości dodawały też jej wyjątkowe stroje, które,zgodnie z konwencją biomimikry, nawiązywały do flory. Podstawowy set wykonała w różowej, przypominającej kwiatowe płatki róż sukni, zaś bis w zdobionej liśćmi białej. W specjalnie zaprojektowane, pasujące stroje byli też ubrani członkowie zespołu. 

Dwie części koncertu podzieliła przemowa Grety Thunberg, nawołującej do ochrony środowiska naturalnego i ocalenia Ziemi przed zagładą, co podkreśliło przesłanie koncertu, nagrodzona zresztą ogłuszającą owacją. Oklasków i wyrazów zachwytu przez cały występ nie brakowało, a zarazem były one dyskretne i dawkowane z szacunkiem i wyczuciem, by nie zaburzyć całej koncepcji spektaklu. Sama artystka odezwała się ledwie kilkukrotnie - dwukrotnie dziękując w ojczystym języku większości obecnych na koncercie fanów, przedstawiając swój wspaniały zespół i dziękując im za wspólną pracę oraz informując o tym, że przygotowała jeszcze jeden utwór. Kłaniając się publiczności była wyraźnie wzruszona i wdzięczna za ciepłe przyjęcie i zrozumienie przesłania. Uśmiechał się szczerze i szeroko cały zespół, szczęśliwy, że koncert się udał. 


 

Mimo ogromnej światowej kariery Bjork pozostała niezmiennie skromną dziewczyną, której zależy przede wszystkim na sztuce i tym, by zaprezentować ją w możliwie najwyższej jakości. Na potrzeby tej trasy wyselekcjonowała miejsca pieczołowicie, by występować nie codziennie, lecz co kilka dni, za każdym razem dopracowując produkcję wydarzenia do perfekcji. Wiedeń, miasto sztuki, w którym nowoczesność spotyka tradycję oraz mekka wolności artystycznej, był dla takiego wydarzenia wyborem idealnym, zarówno pod kątem możliwości uzyskania najwyższej jakości muzyczno-wizualnych doznań jak i otwartości publiczności na sztukę także w najbardziej awangardowej odsłonie.

Publiczność wykazała się szacunkiem i zrozumieniem. W związku z prośbą Bjork, by nie zaburzać jej artystycznego przekazu, podczas zasadniczej części koncertu, obowiązywał zakaz fotografowania i nagrywania i został on szczerze uszanowany. Nie było akredytowanych fotografów i dziennikarzy, a jedynie osobisty fotograf artystki, Santiago Felipe, którego zdjęcia możecie podziwiać na oficjalnych internetowych kanałach Bjork (na profilach w mediach społecznościowych oraz tu: https://bjorktour.com/photos/cornucopia-vienna-19-september)   

Kilka ujęć, które widzicie w tej relacji zostało dyskretnie złapanych podręcznym urządzeniem mobilnym, podczas ostatniego utworu wykonanego na bis, gdy wzruszona i wdzięczna za emocje publiczność podeszła z pierwszych rzędów pod samą scenę, by bardziej bezpośrednio okazać wdzięczność artystce. Był to bez wątpienia jeden z tych dni, które zapamiętuje się do końca życia.