środa, 26 kwietnia 2023

Silver Moth - Black Bay (21.04.2023)

Wymiana zdań na Twitterze,  rozmowy na Zoomie i wreszcie wspólna wizyta w odległym miejscu w studiu nagraniowym, w otoczeniu natury. Ekscytujące spotkanie, eksperyment, wymiana energii i emocji. Efektem tych prac jest debiutancki album grupy Silver Moth - płyta przepiękna, głęboka i bardzo atmosferyczna. Na "Black Bay" artyści proponują trzy kwadranse muzyki wielowarstwowej i urzekająco pięknej, w sam raz na melancholijny, pochmurny dzień. 






Jakie emocje wywołuje ten album?

To czyste piękno, niosące spokój, wyciszenie, pokrzepienie. To relaks z nutą niepokoju w najpiękniejszym możliwym wydaniu. To magia chwili uchwycona w przepływie kreatywnej energii między twórcami, która oczarowuje odbiorcę dojrzałością i szczerością.



Co wyróżnia ten materiał na tle innych płyt?

Album jest efektem wymiany pomysłów w mediach społecznościowych, a w konsekwencji spotkania i wspólnej pracy kilku artystów z różnych muzycznych światów. Na zaproszenie Stuarta Braithwaite'a z Mogwai w nagraniach wzięli udział Elisabeth Elektra, wspaniała, wszestronna Evi Vine, Steven Hill, gitarzysta i kompozytor z Abrasive Trees Matthew Rochford, Nick Hudson, perkusista Ash Babb i wiolonczelista Ben Roberts. Powstała z tego sztuka najwyższej próby.


W jakim stylu utrzymany jest ten album?

Znajdą tu coś dla siebie miłośnicy gitarowego, pejzażowego malowania, eterycznych wokali i post-rockowych przestrzeni z odrobiną doom'owego niepokoju. To materiał zawieszony na pograniczu gatunków - elementy post rocka spotykają shoegaze'owo-rozmarzone melodie przywodzące na myśl twórczość Slowdive. Narastające partie perkusji w połączeniu z unoszącym wokalem i delikatną melodią gitary w "The Eternal" prezentują ten styl chyba najpełniej. Jest tu też jednak wszechobecny mrok wyglądający zza rogu, silnie przenikający do podświadomości, jak w doskonałym piętnastominutowym "The Doom", opartym na budowaniu napięcia za sprawą gitarowych przesterów i złowrogiego brzmienia wiolonczeli.




Gdy słyszę tę muzykę widzę…

- oczywistą, srebrzystą ćmę, definiującą zespół, która symbolizuje w pewnym sensie to zawieszenie między pięknem i mrokiem

- ciemność, która delikatnie rozbłyska subtelnym światłem z oddali

- przestrzeń, bezkres i ogrom interpretacyjnych możliwości

- piękno natury, które za każdym razem zachwyca innymi detalami





Kiedy najlepiej słuchać tej płyty?

Idealnie sprawdza się w bardziej pochmurny, mroczny dzień, delikatnie oplatając uszy i relaksując.




O czym jest ten album?

Pośród refleksyjnych i relaksujących melodii kryją się ważne, ponadczasowe treści. "Mother Tongue" to opowieść o walce mniejszości o równe traktowanie. "Gaelic Psalms" to bazująca na poezji litania, która jest krokiem w mrok. Dominują tu jednak instrumentalne, eteryczne partie - jest w tych utworach swoista baśniowość i tajemniczość, mroczna atmosfera, której odbiorca poddaje się w miarę odsłuchu kolejnych fragmentów.





Kto powinien sięgnąć po ten album?

fani Mogwai, Slowdive, miłośnicy atmosferyczności, ale też otwarci słuchacze, którzy sięgają częściej po inne gatunki, ale którym bliskie jest zderzenie mroku i delikatności, którzy dostrzegają piękno w nieoczywistych miejscach, chwilach, przestrzeniach.




Dlaczego warto tego posłuchać?

To bardzo ładna, bardzo dopracowana płyta i dość oryginalna, bo powstała w efekcie spotkania siedmiu kreatywnych dusz w wyizolowanym środowisku studia. W ciągu tygodnia artyści wyczarowali atmosferyczne brzmienie, czerpiąc w trakcie improwizacji inspiracje z natury, odgłosów wiatru, ziemi, szumu fal i wszystkiego, co ich otaczało.


84% 

Posłuchaj płyty: Silver Moth - Black Bay