czwartek, 24 listopada 2022

Ane Brun - Naermere (19.11.2022)


Są tacy artyści, których twórczość wraca do mnie dość regularnie, a tak się składa, że nie zdołałam jeszcze o nich napisać. Jedną z takich artystek do chwili obecnej była fenomenalna norweska wokalistka Ane Brun. Artystka powróciła niedawno z nowym wydawnictwem, które z pewnością poruszy niejednego wrażliwego odbiorcę. "Naermere" to album osobisty, momentami wycofany, intymny, sięgający do przeszłości i otwierający nowe szlaki. Przyjrzyjmy się mu nieco bliżej, tym razem w trochę innej formie.


 


Jakie emocje wywołuje ten album?

Przede wszystkim rozczula, urzeka szczerością. Z jednej strony wzrusza do łez, z drugiej wywołuje uśmiech, niesie nadzieję. Napełnia ciepłem, skłania do refleksji, sprawia, że odbiorca zatrzymuje się na dłuższą chwilę i skupia się tylko na tym, co artystka chce mu przekazać. A ma do powiedzenia bardzo wiele.


Co wyróżnia ten album na tle innych płyt?

Niezaprzeczalną siłą, decydującą o oryginalności tego wydawnictwa jest głos Ane, który porusza do głębi. Artystka śpiewa bardzo naturalnie, z wyczuciem, z pasją, niekiedy sama wzrusza się wykonując te utwory.  Wyróżnia ten materiał też to, że Ane zaśpiewała wszystkie utwory po norwesku i jest to pierwszy taki album w jej wykonaniu. Zyskały dzięki temu dodatkową głębię. Jeśli macie wrażenie, że już te kompozycje gdzieś były, to się nie mylicie - mają też swoje angielskie odpowiedniki i są to nowe wersje utworów z bogatej, wieloletniej kariery artystki, która w przyszłym roku będzie obchodzić dwudziestolecie pracy artystycznej.


W jakim stylu utrzymany jest album?

To płyta w dużej mierze akustyczna, oparta na brzmieniach akustycznych - Ane śpiewa przy akompaniamencie gitary i fortepianu. Delikatnie akompaniuje jej zespół. Jest tu też jednak coś więcej - w "Ta Tak I Me" do głosu dochodzi elektronika, nieco mroczna, trochę zamglona, wyrywająca z butów i skłaniająca do tańca. 


Kiedy najlepiej słuchać tej płyty?

Kiedy tylko chcesz, ale zwróć uwagę, że taka muzyka fajnie brzmi w półmroku lub w ciemności, którym sprzyja jesienno-zimowa aura - zamglona, szara, chwilami mroczna. W pogodny, słoneczny i ciepły dzień też zabrzmi pięknie, ale czy uda się podkreślić klimat tej muzyki? hmm...


O czym jest ten album?

To osobista, refleksyjna opowieść dojrzałej, świadomej siebie artystki. Buduje relację, więź z odbiorcą zwierzając się z tego, co dla niej ważne, w poetyckiej formie porusza sprawy, o których nie zawsze chce się opowiadać.

Ane powraca na tym albumie do beztroskich czasów nastoletnich. W pełnym młodzieńczej energii i radości "Lille Venn" nostalgicznie spogląda w przeszłość, przeglądając pudła ze zdjęciami i starymi taśmami.

W "Ta Tak I Me" sięga po niełatwy temat kryzysu wieku średniego, rozdarcia życiowego i kruchości życia. W utworze tytułowym śpiewa zaś o tym, że uczymy się na błędach i gdy upadamy, wkrótce podnosimy się ponownie, z nową siłą, by dalej działać. To bardzo życiowy i szczery album, z drugiej zaś strony oda do piękna natury.

Więcej o historii poszczególnych kompozycji dowiecie się z dokumentu, w którym Ane opowiada o kulisach powstawania "Naermere"


Kto powinien sięgnąć po ten album?

Tu oczywiście żadnych kryteriów nie ma - po prostu każdy, kto czuje, że ma ochotę to zrobić, bo chce posłuchać pięknych, refleksyjnych, hipnotyzujących kompozycji, wsłuchać się w melodię głosu i języka. Niezależnie od tego, czy słuchasz na co dzień popu, rapu, rocka, metalu czy jazzu - jeśli masz w sobie wrażliwość na piękno i na sztukę, znajdziesz tu coś dla siebie. 

Jest jednak większa szansa, że polubią te brzmienia np. fani Agnes Obel, Sigur Ros i Eivor. 


84% 

Posłuchaj płyty: Ane Brun - Naermere