poniedziałek, 10 października 2022

Birds In Row: Zaszliśmy o wiele dalej niż mogliśmy sobie wymarzyć

Potężna energia, mocny przekaz i ogrom pozytywnych emocji - tak brzmi muzyka Birds In Row. Trio już 16 października przyjedzie do Wrocławia razem z Cult Of Luną i Caspian, by zaprezentować nagrania ze swojej świeżutkiej, trzeciej płyty "Gris Klein". Głównie na zawartości tego albumu skupiliśmy się w poniższej rozmowie, ale nie zabrakło też bardziej życiowych spraw. Rozmawialiśmy też między innymi o depresji i terapeutycznej roli muzyki oraz o jedności fanów i artystów na koncertach.

Miałam przyjemność podziwiać zespół na żywo w Warszawie w 2020 roku, gdy podróżowali po Europie wraz z Alcest i Kaelan Mikla. Był to jeden z ostatnich koncertów, w których brałam udział przed wybuchem pandemii. Do dziś pamiętam nieprawdopodobną energię, która płynęła ze sceny.




Między Uchem A Mózgiem: Wydajecie za kilka dni album w wytwórni Johannesa Perssona z Cult Of Luny. To świetna sprawa. Jak rozpoczęła się wasza współpraca?

Birds In Row: To dopiero początki naszych wspólnych działań, więc wciąż uczymy się od siebie wzajemnie i cały ten proces jest bardzo interesujący. Po dziesięciu latach współpracy z Deathwish te zmiany muszą się naturalnie dotrzeć, potrzebujemy czasu, by wszystko przebiegało płynnie. Wszystko jednak układa się naprawdę świetnie, wszyscy w Red Creek okazali nam olbrzymie wsparcie przy wydaniu tej płyty - nie tylko zaufali naszym pomysłom, zostawiając nam wolną rękę, ale też udzielili cennych rad.

MUAM: Głównym wyznacznikiem waszej muzyki jest energia, która ujawnia swą pełną moc podczas waszych koncertów. Jak czujecie się, gdy występujecie na scenie? Jak odczuwacie tę chemię, która niejednokrotnie rodzi się między artystami i publicznością?

BIR: Granie na żywo to główny powód, dla którego tworzymy muzykę. To właśnie wtedy, gdy przeżywamy ją wraz z publicznością, nabiera ona sensu. Wtedy między nami i publicznością rodzi się niemożliwa do opisania siła, wspólna energia, która sprawia że ta muzyka się liczy i staje się tym, czego potrzeba w tej konkretnej czasoprzestrzeni. Pomaga nam uwolnić naszą złość, obawy, frustracje i odciąć się od nich, ale jednocześnie nabrać nadziei na lepszą przyszłość. Czujemy, że na publiczność te dźwięki oddziałują bardzo podobnie. 


MUAM: To prawda. Nasze życie pełne jest strachu i frustracji, a muzyka hardcore-punkowa pięknie podkreśla te emocje, pozwalając je z siebie uwolnić. Te wszystkie lęki i złości bardzo skumulowały się w trakcie pandemii. Nagrywaliście "Gris Klein" właśnie w tym trudnym okresie. Czy ten proces tworzenia albumu w jakiś sposób pomógł wam przetrwać ten frustrujący i przytłaczający okres?


BIR: Pisanie tej płyty było naprawdę trudne, bo nie mieliśmy możliwości spotykać się na próbach tak często, jak byśmy chcieli. Przez cały czas z tyłu głowy mieliśmy Covid i te wszystkie napięcia społeczne, które miały miejsce w tamtym czasie. Z drugiej strony jednak cała ta sytuacja pomogła nam ukierunkować ten album. Tego zła było już po prostu za dużo. Już wcześniej, przed pandemią chcieliśmy mówić głośno o lęku i o depresji. Wraz z jej wybuchem te stany zostały zwielokrotnione. Wszystko było przytłaczające, bardzo ponure, wyblakłe... Jesteśmy jednak optymistami i chcemy nieść światu coś pozytywnego, dlatego też postanowiliśmy skupić się na tym, co potrafimy najlepiej i zrobić coś wspólnie, co może podnieść na duchu.


 

MUAM: Ciągłe zmagania z depresją i ogólna kondycja zdrowia psychicznego przeniknęły na wskroś teksty na tej płycie. Wyobrażam sobie, jak się czuliście tkwiąc w domach, bo u nas było podobnie, to uczucie mroku, samotności i braku nadziei. Śpiewacie o dezinformacji, protestach, panice, chaosie, o sprawach bardzo ważnych. W waszej muzyce jest siła, która pomaga walczyć z całym tym mrokiem w naszych umysłach i sercach. To bardzo ważne w dzisiejszej rzeczywistości.


BIR: Ludzie kłócą się o tematy, z którymi nie chcieli mieć styczności, ale nie mają wyboru. Nie chcieliśmy wcale pisać o niepewności, o skuteczności szczepionek czy imigracji, bo podobnie jak inni nie mamy o tym pojęcia. Ludzie chcą rozmawiać o środowisku, jakości życia, przyszłości swoich dzieci. Jesteśmy jednak zmuszeni reagować na to, co się dzieje, na tematy, na które przekazywano nam przez lata błędne informacje. Jesteśmy coraz bardziej podzieleni, szczególnie mocno czuliśmy to w tych momentach ekstremalnej samotności, gdy nie mogliśmy opuścić naszych domów by chronić się przed nieznanym wtedy jeszcze wirusem. Tak, lęk, samotność i depresja osiągnęły w tamtym okresie apogeum. Tak jak wspomniałem, chcieliśmy o tym opowiedzieć już wcześniej, ale wraz z wybuchem pandemii to wszystko stało się jeszcze bardziej aktualne i nabrało głębszego sensu.



MUAM: Tak naprawdę jednak głównym przesłaniem waszej muzyki jest miłość i to jest bardzo poruszające. Wszyscy jej bardzo potrzebujemy, szczególnie w tych czasach chaosu, wojny, wirusa i dominacji algorytmów, determinacji życia przez media społecznościowe. Szczerze i z serca wam za to dziękuję. Niesiecie w dźwiękach miłość i pokrzepiające przesłanie, że warto ufać ludziom. Tylko jak zaufać komukolwiek w tak niestabilnej, niepewnej rzeczywistości?

BIR: Założyć zespół i pojechać w trasę. Wiem, że to bardzo łatwo powiedzieć, szczególnie białemu mężczyźnie, ale dokładnie tak to wyglądało w moim przypadku. Nie ufałem ludziom. Jednak podczas naszej pierwszej europejskiej trasy koncertowej wszystko się zmieniło. Gdy wszystko się posypało - zepsuł nam się van, nie mieliśmy pieniędzy, nie znaliśmy nikogo, scena niezależna bardzo nas wsparła. We Francji trzech gości pojawiło się praktycznie znikąd i nam pomogło. Zatroszczyli się o nas. 

Od początku istnienia zespołu sprzedajemy nasze koszulki i inne pamiątki za darowizny. Wszyscy się temu dziwią i pytają dlaczego, twierdząc, że przez to na pewno mamy cały czas pod górkę. Nie mają jednak pojęcia, że jest zupełnie przeciwnie - ludzie są bardzo hojni, gdy mogą nas wesprzeć za  koszulkę. To pokazuje prawdziwą hojność człowieka, obalając stereotypy o egoizmie i indywidualizmie.



MUAM: Oprócz czysto punkowej energii na waszej nowej płycie słychać znacznie więcej inspiracji, np. shoegaze i wpływy folku (np. w „Trompe L’oeil”). Są tu też świetne melodie i porywające riffy, np. w "Rodin". Czym się inspirowaliście komponując ten materiał?

BIR: Zawsze w naszej muzyce przewijają się różne inspiracje. Zwykle gdy komponujesz piosenki, kiedy nie mają jeszcze tytułów, nazywasz je po brzmieniu, z którym się kojarzą. Tym samym niektóre nasze utwory nazywały się roboczo Radiohead, Portisluna (Portishead/Cult Of Luna), Phoenix, Dark Thief (od mroczniejszej odsłony Big Thief - haha), Nigdy tak naprawdę jednak nie próbowaliśmy nikogo naśladować. Bardziej te konkretne inspiracje przychodziły do nas samoczynnie podczas komponowania.


MUAM: Kto jest na okładce albumu i co robi z tymi pięknymi kwiatami? 

BIR: Poprosiliśmy naszych przyjaciół z Lou, by zapozowali do okładki, bo współpracowaliśmy z nimi juzż przy teledysku do "We Already Lost The World". Na okładce jest osoba, która jest z nami od jakiegoś czasu, jeździ z nami w trasy i mieszka w Laval, skąd się wywodzimy. W centrum naszych wspólnych dyskusji było zdrowie psychiczne i ta fotografia nabrała sensu. 

Chcieliśmy, by na okładce płyty była postać, symbolicznie skompresowana w formacie płyty winylowej, przez którą przenika depresja. Bohater przygląda się pięknym kwiatom, próbując znaleźć w nich nadzieję. Analogią depresji jest tu daltonizm - chcieliśmy aby ta osoba była nieco tajemnicza, niewyraźna, po to, by nie było wiadomo, czy rzeczywiście widzi te kolory, czy ma nadzieję je dostrzec, spoglądając na kwiaty.


MUAM: To piękne. "Gris Klein" jest waszym trzecim albumem. Jak czujecie się teraz jako zespół po jego wydaniu? Mija właśnie dekada od waszego debiutu. Czy coś się zmieniło w waszym spojrzeniu na zespół od czasu, gdy zaczynaliście grać jako Birds In Row?

BIR: Zdecydowaniem. Zaszliśmy o wiele dalej niż mogliśmy sobie wymarzyć, zakładając ten zespół. Wiele spraw stało pod znakiem zapytania, między innymi to, co chcemy razem osiągnąć. Jesteśmy szczęściarzami, że teraz udaje nam się z tego wyżyć, na początku nie było takiej opcji. Nie chcieliśmy myśleć nawet o tworzeniu jako o formie pracy. Szczęśliwie nie musieliśmy - zaproponowano nam współpracę, dzięki czemu nie musieliśmy rezygnować z tego, w co wierzymy.


MUAM: Wspaniale! Jestem pewna, że to marzenie wielu zespołów. A czy są jakieś płyty, które zmieniły wasze spojrzenie na muzykę i zdeterminowały charakterystyczne brzmienie Birds In Row, ukształtowały wasz styl? 

BIR: Wszystko, czego słuchamy wpływa na nasz proces tworzenia w pewien sposób. Na początku naszej działalności wymieniłbym pewnie Envy, Modern Life is War albo Converge jako nasze główne inspiracje, ale teraz nie jest to już do końca prawdziwe. Wiele innych rzeczy nas inspiruje, wywodzących się z różnych muzycznych gatunków i ciężko byłoby wymienić kilka zespołów. 

 




Album "Gris Klein" ukaże się 14 października nakładem Red Creek. Możecie go posłuchać tu: 

https://birdsinrow.bandcamp.com/album/gris-klein



ENGLISH VERSION

Huge energy, powerful message and a myriad of positive emotions - that's how Birds In Row sounds. A three-piece is currently on tour with Cult Of Luna and Caspian and will visit Wrocław in a few days (16th October), to play some new songs from a great "Gris Klein" album. We've mostly talked about what you'll find on this record, but concentrated also on more universal, life issues like the fight with depression, the therapeutic role of music and the relationship between fans and artists during live performances.

I had a pleasure to see the band live in Warsaw in 2020, on their tour with Alcest and Kaelan Mikla. It was one of the last shows I attended before the pandemic explosion. I still remember this incredible and honest energy on stage. 




Między Uchem A Mózgiem: You’re releasing a new album in a few days, by a label led by Johannes from Cult Of Luna and that’s really great. How did your collaboration look like?

BIR: it’s really just the beginning of this collaboration so we still learn from each other and it’s interesting. After ten years working with Deathwish, the changes need some time to make everything more fluent. But it’s a great start and everyone at Red Creek has shown us a massive support for the release of this new record, a lot of trust in what we wanna do and also useful advices.

 

MUAM: Energy is the main point of your music and it’s being released on full level during your live performances. How do you feel performing on stage? How do you consider this chemistry that is released between the artists and the audience?

BIR: playing live is the main reason we create this music for. It’s where it makes the most sense, when lived together with an audience. There is an indescribable force that builds between us and the people in the crowd, some kind of collective energy that makes this music right, on this specific timespace. It helps us release our anger, fears, frustrations, but also communicate our hopes for a better future, and we feel that it affects people in the same way.

 

MUAM: That's true. Our life is full of fear and frustration and punk and hardcore music is a great soundtrack to these emotions, it helps to free them all. They were present (and still are in fact) in a huge concentration during the pandemic. You were recording „Gris Klein”, your third album during these hard times. Did the process of working on the album helped you to overcome this incredibly frustrating and overwhelming time? How did the writing process looked like?

BIR: Writing was hard as we couldn’t rehearse as much as we would have liked, and Covid was always in our minds, as well as all the social tensions that were going on at the time. But in another way, it helped us channel all this in music. Cause it was too much. We already wanted to talk about depression and anxiety, before the pandemic. But then, everything was amplified. Everything looked gloomy, bleak, … but because we are still optimistic, and still want to be, we tried to do what we know best, which is writing songs about something together.

 

MUAM: The constant struggle with depression and the condition of mental health in general are also really visible in the lyrics. I can imagine your feelings while constantly staying at home (just like us here in Poland), the constant darkness, loneliness and no hope. You sing about the misinformation, the protests, panic, chaos. Singing about all those important issues, your music brings power to fight with the darkness inside our minds and hearts. It’s so important in today’s reality. 

BIR: People have been fighting over topics they haven’t chosen. We don’t chose to talk about vaccines efficiency, about immigration, insecurity,… these are topics that we are forced to fight over with other people, who just like us, have no fucking clue. People wants to talk about environment, quality of life, the future of their children. But because we are forced to react to topics we have been misinformed about for years, we tear each other apart and get divided more than ever, in a moment of extreme loneliness, when you can’t go out of your own house to protect everyone from an unknown (at the time) virus. So yeah, anxiety has peaked like crazy and solitude and depression became even more a norm than before. And as I said, these are topics we wanted to talk about before the pandemic, but everything got so amplified lockdowns after lockdowns than the record made even more sense.

 

MUAM: The main message in your music is love aand that’s really beautiful. Everybody needs it so much, even more in this chaotic era of war, covid and domination of algorythms and social media. Thank you for this. You bring love, hope, a really heart-warming message of trust. But how to trust people in such an unstable world?

BIR: Start a band and go on tour. I recognize it’s very easy as a white male for me to say that, but this is really what happened to me. I had no trust in people whatsoever. But on our first european tour, everything crashed: we broke our van, we had no money, knew no one… but the DIY scene showed up for us, the three new guys, coming from nowhere, France. And we saw solidarity, we saw help and care. We’ve been selling our merch on donation since the beginning of the band. And when we tell people around us they all think « what ? You must get screwed all the time!! » And they have no idea it’s actually the contrary: when a shirt is just a way to make a donation to a band, people only see it as a donation and are generous. It teaches you about the real generosity of the human being, passed the speeches about selfishness and individualism.

 

MUAM: Apart from pure punk energy there’s more space, a bit of shoegaze, even folk („Trompe L’oeil”) and great melodies. There are truly mind-blowing riffs too on this record, like in „Rodin”. What were your main inspirations while composing the material?

BIR: We always bring a lot of different inspirations. Usually when you compose songs and they have no titles yet, you name them after the way they sound. So some of our songs were named Radiohead, Portisluna (Portishead / Cult of Luna), Phoenix, Dark Thief (like a darker version of Big Thief ahah). We never really come up with a « Radiohead song » trying to mimic another band. It’s more like those inspirations came to us while composing.

 

 

MUAM: Who’s on the cover of the album and why’s he doing with these beautiful flowers?

BIR: We asked our friend Lou (they/them) to pose for the artwork cover cause they already were on the video backdrop we had on the tour for « We already lost the world ». It’s a person who’s been around us for a while, coming with us on tour but also living in Laval, where we are from. And mental health has been in the center of a lot of our discussions together so it totally made sense too. In terms of symbolic, we wanted to have a character on the cover that would be compressed by the frame of the LP, has you could feel compressed by depression. And this character is still looking at beautiful flowers, trying to find hope in them. But because the record makes an analogy between depression and colorblindness, we wanted this person to have a mysterious glaze, like you don’t know if the person actually sees the colors, the hope in them flowers.

 

MUAM:  „Gris Klein” is your third record. How do you feel as a band now, after 10 years of the release of your debut album? Has something changed in the way you’re thinking about band’s life now, in comparison to the beginning of your career?

BIR: Of course. This band has been way further than what we expected when we created it. And it brought a lot of questions about what we wanted to do. We are now lucky enough to make a living out of it, which was no option for us at the beginning. We didn’t even want to think about it as a job. And luckily, we didn’t have to do it and it proposed itself to us, without compromising anything in what we believe.

 

MUAM:  That’s amazing. I’m sure many bands dream of this. Do you have any records that changed your view on music and determined Birds In Row’s characteristic sound? Had any record somehow shaped the style of the band?

BIR: Everything we listen to shapes what we create, in a way or another. At the very beginning we would name Envy, Modern Life is War or Converge as main influences, and tho it still is true today, we have so much more inspirations, in various genre of music, that it’s hard to name a few.





"Gris Klein" is out this Friday, 14th Octoberby Red Creek. You may check it out here:

https://birdsinrow.bandcamp.com/album/gris-klein