środa, 10 sierpnia 2022

SOUNDRIVE FESTIVAL 2022 - DZIEŃ 1 9.08.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Soundrive Festival 2022 czas zacząć! Za nami pierwszy dzień festiwalowych zmagań, który poza przekrojem w zasadzie wszystkich gatunków przyniósł mnóstwo emocji. Chwytając momenty na zdjęciach podróżowałam pomiędzy festiwalowymi przestrzeniami i zajrzałam na dłużej na piętnaście występów. Jak było?

 


 

Mimo pięknej pogody i środka wakacji frekwencyjnie ten dzień niestety nie należał do nieprawdopodobnie udanych, na co złożyło się prawdopodobnie kilka czynników - okres urlopowy, powrót największych festiwali, piorunująca inflacja, ogromna koncertowa oferta w ostatnich dniach i bardzo niszowy zestaw artystów, który już z samego założenia nie przyciągnie tłumów, bo jest skierowany do pasjonatów, muzycznych odkrywców, którzy nie patrzą na popularność, lecz na oryginalność i jakość, a przy okazji dają szansę młodym zespołom, by zaintrygowały swoim pomysłem na muzykę.

Tegoroczna edycja odbywa się na czterech scenach zlokalizowanych przy Ulicy Elektryków. Do klubowych przestrzeni B90 i Drizzly Grizzly dołączyło położone piętro wyżej Plenum, gdzie mieści się scena ambientowo-akustyczna oraz Shelter, czyli ciemne, mroczne, a chwilami przerażające podziemie w sąsiedztwie gastronomicznej przestrzeni Elektryków, tj, W4. Każda z nich proponuje odrębny, ale bardzo intrygujący klimat, pozwalając doświadczać muzyki na różnych poziomach emocji.

Koncert otwarcia w tym roku przypadł zespołowi Żurawie, który wystartował z grubej rury. Panowie zaprezentowali bardzo intensywny set z pogranicza rocka i metalu i porwali do szaleństwa nieliczną, ale wierną publiczność. Jak się później okazało, był to jeden z najbardziej energetycznych koncertów tego dnia. Podczas gdy trio kończyło swój występ w Drizzly Grizzly, w B90 urokliwe popowe piosenki prezentował duet Ala/Zastary. Niestety ten występ mnie nie porwał, w przeciwieństwie do tego, co zaprezentował St. John. Nowy projekt muzyków Ampacity i Octopussy nie ma jeszcze płyty, ale ma świetny pomysł na połączenie melancholii, mroku i energii. Kompozycje zespołu są dopracowane do perfekcji i bardzo przemyślane, co doceniła publiczność, która jak na wtorkowe popołudnie stawiła się dość licznie. Niestety nie dałam rady zostać na tym koncercie do końca, nad czym bardzo ubolewam i mam nadzieję, że uda się to jeszcze nadrobić w niedługim czasie, ponieważ nieuchronnie wzywały mnie podziemia, czyli scena Shelter, którą otwierał Okrutnik. Panowie zaserwowali publiczności potężny wykop i porcję uzależniającej energii, zachwycając sceniczną charyzmą i intrygując pomysłowością. Był to koncert przyzywający ducha heavy metalu, jednak z dodatkiem mroku charakterystycznego dla ekstremalnych odmian tego gatunku. Klimat podkreślało rewelacyjnie surowe wnętrze. 

Niespecjalnie trafiła do mnie muzyczna propozycja Tej Ukrainki i elektroniczne popisy projektu Sporo Wody. Pozytywnie zaskoczył mnie za to koncert grupy Siema Ziemia, która połączyła nowoczesne brzmienia z hip hopową energią i jazzem. Nie do końca spodobał mi się niestety projekt Luty, być może to kwestia nie tego dnia. Bardzo czekałam na występ Krzty. Było bardzo intensywnie i potężnie, choć w porównaniu z rewelacyjnym kwietniowym występem w Drizzly Grizzly, czegoś tym razem mi zabrakło. Być może to kwestia tej ogromnej różnorodności i intensywności festiwalowego harmonogramu, która fizycznie nie pozwoliła mi w pełni poświęcić się jednemu zespołowi. Jestem jednak pewna, że przy kolejnej trasowej okazji wszystko będzie już na swoim miejscu. 

Wczasy to duet wśród miłośników alternatywy znany bardzo dobrze, co było wyraźnie wyczuwalne pod sceną. Owacje, wrzawa i wszechobecna radość udzieliły się zespołowi, który nie szczędził fanom sytuacyjnych żartów i ukochanej przez nich muzyki. Choć nie udało się uniknąć problemów technicznych, był to bardzo dobry i szczery występ. Szczerze i bezkompromisowo było też na koncercie The Dog. Barto Katt jako przedstawiciele nowej fali hip hopu postawili natomiast w pełni na niezobowiązującą zabawę, która przyciągnęła pod scenę fanów wspólnego klaskania i bujania się.

Klimatem i atmosferą zaczarowała Vittuma, która zamykała scenę Plenum. Jej poruszająca opowieść o kobiecości opatrzona fantastycznym wokalem i wizualizacjami skłoniła do głębokiej refleksji na temat tożsamości. Jeśli ktoś potrzebował po takim wyciszeniu gromów i wykopu, powinien udać się piętro niżej do Drizzly Grizzly, by posłuchać Ciśnienia. Post metalowe galopady w połączeniu z jazzowym wyrafinowaniem wykreowały wyjątkową muzykę, wobec której nie sposób było pozostać obojętnym. To piekielne, a zarazem genialne brzmienie skrzypiec pozostanie w mojej pamięci na długo. 

Wielu miłośników metalu czekało na piekielny finał w postaci występu Mord'A'Stigmata. Zespół znany z atmosferycznego black metalu ku zaskoczeniu nawet ochrony, która szykowała się na pogo i szaleństwa wśród publiczności, postanowił pójść na swojej nowej płycie zupełnie inną drogą, którą część ortodoksyjnych fanów ciężkiego grania uzna prawdopodobnie za zdradę gatunku. To droga ku mrocznej alternatywie wspartej elektroniką.

Zamiast growli i blastów najwytrwalsi festiwalowicze usłyszeli mroczny czysty wokal i atmosferyczne, doom'owe melodie. Występowi towarzyszył film wyświetlany na dwóch bocznych telebimach, co dodatkowo podkreślało nastrój. Był to dobry występ, choć nie do końca trafiony godzinowo - znaczna część publiczności nie czując energii po północy, zamiast poddać się hipnozie i pozwolić muzyce trafić głębiej, odpuszczała i udawała się do domu. 

Dziś festiwalowiczów czeka kolejna porcja wrażeń - kolejnych dwadzieścia bardzo różnych koncertów. Kto zaskoczy? Tego dowiecie się już niebawem. Tymczasem zapraszam do obejrzenia galerii z dnia pierwszego.


ŻURAWIE

































 

ALA ZASTARY

 




















 

ST.JOHN

 
































































 

OKRUTNIK

 












































 

 TA UKRAINKA

 















 

SIEMA ZIEMIA

 

















 

SPORO WODY

 






 

LUTY






















 

KRZTA

























 

WCZASY
































THE DOG
























 

BARTO KATT














 

VITTUMA 
























 

CIŚNIENIE




































 

MORD'A'STIGMATA