poniedziałek, 6 czerwca 2022

Mystic Festival 2022 - DZIEŃ 3 (Mercyful Fate, Vader, Sólstafir, Leprous, Lindy-Fay Hella i inni), 4.06.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Trzeci dzień Mystic Festival 2022, a wliczając rozgrzewkę czwarty, był muzycznym spotkaniem akustycznych folkowych brzmień z potężnym, wyrafinowanym wykopem. Choć większość festiwalowiczów skierowała swoje zainteresowanie ku występom legendarnego Kinga Diamonda i jego Mercyful Fate oraz obchodzącym w tym roku czterdziestolecie działalności muzykom grupy Vader, warto było zajrzeć też na mniejsze sceny.

 


 

 

Podobnie jak dnia poprzedniego swoją festiwalową trasę rozpoczęłam od Sabbath Stage, którą na cały dzień przejęła agencja Iron Realm Productions, specjalizująca się w zapraszaniu do naszego kraju fenomenalnych muzyków z szeroko pojętej dark folkowej niszy. Michał Choiński zaproponował otwartym słuchaczom cztery akustyczne, wyciszające i sprzyjające kontemplacji koncerty i każdy z nich był wyjątkowy. Scenę otworzył warszawski Rosk, który zagrał w całości poruszający album "Remnants", wzruszając i zachwycając śpiewem na dwa głosy oraz przemyślaną, dopracowaną do perfekcji konwencją. Zaintrygował Grift, czyli Erik Gardefors, który grając na gitarze i śpiewając wyczarował niezwykły klimat. Muzyka przenosiła w krainę gór i lasów, a wyobraźni pomagała dekoracja sceny - mikrofon i deski udekorowano gałęziami i liśćmi. 

Zanim powróciłam na Sabbath Stage by choć przez kilkanaście minut posłuchać melancholijnych melodii Hexvessel, zajrzałam na zlokalizowaną na Ulicy Elektryków Desert Stage, by zobaczyć fenomenalny Arabrot. Karin Park i Kjetil Nernes w towarzystwie perkusisty poradzili sobie z nieszczęśliwą, małą, zlokalizowaną tak, że słońce świeciło im prosto w twarze sceną wybitnie. Porwali publiczność energią i charyzmą. Ciekawie też prezentowali się wizualnie, w korespondujących ze sobą, białych strojach. 

Techniczną jazdę bez trzymanki na najwyższych obrotach na Shrine Stage Wiegedood oraz fenomenalny Imperial Triumphant, który zachwycił muzycznie i wizerunkowo. Była w tych dźwiękach energia, a zarazem wyrafinowanie rodem z muzyki klasycznej. Coś nieprawdopodobnego. 

Najtrudniejsze zadanie stało tego dnia jednak przed Lindy-Fay Hellą, wokalistką Wardruny, która wraz z zespołem Dei Farne śpiewała swoje utwory gdy festiwalowa publiczność podążała na scenę główną, by podziwiać Mercyful Fate. Zaśpiewała fenomenalnie, poruszając czułe struny i bardzo bolało mnie serce, gdy po 4 utworach musiałam udać się na Main Stage, mając cichą nadzieję, że to nie ostatnia okazja, by posłuchać jej fantastycznej twórczości na żywo. 

Mercyful Fate wynagrodzili jednak ten ból, prezentując porywający spektakl pełen zwrotów akcji i opatrzony ciekawą scenografią. King Diamond błyszczał, zachwycał i emanował niezwykłą energią. Świetnie grał zespół. Wszystko się zgadzało.  Spełniło się marzenie wielu osób i to jest właśnie w tym wszystkim najpiękniejsze. Przed gwiazdami zagrali świętujący czterdziestolecie działalności muzycy Vader, serwując potężne, ciężkie brzmienia, na których wychowało się kilka pokoleń fanów metalu. Było przerażająco, mrocznie, ogniście i potężnie - tak jak zawsze w przypadku tego niezniszczalnego składu. 

Warto wspomnieć jeszcze o tym, co działo się ostatniego festiwalowego dnia na Park Stage. Tu prym wiodły dwa świetnie znane w Polsce zespoły - islandzki Sólstafir oraz norweski Leprous, który na kilka dni przed festiwalem zastąpił wyczekiwaną grupę Killing Joke. Zarówno Islandczycy jak i Norwegowie zagrali bardzo mocne sety, pełne uwielbianych przez publiczność nagrań. Podczas koncertu Sólstafir jak zawsze nie brakowało spacerów wokalisty jak najbliżej fanów, tym razem nie po barierce, lecz po głośnikach oraz pięknych melodii przeplatających się z metalowym wykopem. Natomiast Leprous zaprezentowali godzinny set, w który pomiędzy hity na czele z "From The Flame", "Below", "Stuck" i "The Price" wpletli kompozycje z najnowszej płyty "Aphelion", w tym rozpoczynający koncert melancholijny, przepiękny "Out Of Here", porywający 'Running Low" i potężny finałowy "Nighttime Disguise", który nagrali wspólnie z fanami, o czym z dużą dozą sarkazmu wspomniał Einar Solberg. Dziękował też publiczności za ciepłe przyjęcie i słuchanie z uwagą mimo tego, że początkowo kto inny miał stać o 1 w nocy na scenie. Nie zabrakło też flagowego "The Sky Is Red". Niestety na koncert z Kanady nie zdołał przylecieć wiolonczelista Raphael Weinroth-Browne, ale i tak był to pełen energii, porywający występ, który piszącą tę słowa mimo 4-dniowego zmęczenia obudził tak bardzo, że pod koniec dała się ponieść emocjom, skacząc i śpiewając przebojowe melodie i nośne refreny. Było to fenomenalne zakończenie tego czterodniowego święta muzyki metalowej. 

Mystic Festival 2022 zarówno muzycznie jak i organizacyjnie został przygotowany na najwyższym poziomie i zostanie w pamięci jako jeden z najlepszych festiwali, w jakich miałam przyjemność i zaszczyt wziąć udział. Mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnej edycji w przyszłym roku. Dziękuję Mystic Coalition z całego serca!

Zostawiam was z galerią. Mam nadzieję, że się spodoba.

 

ROSK

 












































 

GRIFT






















 

 

ARABROT

 













































 

WIEGEDOOD
























 

 

HEXVESSEL 

























 

 

VADER

 



























































SÓLSTAFIR


























































 

 

IMPERIAL TRIUMPHANT




































 


LINDY-FAY HELLA











































 


MERCYFUL FATE
























































































 

KILLING JOKE LEPROUS