poniedziałek, 27 grudnia 2021

Gyða Valtýsdottir - Ox (3.12.2021)


Eteryczny, urzekający delikatnością i najczystszym pięknem wokal, subtelne partie wiolonczeli i otulający ciepłem klimat - tak brzmi "Ox", czwarty album islandzkiej kompozytorki i multiinstrumetalistki Gyðy Valtýsdottir, którą miałam przyjemność poznać podczas ostatniej przedpandemicznej edycji Halfway Festival w 2019 roku. Artystka na swojej nowej płycie czaruje, angażuje, koi i niepokoi, łącząc czyste piękno z bezkompromisowością. 

Agnes Obel, Jessica Moss, Resina, Emma Ruth Rundle, Bjork  - jeśli twórczość tych Pań jest ci bliska, a przy okazji zachwycasz się czystością wyrażania emocji przez Sigur Ros, możesz sięgnąć po ten album praktycznie w ciemno. Oczywiście, czytając coś takiego można pomyśleć, że wszystko już gdzieś było, ale Gyða stworzyła na tej płycie coś absolutnie wyjątkowego - mistyczny, baśniowy, senny klimat, który udziela się odbiorcy od pierwszego odsłuchu. 

Wokalistka, założycielka Mum, swoim krystalicznie czystym głosem urzeka i przenosi w świat marzeń i snów, sprawiając, że wszelkie smutki i problemy pozostają nieważne. Doskonale odnajduje się zarówno pośród onirycznych klasycznych partii jak i w momentach bardziej dynamicznych. Tu światło spotyka ciemność, w odpowiednich momentach podkreślając jej wyjątkowość subtelną smugą, tu pośród kropli deszczu czy delikatnych płatków śniegu pojawia się promyk słońca, podkreślający wyjątkowość chwili. 

Artystka oswaja mrok, przynosi ukojenie, otula przy pomocy muzyki ciepłem, urzeka czystym pięknem. Za pomocą minimalnych środków wyrazu i z drobnym wsparciem przyjaciół kreuje niezwykły świat, w którym można się zanurzyć. To czysty minimalizm, w którym klasyka spotyka post-rockową wrażliwość, ambient i... hip hop. W opozycji do instrumentalnych miniatur i zachwycającego subtelną słodyczą, która przyjemnie rozprzestrzenia delikatny, nie mdlący smak ponad ośmiominutowego "Alphabet" czy kołyszącego do snu, finałowego "Amaying", Gyða ujawnia swą mroczniejszą stronę w niepokojącym "Black Swan" i najbardziej bujającym na albumie "Heavenly Piracy", gdzie podejmuje próbę rapu. W hip hopowej stylistyce radzi sobie równie świetnie, jak w śpiewach na głosy i podniebnych wokalizach. Tym samym udowadnia, że jest bardzo zdolną, wszechstronną artystką, która jeszcze niejednym może zaskoczyć.

To cudowna płyta. Refleksyjna, nostalgiczna, delikatna, po prostu piękna, tak prawdziwie, w najczystszej postaci. Jest idealna na czas wyciszenia, odpoczynku, zatrzymania się w codziennym biegu. To kryształ, diament, skarb, który odkryty błyszczy długo i z nie słabnącą mocą.

98% 

Posłuchaj płyty: Gyða Valtýsdottir - Ox