środa, 31 marca 2021

Roman Wróblewski - 3.47 a.m. (7.04.2021)


Tym razem zacznę od być może nieco absurdalnego pytania: co robicie o 3:47?  Ci, którzy rozpoczynają pracę o 5-6 rano powoli budzą się, by zdążyć do swoich miejsc pracy. Przeważnie jednak odpowiedź jest jedna i ta sama - dla większości ludzi jest to jeszcze pora głębokiego snu. No chyba, że cierpi się na bezsenność to już inna sprawa... Miałam w swoim życiu czas, gdy oglądałam o tej porze "Miasteczko Twin Peaks", ale to nie jest tematem tego tekstu ;) .

 

Późne godziny nocne i wczesne poranne sprzyjają także w niektórych przypadkach artystycznemu natchnieniu czy tak zwanej wenie. Bajeczne krajobrazy malowane przez świt, wschody i zachody słońca i księżyca, momenty pierwszych porannych śpiewów ptaków, wszechogarniająca cisza, pozwalająca dostrzec i usłyszeć to, czego nie doświadczy się podczas dziennego zgiełku i natłoku - te czynniki niesamowicie inspirują. Wie o tym pochodzący z Trójmiasta pianista Roman Wróblewski, który za kilka dni opublikuje swój debiutancki album. 

Są takie dni, gdy nie można spać. Wtedy najlepiej spożytkować ten czas kreatywnie zamiast leżeć i bezproduktywnie patrzeć w sufit, nie mogąc ani zasnąć, ani niczego zrobić. Wróblewski przechodząc taki czas wstawał i siadał przy pianinie, by komponować, początkowo niezobowiązująco, później zaś, gdy zorientował się, że zaczyna kształtować się projekt, o którym od dawna marzył, szlifował zarysy utworów i dopracowywał szczegóły. 

Efektem prac artysty jest album niosący ze sobą ogromny ładunek emocji. Osiem fortepianowych kompozycji tworzy opowieść mieniącą się różnymi barwami i nastrojami. Wróblewski dzieli się ze słuchaczami osobistymi, wręcz intymnymi doświadczeniami i ogromną wrażliwością. To szczera płyta, a kwintesencją otwartości twórcy jest kompozycja "Into Shadow", w której artysta rozlicza się z własnymi kłopotami - trwającą siedem lat walką z chorobą alkoholową. Utwór pełen jest uzależniającego mroku i tajemniczości, a niepokojący nastrój udziela się słuchaczowi. To kompozycja, która odnalazłaby się w ścieżce dźwiękowej psychologicznego thrillera. 

Właściwie cały album można określić mianem filmowego. Docelowo artysta planuje podzielić się wizualną oprawą dla większości utworów, które dodatkowo podkreślą ich znaczenie i przesłanie. To ścieżka dźwiękowa niosąca nadzieję i ukojenie w niewesołych i pełnych niepewności czasach. Choć jak wspomniałam, w wielu  momentach jest mrocznie, są momenty wzruszające, jak "Free Fall", niezwykle ciepłe, a zarazem ekspresyjne, jak "Big Hug", czy refleksyjne i nostalgiczne, jak "End". Na albumie dominuje delikatność, ulotność i urokliwość i każda z kompozycji ma w sobie coś szczególnego.

"3.47 a.m." to płyta oszczędna w środkach wyrazu, ale niezwykle bogata w uczucia. Za pomocą właściwie jednego instrumentu pianista wykreował emocjonalny muzyczny świat, który trafia w czuły punkt wrażliwego odbiorcy. To muzyka nie tylko dla miłośników fortepianowych wzruszeń spod znaku Hani Rani, Olafura Arnaldsa, Nilsa Frahma, Lamberta czy Yana Tiersena. To dźwięki dla wszystkich, którzy szukają w muzyce piękna i szczerości.

79% 

Posłuchaj płyty: Roman Wróblewski - 3:47 a.m.