"Jeśli nie teraz, to kiedy?" - pomyśleli muzycy King Gizzard & The Lizard Wizard i opublikowali kolejny album. Która to już płyta? Trudno zliczyć, na pewno pierwsza w 2021 roku i patrząc na tempo coś czuję, że nie ostatnia. Jaka jest?
W przypadku takiej częstotliwości wydawania muzyki można poddawać w wątpliwość jej jakość. Tym razem się udało. Australijczycy trzymają równy poziom. Przez lata wypracowali charakterystyczne brzmienie, które ma wielu zwolenników, z drugiej jednak strony coraz trudniej im czymkolwiek zaskoczyć słuchaczy. W tym tkwi jednak siła tego zespołu, że rozpoznaje się, z kim ma się do czynienia po kilku sekundach.
To równa, dobra płyta, której przyjemnie się słucha. Nawiązuje do poprzednich zespołowych dokonań. Są tu echa nieśmiertelnego brzmienia mikrotonowego z "Flying Microtonal Banana" i sporo psychodelicznego malowania dźwiękami. Przy tej muzyce miło upływa czas i zapomina się o przygnębiającej codzienności.
"L.W" to kontynuacja ubiegłorocznego "K.G". a tak naprawdę prolog tego albumu. Dobitnie pokazuje to klamra w postaci kompozycji "K.G.L.W.", która wieńczy "L.W." i której fragment rozpoczyna "K.G.". Muzycy od dawna nie ukrywają, że zależy im na dobrej kondycji środowiska naturalnego. Tym razem postanowili wesprzeć je dosłownie i część kosztów ze sprzedaży płyty przeznaczyć na ... drzewa.
1 dolar z każdej wpłaty za pobranie albumu zostanie przekazany firmie Greenfleet sadzącej lasy na obszarze Australii i Nowej Zelandii. Zespół postawił sobie za cel 2000 pobrań, by obsadzić nowym lasem obszar 1000 m2 w Pearsons Block w regionie Central Victoria. Rosły tam gatunki endemiczne takie jak eukaliptus, czy specjalna odmiana akacji. Nowy las zapewni dom dla wielu zwierząt i pozwoli przywrócić pierwotny ekosystem na tym obszarze. Biorąc pod uwagę cel wydania płyty opinia na temat jej zawartości ma znaczenie drugorzędne. W imię tej wspaniałej idei nie sposób się do tej akcji nie przyłączyć.
76%
Posłuchaj płyty: King Gizzard & The Lizard Wizard - L.W.
