czwartek, 14 maja 2020

Flaner Klespoza - Wędrówka po lesie, w którym mieszkają bogowie i rosną wszechświaty (10.05.2020)

Flaner Klespoza - Wędrówka po lesie, w którym mieszkają bogowie i rosną wszechświaty

Jak często wydawać płyty, by pamiętali o Tobie słuchacze? W dobie Internetu i zalewu informacjami może okazać się, że standardowe dwa - trzy lata odstępu to zdecydowanie za długo, by nie dać o sobie zapomnieć. Wielu artystów publikuje raz w roku, ale są też tacy, dla których pięć płyt w roku nie stanowi problemu (np. King Gizzard & The Lizard Wizard). Ale nowa płyta np. co dwa miesiące?  Niewielu jest tak płodnych artystów. Wszelkie normy próbuje przekroczyć pewien tajemniczy polski artysta... 


Pandemia i izolacja sprzyjają wydawnictwom samodzielnym i jednoosobowym. Świetnie odnajduje się w takiej działalności tajemniczy Flaner Klespoza, będący pod opieką nowej awanagardowej wytwórni niezależnej - Nagrań Somnambulicznych. Od 1 stycznia bieżącego roku ukazały się już trzy jego wydawnictwa. Gdy jeszcze słuchacze nie zdążyli przywyknąć do "Przygód i Tajemnic" dostępna była już do sprawdzenia ich kontynuacja. Teraz otrzymaliśmy kolejny album. Czy równie dobry jak poprzednie?

Na pewno inny, ale równie intrygujący i nieoczywisty. Trochę eksperymentalny, a z drugiej strony przystępny, bo wnikliwy słuchacz znajdzie na nim sporo melodii. To dźwiękowa podróż do magicznego lasu - domu mistycznych stworzeń, duchów i roślin o niesamowitych właściwościach. Wycieczka przepiękna i zapewniająca niesamowite doznania. Zgodnie z zamierzeniami autora ma być to historia opowiadana z perspektywy członków pierwotnego plemienia. 

Właśnie taki "plemienny" i rytualny charakter przybrał ten album. Utwory łączą się ze sobą płynnie, balansując między tanecznością i refleksyjnością. Co ciekawe, znajdziecie tu także teksty, zapętlone w samplach rodem z Azji i Afryki. Dopełniają je nagrania terenowe artysty zarejestrowane w środku lasu z pogłosami, szmerami, szumami i śpiewem ptaków oraz delikatne brzmienie syntezatorów analogowych. Wszystko to tworzy niezwykły, hipnotyzujący klimat, któremu nie sposób się nie poddać. 

Album wciąga coraz bardziej z każdym kolejnym odsłuchem. Najlepiej brzmi w całości, nieprzerywany codziennymi sprawami, w nocy, w całkowitym skupieniu.W innych warunkach może sprawiać wrażenie zbyt dziwnego, eksperymentalnego, a nawet nieprzyswajalnego. Jeśli jednak poświęci mu się odpowiednio dużo energii, odwdzięcza się niezwykłymi doznaniami. To sztuka dla wymagających słuchaczy, otwartych na nowe i nieznane, nie zważających na gatunki, ramy. Znajdą tu coś dla siebie wielbiciele dźwięków spod znaku JAAA!.

Logika wskazuje na to, że kolejna odsłona przygód artysty ukaże się w lipcu. Czy 2020 to w takim razie rok Flanera Klespozy? Wszystko na to wskazuje, skoro nie tylko Pitchfork już zauważył, że taki polski wykonawca istnieje. Toż sam prezydent Duda docenił fenomen jego nowej płyty, a nawet usłyszał o niej papież. No dobrze, to ostatnie zdanie to żart. Chyba nie do końca dobry, ale szeroko promowany przez wytwórnię. W każdym razie posłuchać warto, co najmniej kilka razy, najlepiej w czasie tych dwóch miesięcy, żeby zdążyć przed kolejną płytą Flanera.