niedziela, 15 marca 2020

Psychonaut - Unfold The God Man (6.03.2020)

Psychonaut - Unfold The God Man

Są z Belgii i jak piszą na profilu na portalu Bandcamp "wzięli się znikąd". Tak naprawdę pochodzą z Mechelen, miasta położonego między Brukselą a Antwerpią i od sześciu lat prężnie działają na lokalnej scenie niezależnej. Po licznych koncertach, opublikowaniu dwóch EPek i nagrań demo, trio Psychonaut nieco ponad tydzień temu nareszcie podzieliło się swoim długogrającym debiutem. Krótko pisząc jest to bardzo dobra płyta.



Zawiera ponad godzinę dźwięków z pogranicza tych klasyfikowanych z przedrostkiem "post" i "psychodelic" - momentami klimatycznych i pejzażowych, innym razem pobudzających energetycznymi riffami. Muzycy hipnotyzują i wprowadzają w trans, by chwilę później zmienić tempo i "przywalić" metalowym mrokiem znanym z twórczości takich grup jak Neurosis, Cult Of Luna czy Amenra. Oprócz ciężaru i melancholii jest w tym brzmieniu jednak sporo melodyjności i chwytliwości, dzięki czemu  całość może spodobać się także wielbicielom progresywnej klasyki spod znaku Pink Floyd, Alice In Chains i Tool. Dzięki tej różnorodności i uniwersalności płyty słucha się naprawdę przyjemnie.

Na "Unfold The God Man" Psychonaut grają z pasją, nie oszczędzając się. Kombinują, bawią się brzmieniem i słychać to bardzo wyraźnie. Growle, krzyki i śpiew gitarzysty Stefana De Graefa świetnie uzupełniają się z czystym wokalem basisty Thomasa Michielsa. Skład tria dopełnia perkusista Peter Le Page. Razem nagrali płytę wielobarwną i pełną emocji, która z odsłuchu na odsłuch coraz bardziej zyskuje i zostaje w pamięci.

Niemałe znaczenie mają tutaj teksty. To spójna, koncepcyjna opowieść o meandrach ludzkiej świadomości, poszukiwaniu własnej tożsamości, sensie istnienia i związku człowieka z naturą, przedstawiona przez pryzmat osobistych doświadczeń i przemyśleń członków zespołu, którzy toczyli długie rozmowy zanim powstał zarys liryczny wydawnictwa. Nagrywali całość trzy lata, dopracowując skrupulatnie każdy detal. Pomogli im w tym goście, w tym współproducent Chiaran Verheyden, odpowiedzialny za syntezatorowe pasaże, Dieter Vaganée, który zagrał na saksofonach, chórzyści, czy wirtuoz didgeridoo i śpiewu gardłowego.  Wysiłek się opłacił - album brzmi wyśmienicie. 

Nie brakuje tu także ważnej dla muzyków symboliki - dźwięk A przestrojono z częstotliwości 440 Hz do 432 Hz zgodnie z założeniem, że jest to wielokrotność cyfry 9, mającej kluczowe znaczenie dla tria. Tyle jest też kompozycji na płycie, a całość trwa 69 minut. Utwory rozwijają się niespiesznie, stopniowo uzależniając od siebie słuchacza. Każdy fragment tej płyty jest na swoim miejscu i płynnie łączy się ze swoim poprzednikiem i następcą. 

"All I Saw As A Huge Monkey" świetnie wprowadza w tajemniczy, mroczny klimat płyty.  Energetyczny "The Story Of Your Enslavement" spodoba się fanom Cult Of Luna. Do rytmicznego handbangingu pobudzi "Kabuddah" z bardzo chwytliwym zaśpiewem, stopniowo przechodzącym w krzyk. W "Fall Of Consciousness" fantastycznie płynie melodia gitary, doskonale narasta napięcie i po art-rockowej hipnozie kompozycja nabiera post-metalowej mocy. Warto też posłuchać uważnie solówki i riffów. 

"Sananda" początkowo urzeka delikatnością, by po minucie wybuchnąć gitarową energią. Gardłowy wokal, miarowe uderzenia bębnów i dark-folkowy klimat zachwycają w "Celestial Dictator", przywodzącym na myśl dokonania Heilung. Później kompozycja nabiera post-metalowego charakteru. "Halls Of Amenti" atakuje doom'owym basem i siłą gitarowych riffów. Jest w tym utworze potężny ładunek mroku. Ciężar równoważą psychodeliczne harmonie wokalne i melodyjność prowadzenia gitary. W "Nexus" krew w żyłach mrozi niepokojący, a jednocześnie zapierający dech, niesamowicie piękny śpiew chóru. Album wieńczy zaś ponad piętnastominutowy, pełen zmian tempa, będący kwintesencją stylu grupy.

"Unfold The God Man" to fantastyczna płyta, mieniąca się wieloma muzycznymi odcieniami i niezwykle emocjonalna. Taka, do której chce się wracać, w której chce się wielokrotnie zanurzać, by dać się ponieść wyobraźni i odpocząć przy ambitnej, różnorodnej muzyce.

Na koniec tego tekstu chciałam uspokoić ewentualnych zainteresowanych czytaniem recenzji - ta strona będzie działać niezmiennie mimo niełatwej sytuacji w branży muzycznej. Skoro i tak wszyscy siedzimy w domu i mamy więcej czasu niż zwykle, warto wykorzystać ten nadmiar na wsparcie artystów choćby posłuchaniem ich dokonań, kupieniem płyt i podzieleniem się z nimi słowami uznania za pracę i oddziaływanie na nasze emocje. 
 
89%

Albumu Psychonaut posłuchacie tutaj: Psychonaut - Unfold The God Man