środa, 25 grudnia 2019

Zaginione płyty 2019 - PAŹDZIERNIK - GRUDZIEŃ


No i stało się to, czego się obawiałam - koniec roku zbliża się nieuchronnie. Czas podsumowań i moment, gdy brakuje czasu na napisanie o tym, o czym by się chciało. Poniżej zwyczajowo lista premier z krótkimi opisami płyt, które powinny doczekać się pełnych recenzji. Dziennikarz radiowej Trójki Piotr Stelmach powiedział kiedyś, że w ciągu roku jest w stanie dowiedzieć się o mniej więcej 5% wszystkich ukazujących się wydawnictw na świecie. To gigantyczna liczba, niewyobrażalna. Boję się myśleć, ile ja ominęłam. Jednak jak powszechnie wiadomo nie da się zrobić wszystkiego i pozostaje nam pogodzić się z tym faktem. Zapraszam na przegląd ostatniego kwartału 2019 roku - jak zawsze przekrojowy - od klasyki po black metal.



 Na początek teksty, które ukazały się na łamach soundrive.pl












A teraz już przejdźmy do zaginionych płyt...

Hildur Gudnadóttir - Joker OST (4.10.2019)

Hildur Gudnadóttir - Joker OST
Ta islandzka kompozytorka dała się poznać szerszemu gronu słuchaczy dzięki ścieżce dźwiękowej do serialu "Czarnobyl", za którą zdobyła szereg nagród. Jeszcze nie ucichły owacje, a artystka zaproponowała kolejną rewelacyjną płytę z muzyką do "Jokera", jednego z najważniejszych filmów mijającego roku. 

Prace nad oprawą dźwiękową filmu trwały prawie półtorej roku, jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć do filmu. Otrzymała scenariusz i na jego podstawie wykreowała muzyczny świat, opatrzony własną wrażliwością i wyobrażeniami, przepięknie obrazując wewnętrzną przemianę bohatera, jego walkę i rozterki. Jak pisał Marcin Kozicki w rzeczywistości Hildur za sprawą rozpisanych partytur miała wpływ na późniejszy kształt poszczególnych scen i fragmentów filmu. Pod wpływem jej kompozycji filmowcy zmieniali nawet niektóre założenia dotyczące konkretnych ujęć.

To muzyka niesamowicie mroczna, niepokojąca, atmosferyczna. Chwilami mrożąca krew w żyłach. Nieco przygnębiająca, bardzo starannie zaaranżowana, z dbałością o detale. Nie jest rozbuchana, wręcz przeciwnie, dominuje tu kameralny charakter. Dzięki temu jest bardziej bezpośrednia i rozbudza emocje.

Kim Gordon - No Home Record (10.10.2019) 

Kim Gordon - No Home Record 
Znacie ją z Sonic Youth, który współtworzyła z Thurstonem Moore. Po latach postanowiła podzielić się pierwszym solowym albumem. Mimo że stwarza pozory płyty elektronicznej, nie odbiega tak bardzo od dokonań macierzystego, zasłużonego zespołu z czasów, gdy muzycy byli parą. Jest tu punkowa energia, noise'owe przestery i mnóstwo klawiszowych partii. Do tego emocjonalne teksty, pozostawiające słuchaczowi szerokie pole do interpretacji. To dla artystki początek nowej drogi, niełatwej, ale bardzo ciekawej. 

Floating Points - Crush (18.10.2019) 


Floating Points - Crush
Muzyka klasyczna i elektroniczna to pozornie dwie wykluczające się artystyczne dziedziny. Jednak w ostatnich latach wielokrotnie okazywało się, że umiejętne łączenie nawet skrajnych obszarów może dawać ciekawe efekty. Udowodniła to Resina, dał temu wyraz Son Lux, a kilka miesięcy temu bardzo obiecującym albumem podzielił się uznany na niezależnej scenie producent Sam Shepherd, znany jako Floating Points. 

"Crush" to wypadkowa elektronicznych pasaży i inspiracji muzyką klasyczną oraz jazzowymi improwizacjami. Płyta w przeciwieństwie do poprzedniej została nagrana bardzo szybko - podczas intensywnej, pięciodniowej sesji.  Efektem jest dwanaście fragmentów, budujących wielobarwną, pastelową całość, pełną energii i niebanalnych pomysłów aranżacyjnych.
To świetna propozycja na praktycznie każdą okazję - sprawdza się zarówno jako towarzysz różnych zajęć, jak i album potrafiący zaangażować. Jest w tych dźwiękach magia i uniwersalna siła, która sprawia, że materiał może trafić zarówno do fanów elektroniki, jak i osób nie zważających na gatunki i poszukujących w muzyce emocji. Warto dać się tej płycie wciągnąć na co najmniej kilka wieczorów.

Editors - Black Gold (25.10.2019) 


Editors - Black Gold25.10 był prawdopodobnie najbardziej urodzajnym piątkiem 2019 roku. Po albumach Leprous, Alcest, Swans czy chociażby Bruce'a Soorda przyszedł czas, by powiedzieć kilka słów o tych, które musiały poczekać na swój czas nieco dłużej. Editors wybrali ten dzień na podsumowanie swojej piętnastoletniej kariery. Efektem jest retrospektywna kompilacja, zawierająca przegląd najpopularniejszych nagrań grupy z całego okresu, kilka akustycznych aranżacji z wykorzystaniem klasycznej gitary i klawiszy oraz trzy nowe piosenki. To świetna okazja dla tych, którzy nie mieli dotąd styczności z muzyką grupy, by przyjrzeć się, o co w tych dźwiękach chodzi, a także pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów zespołu. 

Warto zwrócić uwagę na festiwalowy hymn "Frankenstein", przyjemny "Upside Down" oraz doskonały utwór tytułowy, nawiązujący do dokonań Depeche Mode. Płytę wyprodukował Garrett Lee, współpracownik U2, Snow Patrol, REM i The Killers, z którym muzycy pracowali już przy przełomowym albumie "An End Has A Start".

Cigarettes After Sex - Cry (25.10.2019) 


Cigarettes After Sex - Cry
Bardzo często w recenzjach różnych albumów pojawia się określenie "charakterystyczny styl", mające podkreślić wyjątkowość danej grupy. To cecha, która sprawia, że dane dźwięki kojarzone są automatycznie z konkretnym zespołem czy wykonawcą. Taki wyznacznik posiada muzyka Cigarettes After Sex, którzy przedostali się do świadomości szerszej publiczności dzięki urzekająco pięknym, delikatnym balladom miłosnym zawartym na debiutanckiej EPce oraz pierwszym długogrającym albumie. 

Na drugiej płycie zespołu właściwie nie zmieniło się nic. To wciąż chwytające za serce wrażliwego słuchacza piosenki, problem jednak w tym, że trudno je odróżnić od tych znanych wcześniej. Mam wrażenie, że grupa wpadła w pułapkę "własnego stylu" i chcąc zachować to, co potrafi najlepiej powieliła schemat, który przyniósł jej sukces. Jedni uznają to za ogromną zaletę twierdząc, że muzycy grają swoje i robią to najlepiej jak potrafią, jednak szukający w dźwiękach czegoś więcej i otwarci na nowe brzmienia odbiorcy mogą uznać, że album jest zwyczajnie wtórny i nudny. Nie mam wątpliwości, że po usłyszeniu pierwszych taktów dowolnej piosenki z tej płyty od razu będziecie wiedzieli, kto jest ich autorem.

Sunn O))) - Pyroclasts (25.10.2019) 


Sunn O))) - Pyroclasts No i jest druga część "Life Metal", którym Sunn O)) uraczyli nas w kwietniu. Znajdziecie na niej cztery ponad dziesięciominutowe kompozycje, rozwijające się powoli i niespiesznie budujące tajemniczą, przepełnioną niepokojem atmosferę, w której przeważają drone'owe sprzężenia i przestery. To muzyka oddziałująca na podświadomość, w specyficznych okolicznościach mogąca działać jak dobry thriller psychologiczny. Eksperymenty gitarowe wdzierają się w mózg słuchacza, drążąc jego zakamarki, wywołując nierzadko skrajne emocje. To album dla odważnych, którzy nie boją się długich, klimatycznych form.

Noże - Gniew (25.10.2019) 


Noże - Gniew
Ostre, budzące postrach narzędzie, wykorzystywane do ujarzmiania wykorzystywanych przez człowieka przedmiotów, czy żywności. Można zadać nim śmiertelny cios, zranić, sprawić ból. Nóż u niejednej osoby wywołuje skojarzenia niepokojące, czasem przywołując złe wspomnienia. Jest bezkompromisowy, niebezpieczny i wyraźnie zaznacza swoją obecność. Taka jest też muzyka grupy, która przyjęła nazwę od tego narzędzia. Noże niedawno wydały swój fonograficzny debiut i nie boją się grać tego, co chcą.  

Ich muzyka przepełniona jest niepokojem i egzystencjalnymi rozterkami. To utwory chwytliwe, lecz niebanalne, hałaśliwe, a zarazem niepozbawione popowej melodyki. Wyrazistość przekazu podkreślają polskie teksty i przejmujący głos Karola Kruczka. Wokalista poszukuje w nich odpowiedzi na dręczące go pytania. To muzyka, której od dawna brakowało na polskim rynku - przystępna i jednocześnie nieoczywista, a dzięki temu uniwersalna. Tak grała kiedyś Republika, tak grał Myslovitz z Arturem Rojkiem w składzie. Czy tę lukę zapełnią Noże okaże się pewnie za kilka lat. Trzymam kciuki.

Drip Of Lies - Hell (28.10.2019) 


Drip Of Lies - Hell Nieco ponad dwadzieścia minut muzyki - czy to dużo, czy mało to kwestia gustu. Tyle może trwać płyta punkowego zespołu, tyle też może zająć jedna progresywna kompozycja. W tym przypadku mamy do czynienia z albumem, drugim w dyskografii grupy Drip Of Lies. Muzycy kazali czekać fanom na swój powrót aż siedem lat. Czy się opłacało?

Myślę, że tak, bo to bardzo dobry materiał, dający nadzieję, że warszawski zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Spodoba się fanom szybkich muzycznych strzałów, zsmian tempa, ostrych tnących gitar skontrastowanych melodią i przeszywających growli. Tak faktycznie mogłoby brzmieć piekło, gdyby faktycznie istniało.

Une Misere - Sermon (1.11.2019)


Une Misere - Sermon
Rozpacz, cierpienie, całkowita rezygnacja, depresja, poddanie się, upadek - to tematy często poruszane w sztuce i niezwykle trudno na chwilę obecną znaleźć jeszcze album, który przedstawi je w sposób szczery, a zarazem nowatorski. Ciekawy materiał poruszający te tematy powstał niedawno na Islandii, za sprawą grupy Une Misere. 

To projekt założony w 2016 roku przez grupę przyjaciół, który wcześniej udzielali się m.in. w Grit Teeth, Trust the Lies i In The Company of Men. Muzycy wystartowali z pełną mocą - ich debiut ukazał się w ramach Nuclear Blast. Niespełna czterdzieści minut wściekłych gitar i mrocznych wokali, dopełnionych potężną pracą sekcji rytmicznej to naprawdę solidna dawka mocnych wrażeń. Dodatkowym atutem płyty jest świetna produkcja i czyste brzmienie. Słucha się tego naprawdę dobrze.

Low Roar - Ross (8.11.2019) 


Low Roar - RossJest Amerykaninem, swój debiut nagrał na Islandii, a od 2 lat mieszka w Polsce. Mowa oczywiście o Ryanie Karazij - songwriterze występującym jako Low Roar. Muzyk niedawno wydał swój czwarty album. 

"Ross" to kwintesencja spokoju i niezmąconego piękna. Album wyciszający, dający ukojenie, atmosferyczny, emocjonalny. Trafiający w serce. Tu nie potrzeba słów, tej płyty po prostu trzeba posłuchać. We własnym tempie. Na spokojnie, z należytym szacunkiem. Sprawdźcie sami.

Tindersticks - No Treasure But Hope (15.11.2019) 


Tindersticks - No Treasure But Hope
"Czułem, że powinniśmy zrobić coś sensownego" - powiedział lider Tindersticks, tłumacząc się z nowej płyty zespołu. Efektem prac grupy jest wydawnictwo bardzo kameralne, nastrojowe i poruszające. Wypełniają je pełne ciepła i delikatności, przyjemne piosenki z ważnym przekazem. Dotykają tego, co naprawdę w życiu istotne - miłości, tęsknoty, bliskości drugiej osoby, rodziny, a także tematów istotnych społecznie, jak pierwsza wojna światowa. To piękna, relaksująca płyta, momentami pełna melancholii, przynosząca elementy nowe w twórczości grupy, jak soulowe odniesienia w "Tough Love", ale wciąż w pełni zgodna ze stylem grupy. Pozycja obowiązkowa dla fanów.

Hammock - Silencia (15.11.2019) 


"Silencia" jest wstępem do ciszy", powiedział Marc Byrd, połowa duetu Hammock, objaśniając koncept nowego wydawnictwa grupy. To trzecia część tryptyku o stracie, kontynuacja "Mysterium" i "Universalis". To muzyka medytacyjna, ilustracyjna, urzekająca delikatnością. Wyciszająca, terapeutyczna. Z powodzeniem wpisałaby się w koncept "Muzyki Ciszy" - audycji pojawiającej się w Wielki Piątek zamiast Listy Przebojów Programu Trzeciego. 

Cisza to ważny aspekt ludzkiego życia. Niezbędny. Czasem dający ukojenie, innym razem przywołujący różne myśli, nie zawsze pozytywne. Tu wieńczy opowieść w hołdzie siostrzeńcowi Byrda, który zmarł w wieku 20 lat. Odnosi się do etapu pogodzenia się z bolesną stratą, akceptacji faktu. To moment pozwalający znów ruszyć do przodu. To płyta, którą przeżywa się głęboko w duszy. Poruszająca. Ważna.

Coldplay - Everyday Life (22.11.2019) 


Coldplay - Everyday Life
To jeden z najbardziej znanych zespołów dwudziestego pierwszego wieku. Jedni ich uwielbiają, inni uważają za kicz. Trudno właściwie znaleźć osobę, która nie słyszała o Coldplay. Choć trochę czasu minęło od ostatniej płyty, o grupie wciąż jest głośno. Teraz będzie jeszcze głośniej za sprawą nowej płyty...

Czy nowego albumu brytyjskiego kwartetu faktycznie można słuchać codziennie? Właściwie tak, bo wciąż jest to muzyka z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Nie razi, towarzyszy w codziennych czynnościach, miło się ją nuci. Ale czy tylko tyle? 

"Everyday Life" to album kameralny, w sam raz do słuchania w domowym zaciszu. Bardzo nostalgiczny. Brzmi trochę jak powrót do pierwszych zespołowych wydawnictw, trochę jak kolejna odsłona "Ghost Stories", ale jest na niej też coś nowego. Nieco brak tej płycie spójności - są tu nagrania, które z powodzeniem sprawdzą się w rozgłośniach radiowych, jak delikatny, bardzo emocjonalny "Daddy", pulsujący "Trouble In Town", nawiązujący do lat osiemdziesiątych "Champion Of The World", są ciekawe pomysły aranżacyjne, jak w jazzującym "Arabesque", są też szkice akustyczne, które zdaje się, że wymagają dopracowania. Z drugiej strony ich organiczne brzmienie, przywodzące na myśl warunki domowe ociepla zawartość płyty. Znajdziecie tu też zabawę z przesuwaniem taśmy, retro-odniesienia, jazzowe wstawki, głosy dzieci. 

Chris Martin wciąż śpiewać potrafi, a jego koledzy z zespołu bawić się wspólnym tworzeniem. Zaprosili na ten album kilku gości, którzy urozmaicili brzmienie. Jest chór, jest sekcja dęta, są dobre teksty. Przyznaję, myślałam, że Coldplay nie nagra nic ciekawego. Na szczęście pomyliłam się. Warto sprawdzić ten album, choćby dla kilku nagrań.

Tuvaband - I Entered The Void (27.11.2019) 


Tuvaband - I Entered The Void Jest z Norwegii, mieszka w Niemczech, ma swój muzyczny projekt. Nazywa się Tuva Hellum Marschhäuser i jest piosenkarką, autorką tekstów i kompozytorką. Jej twórczość spodoba Wam się, jeśli lubicie rockowe ballady spod znaku Daughter. 

Trzecia płyta wokalistki to dziesięć świetnych piosenek - emocjonalnych, wpadających w ucho dzięki jej kołyszącemu głosowi, a jednocześnie wymykających się klasyfikacji. Dream popowa ulotność łączy się tu z rockową zadziornością, post-rockową estetyką i shoegaze'ową atmosferą. 

Płyty słucha się jednym tchem chłonąc piękne melodie i dając się hipnotyzować zgrzytliwym partiom gitar, klawiszowym pasażom i pulsującej sekcji rytmicznej. Album płynie, koi, urzeka naturalnym ciepłem i melancholią. W nagraniach wsparli wokalistkę muzycy, który koncertowali z nią, tj, Håkon Brunborg Kjenstad i Tobias Pfeil, a także perkusista Ole Mofjell. Jedno jest pewne - Elena Tonra ma w Norwegii konkurentkę.

LowBow - murmurs (5.12.2019) 


LowBow - murmurs!
Grudzień to bez wątpienia czas wyciszenia, odpoczynku, spokoju. Idealny soundtrack na te dni stworzył Maciej Sadowski, gdański kompozytor nagrywający pod szyldem LowBow. Jak sam podkreśla główną inspiracją do tworzenia jest dla niego natura - nieprzewidywalna, zapierająca dech i zachwycająca. 

Pierwsze nagrane przez niego kompozycje były wyrazem podziwu dla piękna najważniejszych dla muzyka miejsc - okolic wschodniej granicy Polski, gdzie dorastał, wybrzeża Bałtyku, które zamieszkuje dziś oraz dziewiczych, surowych terenów Skandynawii. "murmurs" to kwintesencja wrażliwości i delikatności. Album przepełniony jest melancholią oraz poczuciem, że to, co wydaje nam się wieczne, jest w istocie niezwykle kruche i z łatwością ginie na naszych oczach. To próba uchwycenia i zatrzymania piękna przed destrukcyjną naturą współczesnego świata. 

Maciej Sadowski to kontrabasista znany na trójmiejskiej scenie jazzowej. "murmurs" to owoc współpracy artysty z wiolonczelistką Małgorzatą Znarowską. Te dwa instrumenty spaja elektroniczna podstawa, nadająca kompozycjom głębi. Muzyka klasyczna spotyka tu dźwięki bliższe współczesności. To twórczość bardzo pejzażowa, ilustracyjna, silnie oddziałująca na wyobraźnię. Z pozoru zarezerwowana dla melomanów, a jednak niezwykle uniwersalna. Pośród ambientowo-klasycznych pasaży znajdziecie w niej nawiązania do słowiańskiej tradycji folkowej. To naprawdę piękne połączenie.

Yann Tiersen - Portrait (6.12.2019) 


Nowy album mistrza to przegląd klasycznych nagrań w nowych aranżacjach i trzy nowe kompozycje. To dowód na to, że muzyka klasyczna wcale nie musi być wtórna i może nieść ze sobą ogrom emocji. W nagraniach płyty wzięli udział goście, tacy jak Stephen O'Malley z Sunn O))), John Grant, Ghuf Rhys, czy Blonde Redhead. Ich udział dodał utworom uroku i głębi. Delikatne wokale, przejmujące brzmienie fortepianu i poruszające melodie - tak, to piękna płyta.

Mono & AA Williams - Exit In Darkness (13.12.2019) 


Mono & AA Williams - Exit In Darkness
Rok 2019 to dla Mono ważny czas. Japończycy świętują w tym roku dwudziestolecie działalności artystycznej. Z tej okazji w styczniu podzielili się dziesiątym albumem studyjnym. Gratką dla miłośników ich emocjonalnych kompozycji jest także wspólne dzieło nagrane z obiecującą wokalistką i gitarzystką AA Williams, która dała się poznać szerszej publiczności podczas trasy z Brutus i Cult Of Luna. Efektem prac Japończyków i artystki jest piękna EPka. Eteryczny wokal Williams idealnie współgra z charakterystyczną melodyką i budowaniem napięcia przez muzyków Mono. Obie strony rozumiały się w studiu praktycznie bez słów, co wyraźnie da się odczuć słuchając tych kompozycji.

Duster - Duster (13.12.2019) 


Duster - Duster Nie ma to jak dobra okładka płyty. Głupio się przyznać, ale nietypowy, tajemniczy, spoglądający nieco przewrotnie kot przykuł moją uwagę na tyle, że zdecydowałam się przesłuchać tę płytę. O zespole nie miałam pojęcia i prawdopodobnie, gdyby nie szata graficzna wydawnictwa, album nie trafiłby do tego zestawienia. 

Duster pochodzą ze Stanów i są triem. Właśnie wydali swój trzeci album, po… dziewiętnastoletniej przerwie. To porcja świetnej psychodelii, zabarwionej przesterami i nieoczywistym wokalem. Garażowe, analogowe brzmienie, niezależność i bezpośredniość są także atutami tego wydawnictwa. Jeśli lubicie indie rocka, oldschoolowe brzmienie i hipnotyzujące dźwięki, jest duża szansa, że polubicie tę płytę.  

Arkona - Age Of Capricorn (13.12.2019) 


Arkona - Age Of Capricorn
Złowieszcze szepty, tajemniczy wstęp i niepokojący klimat - tak zaczyna się nowy album Arkony. To siódma płyta w dorobku jednych z najbardziej zasłużonych przedstawicieli polskiego black metalu. Jest tu wszystko, co na black metalowym albumie być powinno - szaleńcze tempo, atmosfera grozy, muzyczna otchłań, krzyki, blasty, przestery, a dodatkowo, skryte głęboko melodie. Utwory mimo swojego ciężaru…płyną. To zasługa progresywnych partii gitar oraz brzmienia organów. Płyta, która sprosta oczekiwaniom fanów dźwięków ekstremalnych.



Black Tundra - Daylight Dark (17.12.2019)


Podobno w grudniu nie ukazują się ciekawe płyty… zaprzeczyć temu stereotypowemu myśleniu próbują warszawiacy z Black Tundra, którzy wcześniej udzielali się w zespołach Dopelord i Hidden Haze. Ich propozycja to zgrabna mieszanka doom'owego ciężaru i stroner-rockowego prowadzenia melodii, dopełniona mocnym wokalem. To drugi album grupy. Jest tu sporo ciekawych riffów, basowego groove'u i charakterystycznego mroku. Warto posłuchać. Muzycy zagrają w styczniu na kilku koncertach w polskich miastach razem z kolegami z 4dots.