poniedziałek, 25 listopada 2019

Vofa - Vofa (18.11.2019)



Vofa - Vofa

Są z Islandii, kochają melancholię i mrok i przez ostatnie piętnaście lat przyczynili się do rozwoju popularności eksperymentalnego metalu w swojej ojczyźnie. Właśnie wydali swój wspólny debiut. Z imion i nazwisk w tym projekcie pozostają całkowicie anonimowi i gdyby nie Marcin Kozicki i jego "Stacja Islandia", prawdopodobnie bym ten album przeoczyła. Co chce nam przekazać tajemnicza Vofa?




Diabelski growl, przeszywający skrzek, doom'owy ciężar, drażniące uszy niezaprawionego w metalowych "bojach" słuchacza wściekłe przestery i przytłaczająca atmosfera - dźwięki zawarte na albumie z powodzeniem mogłyby posłużyć do muzycznej ilustracji najmroczniejszych zakamarków piekła, czy np. stanowić soundtrack do planowanej właśnie zbrodni. To twórczość dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i oparta przede wszystkim na budowaniu atmosfery grozy i niepokoju. Na wydawnictwo składają się trzy dwunastominutowe kompozycje, tworzące spójną historię. 

Vofa to po islandzku duch, zjawa, widmo. Nazwa ta doskonale koresponduje z przekazem i charakterem twórczości grupy. Muzycy deklarują, że celem Vofy jest eksplorowanie ciemnej strony życia. To przepełniona egzystencjalnym bólem opowieść o depresji, zrównoważona poszukiwaniami eterycznego piękna w pozbawionej niejednokrotnie sensu ludzkiej egzystencji. Z otchłani wyziera brud, wszechogarniający smutek i rozpacz, podkreślone agresywnymi riffami, przytłaczającymi partiami perkusji i mrożącym krew w żyłach, wyjątkowo intensywnym wokalu. Całość intryguje, niepokoi i skłania po zakończeniu odsłuchu do ponownego zanurzenia się w gęstwinie mroku. 

Słuchając Vofy w samotności, w zupełnej ciemności można się nieźle przestraszyć. Dźwięki zawarte na albumie kipią od emocji, wzierając się głęboko w duszę odbiorcy i pozostawiając w niej tajemniczy cień. To muzyka dla wielbicieli mocnych wrażeń, która potrafi zahipnotyzować, lecz jednocześnie może spotęgować stan przygnębienia i oddziaływać na podświadomość wrażliwszych słuchaczy. 

Jest w niej nuta melancholii i nostalgicznej tęsknoty za utraconym pięknem. Co ciekawe, mimo swojego ciężaru kompozycje zdecydowanie bardziej intrygują niż przytłaczają. To zasługa skrytych w mroku melodii i głębokich niskich wokali czających się za growlem. Warto wsłuchać się w nie uważnie. Ta płyta ma w sobie coś wyjątkowego, nieuchwytnego - potężną siłę oddziaływania, której nie sposób się nie poddać. Sprawdźcie sami.

8/10

Posłuchaj: Vofa - Vofa