niedziela, 8 września 2019

Foscor - Els Sepulcres Blancs (6.09.2019)


Mrok, melancholia, szczerość przekazu, przestrzeń i niezależność to cechy, które cenię w muzyce najbardziej, o czym już miałam okazję wspomnieć na łamach tego bloga. Opowiadałam Wam też już o katalońskim Foscor, przy okazji ubiegłorocznej premiery "Les Irreals Versions" - antagonistycznego spojrzenia na materiał z "Les Irreals Visions" z 2017 roku. W którym kierunku poszli muzycy na nowym albumie? 



Hiszpański zespół przebył długą artystyczną drogę, zmieniając się z albumu na album, poruszając się na pograniczu black metalowych galopad i krzyków oraz progresywno-post metalowych inspiracji i sprytnie wymykając się szufladkowaniu w obrębie jednego gatunku. Ich wspólnymi mianownikami są jednak urzekająca pejzażowość, mrok i ogrom przekazywanych emocji. Nie bez powodu nazwa zespołu oznacza w wolnym tłumaczeniu "ciemność". 

Najnowsza muzyczna propozycja zespołu zdecydowanie nie jest tą, która przy pierwszym kontakcie poraża brzmieniem, lecz wymagającą kilku podejść i dokładnych odsłuchów. Potrzeba czasu, by w pełni docenić niuanse kompozycyjne i aranżacyjne i wczuć się w klimat albumu. Eteryczne melodie, tajemniczość, niejednoznaczność i zmienność nastroju budują wyjątkowe wydawnictwo, któremu niezwykłości dodaje hiszpański temperament. Utwory śpiewane są w ojczystym języku muzyków, a oni sami, podobnie jak przy okazji poprzednich wydawnictw, posługują się pseudonimami. 

Albumowe kompozycje pełne są dramatyzmu i zwrotów akcji. Mrok i melancholia kontrastują tu melodiami niosącymi nadzieję, taneczność zderza się z surowością, a fortepianowa i klawiszowa delikatność z gitarowo-perkusyjną mocą. Atmosferę albumu pięknie podkreśla jego okładka, przedstawiająca zwiewną, a jednocześnie mroczną postać, w tańcu, transie, utrzymana w tonacji szarości. Jej autorką jest Deborah Sheedy. 

„Els Sepulcres Blancs” rozpoczyna kompozycja „Laments”, w której prym wiedzie fortepianowa melodia, delikatne harmonie wokalne i stopniowo narastające gitary, budujące post - rockową ścianę dźwięku. “Els Colors del Silenci” rozkręca się do post metalowej galopady, pełnej blastów i głębokiego basu. W "Malson" dominują zaś gitary.

"Secrets" zwraca uwagę nastrojowymi pogłosami i siłą gitarowych przesterów. Nie brakuje tu jednak także nieco połamanej melodyjności. "Cel Rogent" wybudza słuchacza z transu dynamiką i narastającym ciężarem. W "Cançó de Mort” wokalnie gościnnie udziela się tajemniczy sG. Sam utwór zaś intryguje refleksyjnością i charakterystyczną post-rockową wrażliwością. Spójny album wieńczy zaś “L Esglai”, najdłuższy, najbardziej barwny i sprawiający, że płytę chce się włączyć ponownie, by raz jeszcze zanurzyć się w jej klimacie. 


“Els Sepulcres Blancs” to wyraz artystycznej niezależności katalońskiego zespołu. To szczera i osobista płyta, druga część trylogii opowiadającej o pragnieniu zachowania wartościowych życiowych momentów i osiągnięć ludzkości dla potomnych, by na świecie żyło się lepiej. Tytuł można tłumaczyć jako "Białe Grobowce" tj. metaforę schronienia dla osób, które pragną końca jednego etapu i początku nowego, śnią o spełnieniu marzenia - rozliczenia się z rzeczywistością, by stać się wolnym i zacząć od nowa, dążyć do rozwoju, realizacji planów i zmiany świata na lepsze. 

Tak o przekazie albumu opowiadają sami muzycy, podkreślając, że ta kwestia dotyczy także ich samych, a także związana jest z przełomowymi zmianami epok w sztuce, jak np. w okresie renesansu. Pomimo, że jest to kontynuacja historii rozpoczętej na "Les Irreals Visions", "Els Sepulcres Blancs" można słuchać także niezależnie, chłonąc poszczególne elementy opowieści, wsłuchując się w wielowarstwowe dźwięki.  Warto poświęcić im trochę czasu. 

7,5/10