piątek, 16 sierpnia 2019

King Gizzard & The Lizard Wizard - Infest The Rats' Nest (16.08.2019)


Prawdopodobnie nie ma drugiego zespołu, który odczuwając ciągły niedosyt tworzenia publikuje album za albumem, trzymając równy poziom i zaskakując co rusz zmianą stylistyczną. Ledwie w kwietniu ukazało się urzekające lekkością i taneczną naturalnością "Fishing For Fishies", cztery miesiące później mamy kolejne wydawnictwo King Gizzard & The Lizard Wizard. Co znajdziemy na "Infest The Rats' Nest"? 


Tym razem muzycy postawili na… metal, a konkretnie trash, inspirowany dokonaniami wielkich, poruszających się w tej stylistyce. Wymieniając inspiracje lider formacji, Stu Mackenzie wskazał na Metallikę, Slayera, Exodus, Overkill, Sodom, Rammstein i Kreatora. Krótko mówiąc ten album to czysty ogień - gitarowe sprzężenia, zawrotna prędkość, dynamika, szalone partie perkusji i mroczny wokal,  w którym przeważa krzyk. Słucha się go jednym tchem, mimowolnie ruszając głową w rytm zwariowanych melodii, galopad i sekwencji solówek. 

Co ciekawe, w nagraniach "Infest The Rats' Nest" główny udział miało trzech z siedmiu muzyków zespołu, którzy razem skomponowali cały materiał. Liderowi - wokaliście i gitarzyście towarzyszył perkusista Michael Cavanagh, który wykorzystał w nagraniach metodę double kick, spopularyzowaną przez perkusistę Motörhead, a także basista Joey Walker. W tle słyszalna jest także harmonijka ustna Ambrose Kenny-Smitha, który wspiera także Mackenziego wokalnie, podobnie jak pozostali muzycy zespołu, łącznie z wymienioną sekcją rytmiczną. 

Oczywiście, jak zawsze w przypadku King Gizzard & The Lizard Wizard nie brakuje ważnego przekazu. Album składa się z dwóch części, podobnie jak płyta winylowa. W tekstach utworów na stronie A Stu Mackenzie zawarł refleksje na temat współczesnych problemów, głównie związanych ze zbliżającą się katastrofą ekologiczną, co stanowi ciągłość fabularną z poprzednim wydawnictwem, zaś na stronie B opowiada historię grupy buntowników-rebeliantów, którzy próbują zasiedlić planetę Wenus po tym, jak zmuszono ich do opuszczenia Ziemi. Słychać to przede wszystkim w kompozycjach "Venusian 1" oraz "Venusian 2". 

Cały album kipi od wściekłej, nieokiełznanej energii. Mroczne, gęste riffy kontrastują z gitarowymi wyścigami i perkusyjną galopadą. Poszczególne jego fragmenty są spójne. Jest bezkompromisowy, szalony i najcięższy brzmieniowo z dotychczasowych. To hołd dla mistrzów trash metalu i muzyczny powrót do złotych lat tego gatunku. Chwilę oddechu znajdziemy w "Mars For The Rich" oraz nieco wolniejszym, stonerowo-doomowym "Superbug". 

Heavy metal, garage rock, trash metal, doom metal, szczypta psychodelii, a przede wszystkim radość wspólnego grania, lekkość improwizowania i głowy pełne pomysłów - to znajdziemy na piętnastej płycie septetu z Melbourne. Czy to ostatni album zespołu w tym roku nie wiadomo, być może lada dzień pojawi się zapowiedź następnego wydawnictwa. King Gizzard & The Lizard Wizard to ekipa cierpiąca na muzyczne ADHD, po której można spodziewać się naprawdę wszystkiego, a z pewnością tego, że za jakikolwiek gatunek muzycy się zabiorą, efekt ich działań będzie porażający. Oby zaskakiwali swoich fanów jeszcze długo. 

8/10

Posłuchaj płyty: KGATLZ - Infest The Rats Nest