niedziela, 10 marca 2019

Esben And The Witch, By The Spirits - Warszawa, Pogłos, 9.03.2019


Nie od dziś wiadomo, że oparta na kontrastach, pełna emocji, eteryczna muzyka najlepiej sprawdza się na koncertach. Właśnie takimi dźwiękami wielbicieli post rockowych pejzaży raczy od ponad dekady Esben And The Witch. Brytyjczycy zaledwie miesiąc po występie w Poznaniu postanowili odwiedzić nasz kraj ponownie i zagrać na zaproszenie Boredom Booking w stołecznym klubie Pogłos. Warszawski koncert był zwieńczeniem długiej trasy promującej piąty album tria, "Nowhere", o którym wspominałam już w listopadzie ubiegłego roku. 


Esben And The Witch, By The Spirits - Warszawa, Pogłos, 9.03.2019


W sobotnie popołudnie Warszawa powitała mieszkańców i gości ulewą, przeszywającym zimnem i porywistym wiatrem - pogodą zdecydowanie nie zachęcającą do opuszczania domowego zacisza. Kto jednak zdecydował się zrezygnować z ciepła i trochę powalczyć z pogodą został nagrodzony świetnym koncertem. Położony przy ul. Burakowskiej 12 niepozorny klub okazał się bardzo przytulnym miejscem. Kameralna sala, selektywne nagłośnienie i skupiona na płynących ze sceny dźwiękach świadoma publiczność w znacznym stopniu przyczyniły się do tego, że był to jeden z najlepszych koncertów, w jakich miałam przyjemność wziąć udział w kilku ostatnich miesiącach. 

Najważniejsza oczywiście była muzyka. Perkusyjne galopady, gitarowy mrok, wyraziste brzmienie basu i eteryczny wokal Rachel Davies złożyły się na atmosferyczną, tajemniczą muzyczną opowieść, w której post metalowo - shoegaze'owe ściany dźwięku kontrastowały z niemal punkową energią i melancholijnymi, chwilami intymnymi momentami. Na tle gitarowo-perkusyjnej podstawy wyłaniał się emocjonalny, głęboki i niezwykle silny głos wokalistki, który mimo teoretycznie bardzo trudnych warunków dźwiękowych był nadzwyczaj dobrze słyszalny. Świetnie brzmiał tak naprawdę każdy instrument i każda dobiegająca ze sceny nuta. 

Docenił to zespół - Rachel z niemałą dozą nieśmiałości i wzruszenia dziękowała nie tylko za wsparcie publiczności, lecz także za bardzo dobre warunki akustyczne. Mimo zmęczenia wyczerpującą trasą muzycy uśmiechali się do siebie, wzajemnie wymieniali energią i dali z siebie maksimum. Fani odwdzięczyli się im gromkimi brawami i gorącym dopingiem, wywołując trio na bis. Po koncercie nadarzyła się natomiast okazja, by porozmawiać z artystami, zakupić płyty i ubrania sprzedawane przez muzyków osobiście oraz zdobyć podpisy. Warto także podkreślić, że wydarzenie rozpoczęło się zgodnie z pierwotnym planem, za co organizatorom należy się uznanie, gdyż nie zawsze jest to oczywiste i bardzo często zdarzają się mniejsze bądź większe przesunięcia czasowe. 

Podczas nieco ponad godzinnego występu Esben And The Witch wykonali zręcznie przestasowany przekrojowy materiał obejmujący wszystkie pięć albumów - w sumie dziesięć kompozycji oraz jedną w ramach bisu, które mimo gatunkowej różnorodności stworzyły spójną całość. Nie zabrakło najnowszych utworów na czele z mroczną opowieścią o walkach kobiet "Dull Gret", ujmującą balladą "The Unspoiled", przełamaną doom'owym ciężarem, eterycznym, stopniowo narastającym i nabierającym intensywności "Golden Purifier" oraz "Darkness", porywającego " Marking The Heart Of A Serpent" z "Older Terrors" oraz starszych nagrań, w tym "The Fall Of Glorieta Mountain", "No Dog" i "The Jungle".

Na koniec warto zaznaczyć, że przed gwiazdą wieczoru wystąpił intrygujący projekt By The Spirits. Obdarzony ciekawą barwą głosu tajemniczy muzyk z gitarą akustyczną wykonał kilka autorskich kompozycji utrzymanych w klimacie mrocznego, rytualnego folku. Jego występ był precyzyjnie zaaranżowaną kompleksową koncepcją - dźwiękom towarzyszyły starannie dobrane wizualizacje i pogańska symbolika - na specjalnym stoliku umieszczono fotografię lasu, świece, kadzidło i …kości. Wywodzący się z Dolnego Śląska nieco stremowany artysta dzięki temu chciał jeszcze bardziej dobitnie podkreślić swoje inspiracje - duchowość i siły natury oraz magiczną aurę masywu Ślęży. 

Sobotni wieczór w Pogłosie upłynął więc pod znakiem dwóch klimatycznych występów, z których każdy był swoistym rytuałem skierowanym do konkretnej grupy odbiorców. Warto było dać się ponieść hipnotyzującym dźwiękom i zatopić się w brzmieniu pełnym melancholii, energii i skrytej pomiędzy linijkami tekstów mistycznej aurze.