środa, 5 grudnia 2018

JAAA! - Games For Impact Festival - Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny - Warszawa, 30.11.2018 [GALERIA ZDJĘĆ]


Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny to miejsce niezwykłe. Położone nieopodal warszawskiej stacji metra Służew przy ulicy Wałbrzyskiej, realizuje misję ochrony dziedzictwa audiowizualnego polskich zbiorów filmowych, a także wspiera realizację ciekawych polskich wydawnictw muzycznych (między innymi zespołów Voo Voo oraz Fisz Emade Tworzywo). To właśnie tu można brać udział w projekcjach odrestaurowanych polskich filmów fabularnych, zasiadając w przepięknej sali kinowej, a także spotkać się po seansie w sympatycznej kawiarni, umożliwiającej oprócz konsumpcji smacznej kawy i herbaty także dostęp do archiwalnej prasy kulturalnej. Także tu w miniony weekend odbył się festiwal gier zaangażowanych społecznie - Games For Impact Festival, podczas którego poza możliwością wzięcia udziału w warsztatach i spotkaniach z twórcami gier nadarzyła się okazja posłuchania na żywo zespołu JAAA!. 


JAAA! - Games For Impact Festival - Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny - Warszawa, 30.11.2018 [GALERIA ZDJĘĆ]



Trio, w skład którego wchodzą Miron Grzegorkiewicz, Kamil Pater i Marek Karolczyk to jeden z najciekawszych i najbardziej nietypowych polskich zespołów ostatnich lat. We wrześniu muzycy powrócili z drugą częścią trylogii o przemianie, w której jej bohater, chłopiec o imieniu Remik przywołuje wiodącą postać drugiej odsłony, Bujillo, dzięki któremu nabiera odwagi by stanąć oko w oko z rzeczywistością. Jak pisałam w recenzji albumu tytułowa postać nowej płyty JAAA! nie jest osobą ani duchem - to siła wewnętrzna, stan umysłu, który staje się dla chłopca inspiracją do podjęcia nowych wyzwań. W ośmiu albumowych kompozycjach Remik przechodzi przez kolejne etapy przemiany, co ma odzwierciedlenie w zawartych w nich dźwiękach, zbudowanych na bazie instrumentów klawiszowych, elektronicznych sampli i gitary. 

O tym, jak brzmi na żywo niezwykła twórczość zespołu miałam już okazję przekonać się już wcześniej dwukrotnie podczas koncertów w sopockim Teatrze Na Plaży oraz na festiwalu Soundrive w 2016 roku, które zapamiętałam jako bardzo emocjonalne, wciągające widowiska audiowizualne, pełne elektronicznych improwizacji, poruszających serce wokaliz i nieprawdopodobnej energii wspaniale dopełnionej wizualizacjami Karoliny Głusiec. Tym razem zespół posunął się o krok dalej, przygotowując na prośbę kuratorów festiwalu ścieżkę dźwiękową do scen z gier prezentowanych podczas wydarzenia. 

Zgodnie z tym, o czym informował w zapowiedzi Miron Grzegorkiewicz, podczas koncertu zaprezentowany został "autorski montaż Kai Szałankiewicz z użyciem gameplay’u gier prezentowanych na festiwalu", na który złożyło się 25 minut filmu będącego refleksją na temat mechaniki snu, z którego słuchacze zostali wybudzeni gwałtownym przybyciem Bujillo. Trwający w sumie około godziny audiowizualny spektakl najpierw wprowadził słuchaczy w trans, hipnotyzując mnogością barw wyświetlanych na wielkim ekranie kinowej sali instytutu i płynącymi ze sceny melancholijnymi melodiami, z czasem ustąpił miejsca nieco bardziej tanecznym dźwiękom, które część uczestników festiwalu niestety wypłoszyły z sali. Zupełnie jednak niesłusznie, gdyż dzięki selektywnemu nagłośnieniu można było odczuwać pełnię muzycznego szczęścia i zanurzyć się w bajkowym świecie Remika i Bujillo jak nigdy dotąd. 

Dla muzyków koncert po dłuższej przerwie był bardzo ważnym przeżyciem. Był także pierwszym testem dla nowego materiału przed planowaną na przyszły rok trasą promującą drugi album. Artyści zdali egzamin celująco. Kompozycje z "Bujillo" świetnie wpasowały się w koncertową setlistę, stanowiąc nostalgiczną, momentami wręcz refleksyjną kontrę dla bardziej tanecznych i eksperymentalnych fragmentów "Remika". Nową, przepiękną wizualizacją został opatrzony bajkowy "Spook", zaś tytułowy duch-siła sprawcza przedstawiony został jako przesympatyczny krewny Yeti. Ich autorem jest Grzegorz Ciemciach, który osobiście odpowiadał za ich prezentację podczas koncertu.

Początkowo lekko stremowani muzycy z biegiem koncertu coraz bardziej dawali się ponieść energii, a nawet tańcom, jednocześnie przekazując uważnemu odbiorcy paletę emocji i niezwykłych doznań. Wyraźnie wyczuwalna była pasja w grze, perfekcjonizm i oddanie własnej twórczości. Artyści przearanżowali nagrania i bawili się formą, improwizując i odkrywając nowe dźwięki. Miron Grzegorkiewicz grał i śpiewał jak natchniony, wtórował mu Kamil Pater, który poza klawiszami dodatkowo szalał na gitarze, a Marek Karolczyk dopełniał brzmienie świetną grą na syntezatorach. Gdyby tylko był to koncert z prawdziwego zdarzenia, a nie forma widowiska w sali kinowej, z pewnością artyści i fani wymienialiby się wzajemnie energią skacząc, tańcząc i kołysząc się w rytm transowych melodii. 

Mieniąca się tysiącami odcieni audiowizualna podróż z JAAA! zakończyła się niespodziewanie szybko, pozostawiając uczucie niedosytu i chęci wybrania się na któryś z koncertów nadchodzącej przyszłorocznej trasy. Z pewnością odkryją one przed słuchaczami kolejne niesamowite muzyczne światy. Tymczasem zapraszam do obejrzenia zdjęć autorstwa Tomasza Ossowskiego.