niedziela, 2 września 2018

Pain Of Salvation, Kingcrow - Warszawa, Progresja, 1.09.2018


Początek roku szkolnego w Progresji? Brzmi nieźle, prawda? Takie zakończenie wakacji zaproponowało sympatykom rocka progresywnego Wydawnictwo Rock-Serwis, zapraszając fanów nieoczywistych brzmień na koncert Pain Of Salvation. Po doskonałym ubiegłorocznym koncercie na festiwalu Ino-Rock, Szwedzi odwiedzili Polskę ponownie w ramach trasy promującej ubiegłoroczny album "In The Passing Light Of Day".




Jak pisałam w relacji z dziesiątej edycji tego wydarzenia koncerty Pain Of Salvation to emocjonalno-energetyczna dźwiękowa uczta, wypełniona gitarowo-perkusyjnymi, post metalowymi galopadami, które kontrastują z nastrojowymi melodiami i klimatycznymi solówkami. Charakterystyczne zespołowe brzmienie uzupełnia tajemniczy, mroczny głos Daniela Gildenlöwa, który z łatwością potrafi przejść od krzyku do szeptu i czystego, delikatnego śpiewu, jednocześnie wykonując skomplikowane partie gitarowe. Ponadto posiada coraz rzadziej spotykaną umiejętność zahipnotyzowania słuchacza, który razem z nim przeżywa złość, strach, niepewność i uniesienie. Co ważne, bardzo dobrze wokalnie radzą sobie również pozostali czterej zespołowi muzycy, czemu dali wyraz wykonując wspólnie fragment finałowej, tytułowej kompozycji z ostatniej płyty. Perkusista ponadto zaśpiewał partię w rozpoczynającym występ "On A Tuesday".

Z "In The Passing Light Of Day" pojawiło się w sumie pięć fragmentów - do wspomnianych powyżej dołączył dynamiczny, punkowy "Reasons", przebojowy "Meaningless" oraz rewelacyjny, wykonany na koniec podstawowego setu "Full Throttle Tribe", podczas którego nastąpiła fantastyczna interakcja z publicznością, która wręcz kilkukrotnie wykrzyczała refren razem z wokalistą. O historii powstawania płyty i jej zawartości więcej można poczytać tutaj

W porównaniu do inowrocławskiego występu w setliście zaszło kilka istotnych zmian. "On A Tuesday" został zamieniony miejscami z "Full Throttle Tribe". Podczas dwugodzinnego koncertu pojawiło się więcej kompozycji z wcześniejszych etapów zespołowej twórczości, na czele ze wzruszającym "Pilgrim" z przepiękną partią na elektrycznym kontrabasie oraz brawurowo wykonanym "Disco Queen", podczas którego Progresja na kilka minut z rockowego klubu zmieniła się w wielki kolorowy parkiet. 

Wszystkich pięciu członków zespołu rozpierała energia. Wokalista dwoił się i troił, skacząc po scenie, a gitarzysta i basista często zmieniali się miejscami. Ponadto cała trójka uśmiechała się do siebie oraz fanów, a także poruszała w rytm muzyki długimi włosami, co dodatkowo tworzyło klimat występu. Jedynie perkusista i klawiszowiec, grający na podwyższeniach nie mogli zmieniać położenia i dać się w pełni ponieść szaleństwu, gdyż wymagała tego od nich specyfika instrumentów.
Zespół był szczerze wzruszony wspaniałym przyjęciem słuchaczy, którzy przez cały koncert nie ustawali w emocjonalnym wyrażaniu entuzjazmu - skacząc, wspólnie śpiewając i dopingując muzyków. Po zakończeniu występu artyści długo dziękowali i kłaniali się zgromadzonym, rozdawali setlisty, pałeczki i gitarowe kostki.  Atmosferę dodatkowo podkreślało bardzo dobre oświetlenie oraz ciekawe elementy wystroju sceny, takie jak kineskopowy telewizor oraz odtwarzacz winyli, który miał swoje przysłowiowe "5 minut" podczas wspomnianego już "Disco Queen". 

Na koniec warto wspomnieć, że przed Pain Of Salvation wystąpiła zupełnie nieznana w Polsce formacja Kingcrow. Włosi zagrali czterdziestopięciominutowy, energetyczny koncert, które wypełniły kompozycje z ukazującego się siódmego albumu grupy "The Persistence" oraz single z poprzednich albumów na czele z "If Only" oraz "Moth". Szczególną uwagę zwracał charyzmatyczny wokalista, który, poza tym, że świetnie śpiewał, bardzo skutecznie zachęcał publiczność do wspólnego rytmicznego klaskania. Był to bardzo dobry, równy występ, w którym progresywne pejzaże przeplatały się z rockową przebojowością i metalowym uderzeniem, przywodzącym na myśl dokonania Leprous. Muzycy bardzo dobrze rozumieli się na scenie i byli zaskoczeni, a zarazem zachwyceni pozytywną reakcją publiczności, w wyniku której najchętniej graliby kolejną godzinę.

Obydwa występy tego wieczoru były przemyślane i spójne, a podziwianie muzyków na scenie było prawdziwą przyjemnością. Wspólna trasa Pain Of Salvation i Kingcrow dopiero się rozpoczęła - po berlińskim i warszawskim koncercie muzycy udali się do Krakowa, skąd wyruszą na południe i zachód Europy. Z pewnością fanów progresywnego metalu czekają tam wieczory pełne emocji i muzycznych uniesień.