środa, 1 sierpnia 2018

Resina – Traces (6.07.2018)


Resina - Traces

Karolinę Rec, absolwentkę Gdańskiej Akademii Muzycznej usłyszałam po raz pierwszy przed warszawskim koncertem Godspeed You! Black Emperor w Palladium. Wiolonczelistka, która występuje i nagrywa pod pseudonimem Resina jest pierwszą Polką, która podpisała kontrakt z brytyjskim Fat Cat Records – niezależną wytwórnią, z którą związani byli Sigur Ros. 


Jak pisałam w relacji z koncertu twórczość artystki można określić jako subtelną, refleksyjną, wyciszającą i tajemniczą. Autorskie kompozycje Karoliny oparte są na nałożonych na siebie partiach wiolonczeli, zapętlonych przy pomocy urządzeń elektronicznych oraz zwiewnych wokalizach.  Z początkiem lipca, dwa lata po debiucie, ukazała się druga płyta wiolonczelistki. "Traces" to pomost pomiędzy współczesną muzyką klasyczną, a brzmieniami filmowymi, które z powodzeniem sprawdziłyby się jako ścieżka dźwiękowa artystycznego filmu grozy. 
 
Pełne napięcia, narastające partie wiolonczeli w połączeniu z dobiegającym jakby z zaświatów chórem ulotnych głosów, subtelną elektroniką oraz dynamicznymi uderzeniami w bębny składają się na spójną całość. Niepokojące, mroczne, tajemnicze, atmosferyczne dźwięki sprawiają, że ich słuchacz ma wrażenie przebywania w ciemnym lesie, gdzie w każdej chwili coś może go zaatakować wyskakując zza drzewa lub w opustoszałym domu, w którym straszą duchy przeszłości. 


Zawartość albumu kipi od emocji. Intymne, delikatne brzmienia kontrastują tu z przestrzennością. Dźwięki krok po kroku budują coraz bardziej złożone struktury, a gdy osiągną punkt kulminacyjny, toną w eksperymentach. W porównaniu z debiutancką płytą na "Traces" więcej jest agresji, mroku i energii.  Dynamiki partiom Rec dodaje perkusista Mateusz Rychlicki, udzielający się w kilku ważnych momentach. 


Nad nagraniami czuwał muzyk i producent znany z zespołu Ścianka, Maciej Cieślak. Jego studio znajduje się na warszawskiej Woli, miejscu zdewastowanym podczas Powstania Warszawskiego, w którym znajdowało się getto. Lokalizacja miała zdeycdowany wpływ na brzmienie "Traces" – Resina i Cieślak dyskutowali podczas nagrań o unoszącej się w przestrzeni mrocznej energii miejsca i przytłaczających wspomnieniach związanych z tymi wydarzeniami. 


O inspiracjach do powstania poszczególnych kompozycji na płycie Karolina opowiedziała przepięknie portalowi The Quietus. Rozpoczynający "In" wprowadza w melancholijny, mroczny nastrój całości. Podstawę tej kompozycji stanowi chór, który został nagrany w ubiegłym roku w Muzeum Historii Polskich Żydów. To mistyczna kompozycja pełna transcendentalnych warstw wokalnych. Drugi "Procession" jest refleksją nad religijnymi obrzędami, którym towarzyszą tytułowe procesje. Są one dla artystki surrealistycznym doświadczeniem – wizualnie fascynującą, a wewnętrznie mistyczną podróżą w głąb ludzkich archetypów, wierzeń i rytuałów. Utwór oparty jest na powtarzalnych motywach i zapętleniach, które dopełniają instrumenty perkusyjne słyszalne w drugiej części. To również opowieść o zapomnianych miejscach. 


"Resin" charakteryzują dynamiczne, urywane, szarpane pociągnięcia po strunach oraz energetyczne brzmienie perkusji, doskonale komponujące się z wiolonczelą. To najstarszy utwór na albumie, który w późniejszym procesie nagrywania został przearanżowany. Równoważy go kolejny, delikatnie rozpoczynający się "Surface", w którym z minuty na minutę narasta napięcie. To dobry przykład powolnego przeradzania się ujmującego piękna w apokaliptyczny chaos, które artystka porównała do wypadających z rąk przedmiotów i pękającego pod stopami lodu. Jest on metaforą utraty w tym przypadku złudzeń i iluzji oraz ostrzeżeniem, by cały czas pozostać czujnym. 


 Centralnym punktem albumu jest "Glimmer" - improwizacja, igranie z ciszą, chwila oddechu od intensywnych doznań i iskra nadziei. Po nim następuje progresywny "In In", najbardziej osobisty utwór na płycie, będący metaforą labiryntu, po pokonaniu którego czeka nagroda, która dla Rec jest radością, jaką czerpie z procesu tworzenia muzyki. 


Dynamicznie robi się w rozpędzonym "Trigger”, pełnym mizofonicznych dźwięków wywołujących dyskomfort i niepokój. Gościnnie na instrumentach elektronicznych udziela się tu polska producentka Zamilska. Po nim następuje "Leftover" - z początku akustyczny, później nieco bardziej eksperymentalny, stanowiący muzyczną analogię do "wojny" myśli, którą obrazują kontrastujące ze sobą przestery i momenty ciszy. Album wieńczy "Lethe" będący odpowiedzią na kompozycję rozpoczynającą dzieło. 


"Traces" to spójny, ciekawy album, który porusza serce i duszę oraz jedno z najciekawszych polskich wydawnictw ostatnich miesięcy. Warto posłuchać go niezależnie od tego, czy jest się fanem neoklasycznych, eksperymentalnych dźwięków i dać się ponieść niezwykłemu klimatowi muzyki, która najpełniej rozbrzmiewa w ciemności. 


8/10 

Posłuchaj: Resina -Traces