wtorek, 9 stycznia 2018

Tune - Wydział Remontowy, Gdańsk, 6.01.2018



"I'd do anything for you… anything you'd ever ask me to" - między innymi takimi słowami Jakub Krupski zdobywa serca fanek, które na koncertach nie mają najmniejszych szans by oprzeć się jego urokowi osobistemu. Wokalista dysponuje doskonałym, głębokim i wyrazistym głosem, a także sceniczną charyzmą, co sprawia, że jest w stanie skupić na sobie całkowitą uwagę tłumu i nim manipulować. Na scenie towarzyszą mu fantastyczni muzycy, którzy całe serce wkładają w jak najlepsze wykonanie swoich partii. Gitarzysta Adam Hajzer dwoi się i troi, grając skomplikowane solówki i wyciągając ze swojego instrumentu maksimum możliwości. Całości dopełnia soczyste brzmienie basu, intrygujące dźwięki instrumentów klawiszowych oraz akordeonu i bardzo ciekawe partie perkusji. 




Początek tego tekstu brzmi jakbym opisywała koncert gwiazdy światowego formatu. Tymczasem dotyczy on występu zespołu z olbrzymim medialnym potencjałem, który niestety pozostaje wciąż niewykorzystany. Łódzki kwintet Tune, który całkiem niedawno zasłynął występem w czwartej edycji Must Be The Music, od kilku lat praktycznie od podstaw buduje swoją bazę fanów, koncertując w maleńkich klubach, mogących pomieścić kilkadziesiąt osób. W minioną świąteczną sobotę muzycy odwiedzili gdański Wydział Remontowy, by promować swoje trzecie wydawnictwo, które ukazało się 1 grudnia 2017 roku nakładem Mystic Production. 

Jak nieco ponad miesiąc temu pisałam w recenzji tej płyty, "III" to stylistyczny zwrot w kierunku większej prostoty i przebojowości, będący połączeniem alternatywnego rocka, popu i tanecznej elektroniki. Album jest znacznie krótszy od swoich poprzedników - trwa jedynie trzydzieści minut i zawiera osiem zwięzłych kompozycji, wyposażonych w zgrabne zwrotki i bardzo nośne, bujające refreny, które mimowolnie nuci się po przesłuchaniu. Najnowszy materiał jest zdecydowanie inny niż zawarty na obu starszych, progresywno - psychodelicznych wydawnictwach.  

Setlistę gdańskiego występu wypełnił przekrojowy zestaw utworów ze wszystkich trzech płyt, co pomimo wspomnianej różnorodności nie miało wpływu na spójność koncertu i dodało mu kolorytu. Każdy z obecnych w klubie słuchaczy miał możliwość uczestnictwa w wyjątkowym muzycznym spektaklu, podczas którego na scenie wrzało od emocji. Jakub Krupski wykazał się nie tylko niezwykłymi zdolnościami wokalnymi, płynnie przechodząc od szeptu do krzyku i fantastycznie modulując głosem, lecz także aktorskimi. Lider zespołu podczas występów na scenie niesamowicie intryguje i toczy z odbiorcą grę pełną sprzeczności, doskonale przekazując znaczenie zawartych w utworach treści, traktujących o poszukiwaniu sensu życia, zagubieniu jednostki, potrzebie akceptacji, krytyce korporacyjnego pędu do kariery, ironizowaniu ślepego podążania za tłumem i modą, a także temacie relacji damsko-męskich, podanym jednak w niebanalnej formie. Jego mroczny, nieco sarkastyczny i złowrogi śmiech wspaniale kontrastował z pełnym pasji śpiewem, a także uśmiechami zadowolenia w odpowiedzi na w pełni zasłużone owacje. 

Jednakże talenty wokalisty nie mogłyby się objawić w pełnej krasie bez technicznych umiejętności muzyków oraz doskonałego nagłośnienia. Zespół bardzo skrupulatnie przygotował się do występu, dopracowując do perfekcji ustawienia poziomu głośności poszczególnych instrumentów i wykorzystując maksymalnie akustyczne warunki klubu. Był to zdecydowanie najlepiej nagłośniony koncert w Wydziale Remontowym, w jakim miałam przyjemność uczestniczyć.

W piętnastu kompozycjach podstawowego zestawienia oraz dwóch utworach zagranych na bis ukazała się pełnia złożonego brzmienia zespołu. Lekkie, skoczne, kipiące pozytywną energią i bezkompromisowością utwory z "trójki" obroniły się w koncertowych aranżacjach, pozwalając zgromadzonym fanom oddać się tańcom, śpiewom i nieskrępowanej zabawie. Świetnie kontrastowały one z art rockowymi, melancholijnymi, mrocznymi dźwiękami, bogatymi w gitarowe riffy i solówki. Prawdziwy kunszt zaprezentował Adam Hajzer, udowadniając, że jest jednym z najbardziej kreatywnych polskich gitarzystów młodego pokolenia.  Wspaniałym uzupełnieniem doskonałej gry muzyka była natomiast świetnie współpracująca tego wieczoru sekcja rytmiczna – wyrazisty bas współgrał ze złożonymi partiami perkusji oraz barwnymi klawiszowymi pejzażami. Co więcej, klawiszowiec zespołu dodatkowo wzbogacał brzmienie kompozycji z debiutanckiego albumu dźwiękami akordeonu, co na koncertach rockowych zdarza się niezwykle rzadko. 

Tune to zespół nietuzinkowy, wyróżniający się na polskiej scenie muzycznej i zasługujący na zdecydowanie większy szacunek i uznanie słuchaczy. Muzycy znaleźli złoty środek pomiędzy twórczą niezależnością, a możliwością dotarcia do szerszego grona odbiorców, co udowodnili podczas koncertu w Gdańsku. Trzeci album grupy jest prawdopodobnie tylko przystankiem na drodze ewolucji w kierunku wypracowania niepowtarzalnego stylu, który mam nadzieję zapewni zespołowi większą rozpoznawalność i stanie się pomostem do kariery.