środa, 10 kwietnia 2024

Dool: Nigdy nie przestaniemy się zmieniać

Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Jak odnaleźć się we współczesnych realiach? Jak znaleźć własne miejsce w świecie, który zmienia się tak dynamicznie, że nie jesteśmy w stanie za tym nadążyć? Raven van Dorst, trwający na czele holenderskiej grupy Dool, ewoluuje nieustannie i postrzega ten proces jako kluczowy w osobistym rozwoju. Zmiana też głównym tematem nowej płyty zespołu.

"The Shape Of Fluidity" jest dla Dool ważnym krokiem naprzód - na poziomie muzycznym, lirycznym i emocjonalnym. Album wymyka się gatunkowym schematom i wielopłaszczyznowo opowiada bardzo osobistą, a z drugiej strony bardzo uniwersalną historię o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie pełnym wyzwań. Nowa muzyka grupy stała się punktem wyjścia do szczerej i wnikliwej rozmowy o zmianach życiowych, zespołowych, społecznych oraz tych związanych z funkcjonowaniem przemysłu muzycznego. 

Raven nie utożsamia się ani z męską, ani z żeńską płcią, w związku z tym prosi, by zwracać się do nich bez konkretnego klasyfikowania, używając zaimka "oni".

 

fot. David Fitt

(English version below)

 

Między Uchem A Mózgiem: Witaj, dziękuję, że znaleźliście dla mnie czas i mam nadzieję, że to bardzo miły dzień! 

Raven van Dorst: Hej, jest pięknie - czuć wiosnę w powietrzu!

MUAM: Tu podobnie. Który to wywiad dziś?

Raven: Trzeci.

MUAM: Mam nadzieję, że choć część pytań się nie powtórzy...

Raven: Mam później jeszcze pięć spotkań. Nie ma sprawy, lubię opowiadać i mam ochotę podzielić się refleksjami. Zgłosiło się sporo osób z całej Europy - z Francji, Niemiec, Hiszpanii, Polski. Cieszę się, że jest tak duże zainteresowanie zespołem i naszą nową płytą. Tkwiliśmy w cieniu przez 4 lata, więc tym bardziej cieszę się, że mogę porozmawiać zamiast np wpatrywać się w ekran. 


MUAM: Rozumiem, wydaliście poprzedniczkę, "Summerland" akurat w czasie, gdy przez świat przetoczyła się pandemia...

Raven: Tak, pora zamknąć już ten rozdział, pełen negatywnych emocji i rozczarowań związanych z poprzednim albumem. Mamy nową płytę, nową historię do opowiedzenia i każdy z nas w zespole chce dzielić się dobrą energią. 


MUAM: Co masz na myśli mówiąc o rozczarowaniu? Bardzo lubię "Summerland", to naprawdę dobry album...

Raven: Dzięki, nam również ten album się podobał, byliśmy z niego dumni. Ale wiesz jak to jest. Nagrywanie płyty poniekąd przypomina narodziny dziecka, które musi dorosnąć, rozwijać się. Jako zespół kochamy grac na żywo, w tym aspekcie czujemy się najlepiej. To ten moment, gdy piosenki dojrzewają, rozwijają się i właśnie ten etap cyklu odebrała nam pandemia. Dobił nas brak możliwości podzielenia się tymi emocjami z publicznością. Zagraliśmy kilka koncertów, ale niewiele. Mieliśmy zaplanowane trzy trasy i wszystko się posypało. 


MUAM: Na szczęście teraz jest okazja, by to nadrobić. Szykuje się piękna trasa koncertowa, w ramach której w dniu wydania nowej płyty zagracie na festiwalu Roadburn, a w czerwcu przyjedziecie do Polski na Mystic Festival...

Raven: Tak, bardzo się cieszymy i nie możemy się doczekać wizyty w Gdańsku! Nigdy tam nie byliśmy. Czujemy, że łączy nas z polską publicznością szczególna więź, że jest tu dużo osób, których interesuje nasza muzyka. Chcemy zagrać tu więcej koncertów. Pamiętamy do dziś występ na Summer Dying Loud, graliśmy w Polsce też w kilku klubach. Nie możemy doczekać się powrotu!


MUAM: Cieszę się bardzo! Mystic Festival odbędzie się w bardzo przyjemnej, nadmorskiej lokalizacji, ma też bardzo eklektyczny zestaw artystów. Lubicie jako zespół grać na tego typu festiwalach, czy lepiej czujecie się na koncertach klubowych?

Raven: Lubię eklektyczne festiwale, bo dają nam możliwość odkrywania nowych zespołów i nieustannego bycia zaskakiwanym i szczerze mówiąc także z tego powodu, że możemy dzięki nim docierać do szerszej publiczności, która nie jest zorientowana na jeden gatunek muzyki. Możesz spotkać osoby słuchające przeróżnych rzeczy, które chętnie poznają nowe dźwięki. Uwielbiam Roadburn także z perspektywy fanów. Planujesz wybrać się na jeden-dwa koncerty, a ostatecznie idziesz na dwadzieścia kolejnych, by dać się zaskoczyć.

fot. David Fitt


MUAM: To faktycznie wspaniała sprawa i jak najbardziej to rozumiem, bo sama uwielbiam odkrywać. Przyjrzyjmy się nowej płycie Dool, również bardzo eklektycznej. Czuję, że "The Shape Of Fluidity" to dla Was ważny, przełomowy album. Przede wszystkim jest to opowieść o zmianie, zarówno w kontekście osobistym jak i szerszej perspektywie...

Raven: Tak, na obu polach jest to faktycznie kluczowy motyw. Od wydania naszej drugiej płyty minęły cztery lata i mam wrażenie, że zmieniło się tak wiele, że żyjemy teraz w kompletnie odmiennej rzeczywistości. Wszędzie tak dużo się dzieje... 

Dociera do nas ogrom informacji, dawniej kompletnie niewyobrażalny. Za każdym razem, gdy coś wydarzy się w jakimkolwiek miejscu na świecie, dowiadujesz się o tym w ciągu kilku minut. Wszystko właściwie możesz obejrzeć, przesłać dalej, a co gorsza czujesz potrzebę, by się do tego ustosunkować. Zastanawiasz się po której jesteś stronie, jaki ma to wpływ na ciebie, co o tym w ogóle myślisz. Również na poziomie danego kraju - toczy się wiele walk wewnętrznych o stanowisko w danej sprawie, zastanawiamy się na poziomie państw czy narodów, co jest dla nas ważne, jak chcemy działać, jaki mamy stosunek do danych spraw, jak to na nas wpływa...

Oczywiście te pytania pojawiają się też w czysto osobistym kontekście - nieustannie zastanawiamy się nad tym, jakie mamy zdanie na dany temat i co nas dotyczy. Staramy się odnaleźć siebie i sens naszego życia w tym zmieniającym się tak szybko świecie...

 

MUAM: Tak, opowiadasz też na tej płycie swoją historię...

Raven: Tak, to też moja osobista historia w czysto ludzkim kontekście, którą uwarunkowała biologia. Jestem osobą intepłciową, hermafrodytą. Urodziliśmy się z cechami obu uznawanych płci i lekarze postrzegali nas jako małego potworka. Operacyjnie zmusili nas do stania się dziewczynką. Oczywiście nie mieliśmy takiej świadomości, gdy to miało miejsce. Dowiedzieliśmy się o tym, co wydarzyło się tuż po naszych narodzinach wiele lat później. Od chwili, gdy sobie to uświadomiliśmy nieustannie staramy się z tym jakoś pogodzić i odnaleźć wewnętrzny spokój. Poszukujemy odpowiedzi na pytanie kim/czym jesteśmy, jaka jest nasza rola na tym świecie, będąc kimś pomiędzy mężczyzną i kobietą. Nie jestem kobietą, dziewczyną, urodziliśmy się na pograniczu - to zdeterminowała biologia, moje chromosomy, ciało, coś, co jest częścią mnie.

Nigdy o decydowanie za nas nie prosiliśmy i ta płyta jest takim poszukiwaniem własnej przestrzeni. Bycie kimś, kto wymyka się ze schematu narzuconego przez religię, która zdominowała świat na wieki jest w porządku, ale wiem, że nie pasuję do typowego obrazu kreowanego przez chrześcijaństwo - nie jestem ani Adamem, ani Ewą, bardziej tym wężem... 


MUAM: To bardzo poruszająca historia...

Raven: Bezpośrednio tego osobistego aspektu dotyczy "Hermagorgon", pierwszy singiel z płyty. Połączyliśmy w tytule dwa słowa - hermafrodytę i Gorgona, potwora z greckiej mitologii, tworząc z nich hermafrodytycznego potwora - możliwe, że właśnie tak postrzegali mnie jako to maleńkie dziecko lekarze - jako potwora, którego trzeba w jakiś sposób naprawić i sprawić, by wpasował się w jakiś sposób w społeczne kanony.

Przez ostatnie kilka lat próbowaliśmy pogodzić się z tym, co się wydarzyło i uzmysłowić sobie, że nasza natura jest w porządku - jeśli nawet jestem potworem, to nie chcę żyć dłużej w kłamstwie, nie chcemy być postrzegani jako kobieta, bo nie jesteśmy kobietą. Chcemy być sobą. 


 

MUAM: To w pełni zrozumiałe. Czy ta świadomość siebie w jakiś sposób sprawia, ze czujecie się teraz bardziej wolni, uwolnieni od ciężaru? Wiem, to trudne pytanie.

Raven: Ważne, bo też łączy się z tematyką albumu, ze wspomnianą zmianą. Myślę, że nigdy nie przestaniemy się zmieniać. To byłoby potwornie nudne, gdybyśmy budzili się każdego dnia będąc dokładnie takimi samymi, jak dnia poprzedniego. Nie podobałoby mi się to - lubię zmiany, odkrycia, lubię dowiadywać się czegoś nowego o sobie. Chaos jest dla mnie pewną formą inspiracji, stawia mi wyzwania. Nie wyobrażam sobie życia bez zmian i wyzwań, bo przeważnie te zmiany ostatecznie prowadzą ku czemuś dobremu. Gdy zamykasz oczy, powoli zasypiasz, zaczynasz w siebie wierzyć i wyobrażać sobie różne rzeczy...

 

MUAM: Kluczowe w życiu jest to, by budzić się każdego dnia z jakimś interesującym pomysłem do działania, tak to widzę..

Raven: Tak, gdy próbujesz nowych rzeczy, one cię zmieniają, wpływają na ciebie. Przestajesz bać się podążania przed siebie, tej przygody...


MUAM: Zdecydowanie jesteś odważną osobą. Dowiedziałam się z sieci, że pracujesz w telewizji. To praca dynamiczna, związana również ze zmianą, wyzwaniami. To prawda?

Raven: Tak, zajmuję się tworzeniem dokumentów, przeprowadzam też wywiady.  


MUAM: To bardzo ciekawe. A czy ta praca poniekąd wpływa na to, co tworzysz w Dool?

Raven: Nie, to są dwie zupełnie odmienne przestrzenie. Koledzy z zespołu też na co dzień zajmują się czymś zupełnie innym. Spotykamy się, by razem tworzyć, jesteśmy tu dla muzyki. Wiesz, praca w telewizji jest fajna, ale wymaga dużej elastyczności umysłu. Muzykę natomiast tworzymy z pasji, z serca. 

Piszę i komponuję od 13 roku życia. W czasach nastoletnich chcieliśmy być jak Kurt Cobain - był moim idolem, bohaterem. Gdy widzieliśmy go na scenie (niestety nie na żywo, a w telewizji czy w filmach), czuliśmy każdy jego krzyk, tę szczerą, gigantyczną frustrację, czuliśmy, że wyrzucenie z siebie emocji przynosi oczyszczenie. Tak narodziła się moja pasja do muzyki. 

 

MUAM: A w kwestii czysto wokalnej kogo postrzegasz jako idola, wzór?

Raven: Uwielbiam PJ Harvey, jest jedną z moich ulubionych wokalistek. Cenię też Marka Lanegana i oczywiście Davida Bowiego, który jest poniekąd ojcem zmiany. Był bardzo ekspresyjną, bardzo inspirującą postacią, ikoną, która nieustannie zmieniała wizerunek.


MUAM: To prawda. Przyszła mi do głowy jeszcze jedna postać - wokalista zespołu Rush, Geddy Lee. Co o tym myślisz? 

Raven: Słyszymy to dość często, to ciekawe. Szczerze mówiąc nie słuchaliśmy jakoś intensywnie Rush. Mogę się zgodzić z tym, że w naszej twórczości są elementy progresywne, ale myślę, że na tym albumie idziemy w nieco innych kierunkach, bardziej w stronę doomu, folku, mroku, ciężaru. 

MUAM: Jak najbardziej, to bardzo eklektyczna płyta i myślę, że takie klasyfikowanie na siłę nie ma specjalnie sensu - muzyka to emocje, uczucia, miłość, pasja...

Raven: Zgadzam się z Tobą! 

MUAM: To skojarzenie z Rush przychodzi ludziom pewnie do głowy ze względu na oryginalną barwę głosu zarówno u Ciebie jak i u Geddy'ego - są punkty wspólne, ale brzmicie oczywiście zupełnie inaczej! 

Raven: Rozumiem :)



MUAM: Skoro rozmawialiśmy już dość szczegółowo o pierwszym singlu, pora na kolejny kluczowy utwór. W "Venus In Flames" wspominasz o siedmiu latach. Rozwiniesz tę myśl?

Raven: Podobnie jak w przypadku historii związanej z "Hermagorgon", tu także można spojrzeć dwupłaszczyznowo - z osobistej, jak i szerszej perspektywy. Siódemka to liczba silnie związana z kosmosem - w siedmioletnich cyklach coś ulega zmianie i dzieją się rzeczy, które mają wpływ na wszechświat - można w to wierzyć lub nie, ale to bardzo ciekawy proces rozumowania, do którego też chcieliśmy się odnieść na płycie - osobiście czuję, że w moim życiu wszystko dzieje się w takich właśnie odstępach i jak przyglądam się wydarzeniom na przestrzeni lat, to ta siódemka pojawia się regularnie. Ten utwór to taki mój dialog z tym wyobrażonym cyklem, który staram się przełamać.


MUAM: "The Shape Of Fluidity" to bardzo uniwersalny album, zarówno w treści jak i w brzmieniu - jest chwytliwy, melodyjny, jasne, jest mroczny i ciężki, ale nie w sensie stricte muzycznym, jak np. płyty black or death metalowe...

Raven: Tak, ale ciężar może dotyczyć różnych aspektów. Może być na płycie mnóstwo growli i przesterów, jak we wspomnianym metalu ekstremalnym, który swoją drogą bardzo lubię, ale czasem to brzmienie może być tak typowe, że właściwie już nie wpływa na ciebie emocjonalnie. Tu mieliśmy na myśli tę "ciężkość" w sensie intensywności i ciężaru emocjonalnego. Wlaliśmy w ten album ogrom własnych doświadczeń zarówno pod kątem muzycznym, tekstowym i emocjonalnym, dzięki czemu ta muzyka wnika głęboko nie będąc brutalną, choć są na tej płycie naprawdę głośne, mocne fragmenty. To najcięższy materiał, jaki dotąd nagraliśmy - zarówno instrumentalnie jak i pod kątem emocjonalnym.


fot. David Fitt
 

MUAM: Pełna zgoda, emocjonalna moc dotyka silniej niż jakikolwiek dosłownie przedstawiony mrok czy ciężar. Jak Wam się nagrywało ten album? Wyczuwam, że był to emocjonalnie wymagający proces.

Raven: Nie przepadam za byciem w studiu, bo zwykle jest to związane z tym, że zderzasz się ze swoimi niedoskonałościami - słyszysz każdą nutę i trudno jest pozostać wiernym swoim emocjom, gdy starasz się wszystko zrobić jak najlepiej, by uzyskać jak najlepszy efekt. Jednak tym razem było nieco inaczej, naprawdę mi się podobało, bo pracowaliśmy ze świetnym producentem. Magnus Lindberg z grupy Cult Of Luna zmiksował naszą płytę i zajął się masteringiem, podobnie jak poprzedniczką, "Summerland". Miał wszystko pod kontrolą i dokładnie wiedział, czego od nas potrzebuje, by uzyskać zamierzony efekt, pozostawiając nam dużo przestrzeni na kreatywne działania. Świetnie mi się nagrywało ten album. 

 

MUAM: Czyli ten proces twórczy dał Ci poczucie takiej pełnej artystycznej wolności?

Raven: Zawsze czuję tę wolność, gdy tworzę. Myślę, że gdy nie czuje się wolnym tworząc i czerpiąc inspiracje z tego, co się dzieje,  nie powinno się wtedy w ogóle zabierać do komponowania. Gdy cokolwiek cię powstrzymuje, lepiej sięgnąć do tego na spokojnie kolejnego dnia. Myślę, że trzeba działać bez wszelkich ograniczeń - przynajmniej ja inaczej nie umiem i moi przyjaciele z zespołu.

Chcąc brzmieć jak jakiś inny zespół, dajmy na to Metallica, po prostu skopiujesz jakiś pomysł i to nie będzie szczere. Sposób, w jaki pracujemy w Dool jest sam w sobie ciekawy. Dwa poprzednie albumy napisaliśmy sami (Raven), a nowy stworzyliśmy we trójkę - wspólnie z Omarem Iskandrem i Nickiem Polakiem. Gdy spotykamy się, by coś razem wykreować nie narzucamy sobie ograniczeń w postaci tego, że chcemy brzmieć w jakiś konkretny sposób, np. podobnie do jakiegoś zespołu, ciężej, bardziej metalowo czy np. popowo. Staramy się, by pomysły po prostu naturalnie się pojawiały i płyniemy z ich prądem, a gdy pojawi się już jakiś konkretniejszy zarys piosenki, rzeźbimy jej strukturę. "The Shape Of Fluidity" to szczera płyta na poziomie zarówno muzycznym jak i lirycznym. 

 


MUAM: Zdecydowanie się zgadzam z Tobą, jest bardzo dobra i bardzo szczera. Spójrzmy jeszcze na ten szerszy aspekt zmian - co zmieniło się w zespole na przestrzeni lat, odkąd zaczynaliście?

Raven: To pierwsza płyta z nowym perkusistą, Vincentem Kreyderem. Nasz poprzedni perkusista niestety zdecydował się obrać inną drogę życiową. Rozstaliśmy się pokojowo, wciąż jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, ale to nie było łatwe, bo graliśmy razem od 15 lat. Ta zmiana wyszła jednak nam na dobre - to nowa inspiracja i nowa energia dla zespołu. Vincent jest bardzo kreatywnym muzykiem, ma nieco inne podejście do instrumentu. 

Zmienił się również nasz sposób komponowania - tworzymy utwory zespołowo, co też wlało w nas nową energię i zainspirowało nowe podejście techniczne, wniosło nowe inspiracje. Nick jest bardzo technicznym gitarzystą, nie znam zdolniejszego gitarzysty niż on. Ma mnóstwo szalonych pomysłów, które mnie inspirują, zawsze stara się patrzeć z innej, szerszej perspektywy. Świetnie nam się pracuje razem, podobnie zresztą jak z Omarem, który ma nieco inne spojrzenie. Wywodzi się z black metalowego i folkowego środowiska muzycznego, więc kluczowe są dla niego emocje. Dba tym samym o atmosferyczność i emocjonalny ładunek naszych kompozycji. Patrzy koncepcyjnie. 

Wypadkowa naszych osobowości jest wyraźnie wyczuwalna w muzyce Dool. Łączą nas emocje, w ten sposób się porozumiewamy.


MUAM: A co zmieniło się w przemyśle muzycznym z Twojej perspektywy przez te lata?

Raven: Tu nigdy nie było dobrze, szczególnie dla muzyków, którzy zawsze są nagradzani na samym końcu, gdy już wszyscy inni dostaną swoje gaże. To bardzo nie fair, bo bez twórców tego przemysłu by nie było. Mamy jednak szczęście być pod opieką bardzo dobrej, pomocnej, ciężko pracującej wytwórni, niemieckiego Prophecy Productions. Teraz, po pandemii jest jeszcze trudniej. Każdy walczy o występy na festiwalach, by się jakoś przebić. Przypomina to wszystko trochę rywalizację o przetrwanie, w której wygrywają ci, którzy najlepiej potrafią się dopasować. Bardzo ciekawi mnie jak to wszystko się potoczy dalej. Jest naprawdę ciężko. 

 

MUAM: Myślę, że duża w tym wina mediów społecznościowych, które sporo namieszały w życiu nas wszystkich oraz tego, że większość wartościowych treści dostępnych jest właściwie przez moment i po kilku sekundach bezpowrotnie przemija, bo jesteśmy zalewani reklamami. 

Raven: Tak, poza tym większość rzeczy dostępna jest teraz za darmo - w zasadzie wszystko możesz znaleźć np. na YouTube, może nie dosłownie za darmo, bo w pewnym sensie za to płacimy, ale muzycy kompletnie nic z tego nie mają. Jak w takich realiach zarobić na życie, gdy wszystko jest właściwie za darmo? Żyjemy w bardzo dziwnych czasach i musimy być bardzo kreatywni, by jakoś sobie z tym wszystkim poradzić.

"The Shape Of Fluidity" Dool ukazuje się 19 kwietnia 2024 nakładem Prophecy Productions. Znajdziecie go tu: https://dool.bandcamp.com/album/the-shape-of-fluidity

 

ENGLISH VERSION

Who are we? What's our life aim? How to find the right way in the present times? How to find your own place in a dynamically changing world? Raven van Dorst, a leading force of a Dutch band Dool is constantly evolving personally and find the process of challenging ourselves as a crucial one in life. A change is the main theme of a new band's record. 

"The Shape Of Fluidity" is a huge step forward for Dool on every possible level - humanly, personally, musically, lyrically and emotionally. It's an eclectic and multidimensional art, telling a personal as well as truly universal story about looking for your own safe space in a constantly changing world. New Dool's music was a great starting point for the honest, emotional chat about the changes in life, in a band, in a society and in the music industry. 

Raven is an intersex person, a hermaphrodite and asks not to classify them in as man neither a woman. 


fot. David Fitt


Między Uchem A Mózgiem: Hi, thank you so much for finding time for me and I hope it's a really nice day for you! 

Raven van Dorst: Hey, it's really nice - the spring is in the air!

MUAM: Same here! Which interview is it today?

Raven: Third. 

MUAM: Hope I won't have the same questions. Maybe some of them are somehow different... 

Raven: That's ok, I have five more after. I'm glad people are interested all over Europe - people from France, Germany, Spain, Poland asked for an interview, so it's really nice and I really like to talk about new music. We’ve been in the shadow for four years, basically doing nothing so I’m really glad to be out there and talk to people again instead of watching my screen again.

MUAM: I see, "Summerland" was released exactly in times when the pandemic exploded... 

Raven: It's time to finish this chapter of negativity and disappointment and start a new one, with new vibe. Everybody in a band has a really good energy now, we have a new story, new music to share. 

MUAM: Yeah. What exactly do you mean by disappointment? I really like "Summerland", it a great record...

Raven: Thank you. We were really proud of that album, but you know.... when you make an album it's somehow like giving birth to a little baby, which still needs to grow up, to develop. We are a band, that loves to play live, it’s what we do best,  it’s also like the space where the songs mature, grow up, evolve. We missed that part of the cycle and that was disappointing – the fact of not being able to share the emotions with the audience. We did some shows, but not a lot, we were planning to do three tours, had certain plans and it all crashed of course. 

MUAM: I see. Hopefully this year is a good time to change it all. There's a big tour coming up. On the release day you’re playing at Roadburn Festival, that’s a huge success, then in June you’re coming to Poland, to play at Mystic Festival. 


Raven: Yeah, we’re playing at Mystic, in Gdańsk, looking forward to that!  I was never there, so I’m really looking forward to come. I feel that we have a really great fanbase in Poland, there’s a lot of people that dig Dool's music  We played some of our best shows there, like on Summer Dying Loud, also some club shows. We’re really looking forward to come back!


MUAM: Mystic Festival takes place in a really nice area by the sea, I hope you’ll enjoy it. What do you think about the eclectic festival line ups? Do you enjoy playing on this kind of festivals, or do you prefer smaller shows?

Raven: I like eclectic festivals to be honest, because you can have a wide and broad audience then interested in a variety of music styles, happy to be able to learn something new, to discover. That’s also why I love festivals like Roadburn – there are a lot of experimental bands from different genres and even if you plan to see one or two shows you end up discovering twenty new bands. I love being surprised! 


fot. David Fitt


MUAM: Yeah, it's always fantastic to discover and get to know something new. Let's look into your new album, also an eclectic piece of art. Fisrt of all, it's about change, the decisions we make in life – I feel it’s an important album for you on many levels - personally as well as in a broader perspective...

Raven: Yeah, on both levels it’s really important subject. It's four years since the last Dool's album, but it feels like we’re living in a totally different world now - so much has changed. We're bombarded with information - if something's happening anywhere in the world, we know about it in a few minutes. We're able to see, watch, stream anything... We basically get to know about everything and feel somehow forced to relate ourselves to it all -wondering what side we are on, who we are in this... it's happening on a national level, there are lots of struggles in the countries connected with the identity and opinions, but also on a personal level we are constantly analysing what's our opinion, who we are in this. It's all about searching for the identity in a world that's changing so fast. 


MUAM: Yeah... But it's something more, you share your personal story with the audience...

Raven: Yeah, it's also my story as a human being, connected with my biology. I was born intersex, hermaphrodite.  The doctors saw me as a little monster and surgically forced me to become a girl. I wasn’t of course aware of that and found out  what happened to me at my birth years later. Ever since then I am trying to make peace with myself and understand who am I, what am I, who am I in this world, being on the spectrum between male and female. I never asked for this, I had a long way of making peace with my history. I'm not a woman, I'm not a girl, I was born in between - it's all about biology, not a mind. It's all in my chromosome, my body and that's ok. 

I’m not a woman, I’m not a girl, I was born in between – it’s biology, it’s not in my head. However according to chrisitian religion, that's been in a western world for centuries I did not fit in the image of man and woman, Adam and Eve. I was born in between, being somehow this snake.


MUAM: What a moving story...

Raven: Specifically this is what Hermagorgon, the first single that we released in January is about. I matched two words - hermaphrodite and Gorgon - a monster from a Greek Mythology, creating a hermaphrodite monster - that's maybe how doctors have seen me as a baby - a monster to fix, becouse a monstrosity can't exist in a society. So they made a girl out of it. Over the past few years I’ve been trying to reclaim my right, my nature. Thinking - ok, maybe I am a monster, but I don’t want to live that lie anymore of being a woman, because I'm not, I'm myself. 



MUAM: That's definitely understandable. Is the self-awareness somehow making you feel more free now as a human? I know it's a tricky question...

Raven: It's important and it connects to the album topic, the change. I think I’m never done changing, that would be really boring if you wake up every day as the same person. I would not enjoy that – I like to change, to try a lot of different stuff, discover things about myself. A chaos is for me a kind of inspiration - I can't imagine a life without challenges, I feel a change is mostly for the good. When you fall asleep you start believing in yourself, using your imagination...


MUAM: The point is to wake up every day and try something interesting to do, I get what you mean.

Raven: if you try something new it also changes you, affects you. That’s good - you kind of lose fear for the unknown, for adventure…



MUAM: As I’ve read you have a really challenging, dynamic job - you work in television. It is also somehow connected with change.

Raven: Yeah, I make documentary series and I work as an interviewer as well. 


MUAM: Oh, that’s really interesting. I was wondering, does this work have an impact on what you create in Dool? 


Raven: No, these are two independent areas.The guys in the band also have jobs connected to other stuff. We’re there for music. 

Working in television is a fun job, but it's something you do with a mind. Music is created with a heart and passion. I’ve been making music since I was 13, I wanted to be like Kurt Cobain when I was a teenager, he was my hero. When I saw him on stage (not on a real concert unfortunately), but on the screen, on TV, I deeply felt it when he was screaming. I felt his frustration,the need to scream. That's where my passion for music was born. 


MUAM: And who is/was your idol in a singing aspect?


Raven: I really admire PJ Harvey, she’s one of my favorite singers. Mark Lanegan also inspires me, as well as David Bowie of course. He was a very expressive, inspiring artist, an icon and a father of change. 

MUAM: While listening to your music I was also thinking about the canadian progressive band Rush, I feel a kind of association in the aspect of your voice and the one Geddy Lee owns. What do you think?

 Raven: That's interesting. We actually hear that so often! To be honest, I didn’t listen to a lot of Rush music in my life. I agree to the fact that there’s a kind of prog feel in some of our songs, but I don’t think this album is particularly progressive, it has more doomy elements, it’s heavy, folky, dark, we can put a lot of labels on it...

MUAM: I definitely agree and feel that  thinking about genres in music in general is not important anymore. Music are emotions, love, passion – that’s what crucial.

Raven: I agree!


MUAM: Probably this Rush resemblance comes to mind because of the originality of your voice as well as in case of Geddy's one. You sound of course differently, but there are some similarities in a way of expressing emotions.

Raven: I see :)



MUAM: After talking in details about the first single, let's look deeply into the second one. In "Venus In Flames" you sing about seven years. What do you actually mean?

Raven: Again, it's a complex picture - in a broader as well as personal aspect. Seven is an important number in cosmology, connected with a mystical cycle. During these years something changes in the world, in the universe. Believe it or not, it’s a very interesting thought process which I wanted to include on the album, because I strongly feel that it has a huge impact on my own life. When I look back on the life events, everything has been in a 7-year cycle all the time – inventing, reinventing, changing. This song is basically a dialogue with myself trying to break this cycle. 



MUAM: I think about "The Shape Of Fluidity" also as a universal record – it’s so catchy, it’s melodic, you said it’s heavy but not in a musical meaning - not as heavy as extreme metal records...


Raven: Heavy has a deeper meaning. You can have like lots of distortion, grunting vocals on the extreme metal album - even though I really enjoy some death and black metal records, sometimes it’s all so generic that it does not hit you that hard. I meant the intensity, the emotional heaviness.  I feel we put a lot of ourselves into this album musically, lyrically and emotionally – it goes quite deep without being super brutal even though there are some really loud parts. In fact it's the heaviest album that we did so far in terms of music and emotions. 

fot. David Fitt
 

MUAM: I definitely agree - emotional heaviness hits much deeper than the dark music itself. So how did the recording process of this record look like? I feel it was quite demanding for you emotionally. 

 
Raven: Well, in most cases I don’t really enjoy being in the studio, because you’re always confronted with your own imperfection, you can hear every note and it can be really tricky to stay close to the emotions you’re trying to express because you want to do it all good, make beauty out of it. However this time I really enjoyed the process we were working with a great producer, Magnus Lindberg the drummer from Cult Of Luna. He mixed and mastered our last album „Summerland” and produced this one too. He was really in control of all of the stuff – he exactly knew what he wanted from us, he had the vision of how the album should sound like and that gave us a lot of space to be creative.  I really enjoyed recording this album.

MUAM: So the work in studio this time gave you the space for a total artistic freedom and in this case you may say you're definitely free? 

 
Raven: Always! If you don’t feel free to create what you want and be inspired by what comes and flows then I think you should not be creating anything anywhere. If you feel somehow restrained, it's better to go back and try again the next day. It’s the most important thing in making anything - not to limit yourself. There's no other way for me, in fact for us as a band too. 

If you want to sound like, let's say Metallica, then you just copy something - it's not honest, not fair. I think the way that Dool works is also interesting. The last 2 albums I wrote by myself and this one was written by the three of us - me with the guitarists Omar Iskandr and Nick Polak. When we get together to write we don’t restrain ourselves with directions to head into one or other band or genre, feeling that something is too heavy, dark, easy, poppy - we just go with the flow. When we have a sketch of a song, we start sculpting. You feel it on the level of music as well as according to the lyrics. 



MUAM: I definitely agree, it's a really good and really honest record. Let's look once again on a broader spectrum of change. What's changed in a band among those years? 

Raven: This is the first album with our new drummer, Vincent Kreyder. Our previous, road drummer unfortunately chose a different path in life after fifteen years of playing together. It was rough. I mean we’re still good friends, it all went in harmony, but that's truly hard. However this was also a change for the good - Vincent brought a new inspiration and energy to the band and our way of working has changed. He's very creative, has a different approach to playing, very inspiring and influential for us. 

Our guitarists also differ in the working techniques. Nick is a very technical, amazing guitarist - I don't know anybody as good as he is - he brings these crazy ideas that inspire me, we have a really good connection and working flow together, he always finds new ways of looking at the music. Omar on the other hand comes from the black metal and folk background. He’s a really emotional music composer, really works with atmosphere and conceptual aspects. 

Dool is a result of the combination of our personalities and work approach, these are emotions that bring us together, that we all feel and understand.



MUAM: And what has changed from your perspective in the music industry during those years?

 

Raven:  The music industry has always been kind of shitty, especially for musicians – you’re the last one to get paid. Eveybody’s making money apart from the musicians, what's definitely not fair, because without the musician there industry could not exist. I feel it's even worse after the pandemic. Everybody's fighting for the festival slots to be heard. It's somehow like the survival of the fittest. I’m really curious to where it’s heading too...

However I must admit that we're lucky enough to be in a very good, caring, hard working label, Prophecy Productions from Germany. 


MUAM: I think that's somehow because social media are doing a really huge mess for everybody - everything's that's interesting and valuable is reachable so easily, but simultaneously available for a few seconds and then it's over, it's somehow lost and you are bombarded with the advertisements..

Raven: Yeah and most of the stuff is available for free - you may find almost everything on YouTube. Maybe not fully for free, you must somehow pay for it, but the musicians does not benefit from this in any way. How the fuck they suppose to make a living if everything's for free? We live in a really weird times and we have to be creative and somehow elastic to make our way of that

 



"The Shape Of Fluidity" by Dool is out on the 19th April 2024 by Prophecy Productions. You may find and buy the album here: https://dool.bandcamp.com/album/the-shape-of-fluidity