środa, 2 lutego 2022

Narbo Dacal: Przede wszystkim chcieliśmy zagrać ciężko i wolno, inaczej niż gdziekolwiek wcześniej

W ostatni styczniowy piątek 2022 roku nakładem toruńskiej wytwórni Piranha Music ukazał się bardzo ciekawy debiut zespołu Narbo Dacal - tajemniczego tria z Krakowa, które tworzą Eliza (wokal i bas), Drut (gitara) i Bartek (perkusja). Narbo Dacal na swojej imiennej EPce zaprezentował cztery pełne energii i emocji utwory, które przypadną do gustu osobom poszukującym w cięższych brzmieniach przestrzeni i stylistycznych fuzji doom, post, sludge i prog metalu. To świetna okazja, by poznać grupę nieco bliżej. Sylwetkę zespołu przedstawił mi gitarzysta, Grzegorz "Drut" Włodek. 







Między Uchem A Mózgiem: Albumem, który przychodzi mi do głowy jako pierwszy, gdy słucham Waszej muzyki jest „Mariner” Cult Of Luny, nagrany wspólnie z Julie Christmas. Czy to dobry kierunek skojarzeniowy?

Drut: Jak najbardziej, wręcz gdy szukałem wokalistki i dawałem ogłoszenie na jednej z facebookowych grup, to jako punkt odniesienia wrzuciłem link do tej płyty. A sam album poznaliśmy gdzieś na trasie Inkwizycji, słuchając muzyki w aucie. Nie siedzieliśmy wtedy mocno w post-metalu, a ta płyta wyróżniała się czymś zupełnie odrębnym. Czytaj - wokalami Julie. I jak tu nie założyć podobnie brzmiącego zespołu?



MUAM: Tak naprawdę Wasza debiutancka EPka jest wypadkową kilku stylów. Słyszalny jest tu zarówno wpływ doom, stoner, post, sludge metalu, jak i elementy mrocznej muzyki folkowej. Jakie jeszcze inspiracje towarzyszyły Wam przy tworzeniu tego materiału?

Drut: Przede wszystkim chcieliśmy zagrać ciężko i wolno, dla kontrastu z rzeczami, które graliśmy w Inkwizycji czy w Dizlu, czy gdziekolwiek wcześniej. To był taki absolutnie podstawowy punkt wyjścia. Po prostu miało być inaczej. No i zaraz kolejny punkt - by to była muzyka na wskroś europejska, bez elementów bluesowych. Tym samym porzuciliśmy już na początku elementy stonerowe. 

Wokal Eli ukierunkował nas też bardzo na folkową melodykę - ale żeby to nie było takie oczywiste, postanowiliśmy, że ten wschodnioeuropejski folk będzie śpiewany po angielsku. A przynajmniej na początku. Osobną sprawą były już inspiracje stricte gitarowe - tu w zasadzie nie gram niczego nowego, tylko wolniej i ciężej oraz z solidną dawką przestrzeni i efektów. Więc ten quasi-Voivod będzie u mnie zawsze słyszalny, a mam na dzieję, że i trochę Oranssi Pazuzu :) A Bartek z kolei postanowił nie inspirować się tradycyjnie Billem Wardem z Black Sabbath, tylko np. Timem 'Herbem" Alexandrem z Primusa. 



MUAM: Jestem zachwycona oprawą graficzną Waszej EPki. Jak narodziła się Wasza współpraca z Natalią Rak?

Drut: Natalia jest naszą bardzo dobrą znajomą od lat, do tego jest również basistką, więc mnie osobiście nawet udało się z nią zagrać jedną próbę. Jej sztuka zachwyca nas od dawna, więc gdy zaczęliśmy myśleć o okładce - w zasadzie nie było żadnej dyskusji. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu zaczęła robić serię tych kolorowych psychodelicznych obrazów, malowanych w dużym formacie - jakby idealnie pod nas. Polecamy - są do kupienia!

Prace Natalii znajdziecie tutaj:

https://www.instagram.com/ratalianak_/


MUAM: Wasza muzyka zbudowana jest w dużej mierze z rozbudowanych kompozycji. Co Was kręci w długich, powoli rozwijających się utworach?

Drut: Ta możliwość zbudowania dramaturgii, nastroju, całej opowieści wręcz. Motywy, które następują po sobie i potem można do nich wracać, odpowiednio je modyfikując, zmieniając dynamikę i klimat. Wiem, że to odpowiednio się nazywa w muzyce klasycznej, ale ja się na tym nie znam i podchodzę do sprawy komponowania zdecydowanie intuicyjnie. Bardzo istotna też jest u nas transowość - a tutaj naprawdę nie można się śpieszyć! Wiemy też, że te numery nie wylądują na listach przebojów, i tym samym nie musimy ich zamykać w zwięzłych i krótkich czasowo radiowych formach - i to daje prawdziwą wolność.


MUAM: Gracie razem półtora roku. To może się wydawać długim okresem, a jednocześnie niekoniecznie – są przecież zespoły, które czekają z premierą debiutu kilka lat. Jak się poznaliście? Wiem, że niektórzy z Was wcześniej już razem grali.

Drut: Z Bartkiem gram od kilku lat w hardcore-punkowej Inkwizycji, oraz w punk'n'rollowym Dizlu. A co do Eli - jak już mówiłem na wstępie - zaczęło się od pamiętnego ogłoszenia z "Marinerem". Przyszła, zaśpiewała numer Chelsea Wolfe (bo nam było łatwiej go odegrać) i to było TO. I faktycznie wtedy - jeszcze w szerszym składzie (z Artim z Inkwizycji i Grześkiem z Dizla) postanowiliśmy grać stricte post metal, mocno inspirowany Cult of Luna i Neurosis. I chyba nie było nam to pisane, bo po pół roku prób mieliśmy ledwie zaczęte 2-3 numery, bez jakiejś wyrazistej dalszej wizji. Na to wszystko przyszedł koronawirus, odciął nas od tychże prób i to był w zasadzie koniec. Zaproponowałem więc reset, maksymalne okrojenie składu i start z innymi inspiracjami - już bardziej korespondującymi z folkową barwą wokalu Eli, która oznajmiła, że będzie śpiewającą basistką. Dość rzec, że na pierwszej próbie zagraliśmy cover Dopelord (pozdrawiamy!) :) Postanowiliśmy więc wpuścić do tych ciężarów więcej mroku i ogólnie "starszego" metalu.



MUAM: Jak wyglądały prace nad tym minialbumem? Jak Wam się współpracowało z M. ?

Drut: Zaczęliśmy od razu robić numery, bez żadnego większego planu, jeden po drugim. Gdy okazało się, że nam to wychodzi, a szczególnie gdy Eli zaczęła śpiewać teksty i zrobiła się z tego spójna całość - podjęliśmy decyzję o nagrywaniu. Paradoksalnie pomogła sytuacja z koronawirusem, bo nie „groziło” nam granie koncertów i mogliśmy się skupić na pracy. Nie chcieliśmy też czekać, aż będziemy mieć godzinę materiału na pełny longplay, bo nie wiedzieliśmy ile to potrwa - a chcieliśmy jak najszybciej uchwycić chwilę i nagrać to, co już mamy. Stąd te tylko cztery numery i osobno wydany cover Bathorego. Oczywiście w międzyczasie zrobiliśmy kolejny kawałek, a w przygotowaniu są jeszcze dwa. 

Decyzja o chęci współpracy z M. została podjęta dużo wcześniej, jeszcze podczas nagrywania w No Solace na początku 2021 dwóch numerów z Inkwizycją - które wyszły bardzo fajnie - mocno, organicznie i surowo. Jesteśmy wdzięczni, że Mikołaj się tego podjął - choćby dlatego, że tego typu muzyki jak nasza jeszcze nie nagrywał (na przykład damskich wokali, które na dodatek są w harmoniach). Chyba potraktował to jak fajną przygodę, bo pracowało się wyśmienicie. Było sporo luzu i zabawy oraz wzajemnych inspiracji. 



MUAM: Jakie macie zespołowe plany na najbliższe miesiące?

Drut: Pierwszy gig w Krakowie niestety z powodu Covid-19 został przesunięty na wiosnę 2022 - więc dopiero wtedy startujemy z debiutem scenicznym - koncertami z Krztą, Lasem Trumien, Hydrą i Inverted Mind. Dzięki staraniom Patryka - naszego wydawcy (Piranha Music) podobno są już w planie kolejne. No i przede wszystkim - zaczynamy pracować nad pełną płytą!

 

EPki Narbo Dacal możecie posłuchać między innymi na portalu YouTube: 


Album można zakupić w wersji fizycznej i cyfrowej za pośrednictwem portalu BANDCAMP: 

https://piranhamusicpl.bandcamp.com/album/narbo-dacal