sobota, 3 października 2020

Jónsi - Shiver (2.10.2020)


Tęskniliście za urokliwymi harmoniami wokalnymi i magią? Posłuchajcie nowej płyty Jónsiego. Artysta, którego znacie doskonale z Sigur Rós wraca z solowym dziełem, na którym postanowił zaskoczyć sam siebie. Co z tego wyszło? 

Jónsi obdarzony jest niepowtarzalnym, niepodrabialnym głosem, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. To decyduje o tym, że każde wydawnictwo sygnowane jego nazwiskiem staje się wyjątkowe. Zmęczony tym samym otoczeniem, by poszukać nowych inspiracji, artysta przeniósł się z islandzkich pustkowi do Los Angeles. To w pewnym stopniu wyjaśnia zmianę muzycznego kierunku. Album wyprodukował A.G. Cook współpracujący z Charlie XCX czy PC Music. Materiał nagrywany był w czterech miejscach - Berlinie, Reykjaviku, Londynie i Helsinkach i ta różnorodność jest wyczuwalna.

Jak zawsze jest nostalgicznie i urokliwie, chwilami pejzażowo i wręcz magicznie, nie brakuje jednak energii i zaskoczeń. Album tętni życiem, pulsuje, drży. Nic w tym dziwnego - zmiany stają się naturalną potrzebą, gdy robi się coś od trzydziestu lat. Przychodzi taki moment, że chce się spróbować swoich sił w  zupełnie innej stylistyce. 

To album, który odsłania swoje tajemnice stopniowo, któremu trzeba dać trochę czasu, by oswoić się z nowym brzmieniem. Sporo tu zabawy z elektroniką, przesterów, z drugiej zaś strony flirtów z popem, a jednak jest w tym wszystkim głębia. Wszystko dzięki niezwykłej wrażliwości muzyka, który swoim głosem oplata duszę słuchacza i wywołuje ciarki na plecach. Ciekawie brzmią duety artysty z Elisabeth Fraser z Cocteau Twins oraz Robyn, choć szczególnie ten drugi może wielu fanów wprawić w konsternację.

Zaskakuje pokręcony "Wildeye" z porażającymi przesterami i inspiracjami muzyką techno. Kompozycja może przypaść do gustu miłośnikom dźwięków spod znaku Son Lux czy polskiego JAAA!. To jeden z najlepszych momentów na płycie. "Sumarið sem aldrei kom" rozładowuje zaś napięcie niezwykłymi wokalizami i klimatem, przywodząc na myśl dokonania Sigur Rós.  Podobnie jest w przepięknym "Kórall", skręcającym później w rejony elektroniczne. Jest w tym brzmieniu nieuchwytna magia i lekkość, pod koniec ustępująca miejsca mrokowi i tajemniczości. Dynamicznie jest też w "Swill", czy "Hold". Album kończy fenomenalny, trafiający prosto w serce "Beautiful Boy".

Mogą drażnić zmiany językowe z angielskiego na islandzki i z powrotem, jednak dzięki specyficznej manierze wokalnej Jónsiego nie są aż tak dotkliwe. To spójny materiał, będący pomostem między bardziej nowoczesnym brzmieniem, a tym, co kochają fani Sigur Rós i Son Luxa. Warto zatrzymać się przy nim na dłużej.

76% 

Posłuchaj płyty: Jónsi - Shiver