wtorek, 31 października 2017

FINK - Resurgam (15.09.2017)



Tego albumu prawdopodobnie nie spodziewał się żaden z fanów FINKa. Po wydaniu przez brytyjskie trio zaledwie siedem miesięcy temu „Fink’s Sunday Night Blues Club Vol. 1” i wyczerpującej trasie promującej płytę już po czterech dniach od powrotu narodził się pomysł na kolejne wydawnictwo.  

Odpoczywając po powrocie z koncertów wokalista i kompozytor Fin Greenall, zainspirowany łacińskim napisem na ścianie kościoła w swoim rodzinnym mieście w Kornwalii napisał „Resurgam”, który stał się motywem przewodnim i utworem tytułowym nowego albumu. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy powstało jeszcze dziewięć nowych kompozycji, utrzymanych w stylistyce znanej i lubianej przez sympatyków zespołu. Całość ujrzała światło dzienne 15 września nakładem własnej wytwórni Greenalla - R’COUP’D. 


W 2017 roku Fin i towarzyszący mu przyjaciele – basista Guy Whittaker oraz perkusista Tim Thornton powrócili do grania koncertów po dwóch latach przerwy. Rok 2016 był dla muzyków czasem odpoczynku od pracy studyjnej oraz zwariowanego, trasowego trybu życia. Na początku bieżącego roku przystąpili więc do nagrywania nowych dźwięków pełni zapału. Wydany w lutym „Fink’s Sunday Night Blues Club Vol.1” był w pewnym sensie realizacją marzenia Finka o złożeniu swoistego hołdu bluesowym artystom minionej epoki. Należy jednak zwrócić uwagę, że zawartością albumu nie są covery, lecz autorskie utwory zainspirowane klasyką gatunku. Najnowsze dzieło tria to natomiast już w pełni zespołowy projekt, łączący dotychczasowe doświadczenia studyjne i koncertowe z nowymi pomysłami. Na „Resurgam” znajdziemy kompozycje utrzymane w stylistyce folku, bluesa i indie rocka, wzbogacone dodatkowo elementami elektroniki. Nie ma tu wolty stylistycznej – każdy, kto cenił sobie twórczość zespołu, z pewnością polubi również nową płytę.
Pod względem muzycznym kompozycje są zwiewne, przyjemne i hipnotyzujące. Album ma swój charakterystyczny melancholijno-nostalgiczny klimat. W porównaniu do wcześniejszych wydawnictw pojawia się tu więcej brzmień klawiszowych, które przepięknie ubarwiają gitarową podstawę utworów. Nadal jednak w przewadze słyszymy gitarę akustyczną, delikatne uderzenia basu oraz ciekawe rozwiązania perkusyjne. 

Płyta jest bardzo melodyjna, co nie powinno dziwić, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że za produkcję utworów odpowiedzialny jest słynny Flood (Mark Ellis), znany głównie z współpracy z U2 oraz Depeche Mode.  Z popową przystępnością kontrastują bardziej eksperymentalne brzmienia takie hipnotyzująca elektronika w „Covering Your Tracks”, dwa zestawy perkusyjne w „This Isn’t a Mistake”, elementy stylistyki r’n’b w „Day 22” oraz motywy zbliżone do charakterystycznych dla muzyki afrykańskiej w „Godhead”. Na tle rockowego instrumentarium rozbrzmiewa jak zawsze głęboki, poruszający do głębi głos wokalisty, który podkreśla nastrój i przekaz utworów.
Album jest z założenia zbiorem 10 piosenek, jednakże układają się one w bardzo zgrabną całość, trwającą troszkę ponad pięćdziesiąt minut. Mimo obecnego w niektórych tekstach mroku, jak choćby w przedostatniej na płycie opowieści o ukrywaniu swoich myśli i braku zaufania do ludzi („Covering Your Tracks”) przekaz jest bardzo krzepiący i pozytywny. Tytułowy „Resurgam” oznacza „powstanę znów”, co można odnieść do chęci niepoddawania się przeciwnościom losu, podniesienia się po przysłowiowym upadku („Day 22”, „Godhead”) i walki z przytłaczającą codziennością („Cracks Appear”) oraz upływem czasu („Word To The Wise”). 

W nostalgicznym „Not Everything Was Better In The Past” autor nieco przewrotnie rozważa, czy minione czasy, w których ludzkość nie posiadała tak łatwego dostępu do sprzętu elektronicznego i Internetu były lepsze. Między wierszami zwraca uwagę, że w czasach „przed-komputerowych” ludzie poświęcali czasu na to, aby w  pełni obcować ze sztuką i wzruszać się jej pięknem, jednocześnie przyznając, że wciąż preferuje jej „analogową” formę.  Pomysł na utwór narodził się w berlińskim metrze, którym artysta podróżował czytając książkę. O czerpaniu radości z drobnych przyjemności i życiu chwilą traktuje ostatni w zestawie „That’s Something About You”. Tekst kompozycji podkreśla uniwersalną prawdę o tym, że obecność i wsparcie drugiej osoby jest lekiem na trudy codzienności. 

Cały album jest równy i spójny - nie znajdziemy na nim zbędnych dźwięków. Wydawnictwo promują dwa single – wspomniane już „Cracks Appear” oraz „Not Everything Was Better In The Past”, lecz równie dobrze w tym celu mogłyby zostać wybrane inne kompozycje. Każdy z utworów niesie ze sobą ważny przekaz i ciekawe rozwiązania brzmieniowe. Jest to płyta, której dobrze słucha się o każdej porze dnia, a także kolejna mocna pozycja w dyskografii zespołu, trzymająca poziom rewelacyjnych „Perfect Darkness” i „Hard Believer”. Obecnie muzycy promują album podczas europejskiej trasy koncertowej. Miałam przyjemność wziąć udział w koncercie otwarcia, który odbył się w Gdańsku, o czym można poczytać już na łamach rockserwis.fm oraz tutaj. 

8/10

Posłuchaj fragmentu: FINK - Cracks Appear